Przechodzień w Gorzowie zdębiał, gdy ujrzał bosego 3,5‑latka z Ukrainy

Chłopiec sam wyszedł z prywatnego żłobka przy ul. Jana Pawła II w Gorzowie. Jeden z okolicznych mieszkańców zauważył dziecko bez butów i powiadomił policję. Właścicielka obiektu przeprasza i podkreśla, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Sprawą zajmuje się policja.

3,5-letni chłopiec samodzielnie wyszedł z prywatnego żłobka
3,5-letni chłopiec samodzielnie wyszedł z prywatnego żłobka
Źródło zdjęć: © East News | NewsLubuski

22.06.2023 | aktual.: 22.06.2023 14:16

Jak informuje portal gorzwianin.com do niecodziennego zdarzenia doszło w środę, 21 czerwca. 3,5-letni chłopiec po opuszczeniu placówki błąkał się bez butów. Został zauważony przez mężczyznę, który nie mógł porozumieć się z ukraińskim dzieckiem, dlatego zaprowadził je na pobliski plac zabaw i wezwał na miejsce policję.

- Dziecko jak zwykle zostało rano zaprowadzone do żłobka. Kiedy po kilku godzinach poszedłem odebrać syna, okazało się, że dziecka nie ma w placówce. Nikt nie wiedział, gdzie znajduje się mój 3,5-letni syn, a przecież był pod opieką pań. Synek błąkał się po osiedlu bez butów. Żadna opiekunka nie zauważyła, że dziecko wyszło, w dodatku na boso – opowiada dziennikarzowi gorzowianin.com pan Aleksandr, tata chłopca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ojciec dowiedział się, że w żłobku nie ma jego synka

- Chłopiec po przygotowaniu go do wyjścia z klubu około godz. 10.15 prawdopodobnie przeszedł przez zamknięte barierki ochronne i wyszedł poza teren klubu. Dziecko przebywało bez opieki maksymalnie 15 minut, na miejscu zjawił się tata dziecka i powiadomiona policja, złożyliśmy wszystkie wyjaśnienia. Chłopiec był odbierany zawsze o tej samej godzinie, czekał już przebrany na rodzica. Jednak obuwie zawsze zakładają w szatni rodzicie, nie opiekunki w salach – tłumaczy Bożena Wiśniewska, właściciel Klubu Dziecięcego Gumisie.

Wiśniewska podkreśliła również, że żłobek posiada odpowiednie zabezpieczenia m.in. barierki czy większą ilość opiekunów. Natomiast taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz w historii działalności placówki.

- Prosimy wszystkich o wyrozumiałość w tej dla nas wszystkich ciężkiej chwili. Każde dziecko wykazuje inne zachowania psychofizyczne i dla nas również ten nieszczęśliwy wypadek w pracy stanowi nauczkę i zobowiązanie do zwiększenia procedur bezpieczeństwa na terenie klubu. Zostanie z pracownikami przeprowadzone szkolenie w zakresie poprawy bezpieczeństwa oraz zainstalowany zostanie monitoring wizyjny, aby nie dopuścić do podobnych incydentów na przyszłość. Nie uchylamy się również od poniesienia konsekwencji w związku z tym zdarzeniem – podkreśla Bożena Wiśniewska.

Sprawą zajęła się policja.

Czytaj też:

Zobacz także
Komentarze (41)