WAŻNE
TERAZ

Podejrzenie cholery w Polsce. U pacjentki wykryto bakterię, trwają badania

Prywatyzacja przemocy jako symptom upadku państwa [OPINIA]

Tworzenie Ruchu Obrony Granic, niezależnie od intencji jego uczestników, to bardzo niebezpieczny dla państwa sygnał. Jeśli rodząca go emocja społeczna utrzyma się, to może być to bardzo szkodliwe nie tylko dla państwa, ale i dla życia społecznego - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

pikieta
Krzysztof �wik
granica, kontrola poselska, niemiecka, polsko-niemiecka, �ytawa, graniczna, graniczne, kontrola, kontrole, na granicy, pikieta, polsko niemieckiej, polsko niemiecka, Ruch Obrony Granic Pikieta pod egidą Ruchu Obrony Granic przy polsko-niemieckim moście granicznym nad Nysą Łużycką w okolicach Porajowa, 3.07.2025 r.
Źródło zdjęć: © PAP | Krzysztof Ćwik
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Oglądam filmik, który ma być dowodem wielkiego sukcesu Ruchu Obrony Granic, i nie jestem w stanie znaleźć sobie pozytywnych emocji - ani dla niemieckich służb, ani dla polskiego ruchu społecznego.

Idzie mężczyzna, który jest najwyraźniej chory i to ciężko chory. Widać też, że jest bardzo zmęczony. Idzie z trudem przez most, zostaje zatrzymany przez polskich "ochotników", a następnie odesłany na drugą stronę mostu. Tam z kolei czekają na niego niemieccy funkcjonariusze - w pozycjach pokazujących władze i moc. Ostatnie ujęcie to mężczyzna siadający, już bez sił, pod ich nogami.

- Co się z nim stało? - pytam zwolennika Ruchu Obrony Granic, który mi ten filmik, jako dowód sukcesu pokazywał.

- Nie wiem, to nie nasza sprawa. Ważne, że nie przeszedł - słyszę w odpowiedzi.

Siła wobec bezsilnych

I choć to może naiwne, może niezgodne z emocjami pewnej części społeczeństwa, moje uczucia są bardziej po stronie tego mężczyzny, niż po stronie niemieckich funkcjonariuszy i polskich "obrońców granic". Obie strony pokazały siłę wobec bezsilnego. Zamanifestowały, że to nasza ziemia i nasze prawa, i że on nie ma co liczyć na - tak chętnie przywoływane - prawa człowieka, liberalną demokrację czy ochronę międzynarodową.

Czas, gdy mieliśmy pełne usta tych wartości, już minął - tak jak minął czas solidarności europejskich. Teraz jest czas egzekwowania "zasad", podrzucania sobie migrantów i przymykania (jeszcze, ale to się też pewnie zmieni) granic.

Nie znam historii tego człowieka, ale… znam dziesiątki historii ludzi, jeśli nie setki historii z Syrii, Sudanu czy Afganistanu, którzy naprawdę uciekli przed gigantyczną przemocą i ogromną biedą. I myślę, że należy im się przynajmniej wysłuchanie, a nie przepędzanie przez most i sadzenie u stóp silnych mężczyzn.

To oczywiście nie oznacza, że każdy ma prawo przekroczyć granicę czy uzyskać prawo do pobytu, a jedynie jest przypomnieniem, że przynajmniej za częścią historii ludzi stoją naprawdę gigantyczne dramaty. Takie jak ten, gdy w telewizjach informacyjnych pokazywano jako dowód na "szturm migrantów" grupę Afrykańczyków, którzy ledwo ubrani i zmęczeni snuli się po jednym z miasteczek.

Dziś już wiemy, że to ofiary gangu przemytników, którzy ich porwali, torturowali i przetrzymywali nielegalnie. Im więcej generowanej niechęci do uchodźców i migrantów, tym łatwiej będzie działać przemytnikom i gangom, bo tym większy będzie lęk ofiar przed ujawnieniem tego, co je spotkało. Trzeba o tym pamiętać.

Szczególnie, że agresja skierowana jest wobec słabszych, a nie silniejszych - wobec ofiar całego tego procederu, a nie wobec jego twórców.

Nie prywatyzować przemocy

Tyle kwestia wartości (z jednej strony chrześcijańskich, bo o obronę uchodźców cały czas apelują kolejni papieże, a z drugiej po prostu ludzkich, które przez dziesięciolecia budowały wyjątkowość cywilizacji zachodniej). Jest jeszcze wymiar czysto praktyczny, można powiedzieć prawny, działań Ruchu Obrony Granic.

Państwo ma oczywiście prawo (niezależnie od tego, jak oceniam podstawy w realnych zagrożeniach tej decyzji) wprowadzić kontrolę granic, ma prawo kontrolować przekraczających je, a nawet ma obowiązek chronić bezpieczeństwa granic. Jego rolą jest ograniczone prawem, ale dopuszczalne, dysponowaniem przemocą, kontrolowanie ludzi itd. To wszystko przynależy jednak państwu, a nie poszczególnym obywatelom czy tworzonym przez nich ad hoc grupom.

Słubice, 02.07.2025. Zgromadzenie z udziałem posłów Prawa i Spra
Zgromadzenie z udziałem posłów PiS przy moście na granicy polsko-niemieckiej w Słubicach, 2 bm. Spotkanie odbyło się pod hasłem "Obrona Polskich Granic" w dniu 2.07.2025 r. © PAP | Lech Muszyński

Jeśli nawet rozumie się lęk części ze środowisk czy osób (jest osobną kwestią, na ile lęk jest ten uzasadniony), to wcale nie usprawiedliwia on powoływania organizacji, przebierania ich członków w jakieś stroje i przyznawania samym sobie części uprawnień służb państwowych.

Cywile nie mają prawa ani nikogo zatrzymać, ani kontrolować aut, ani dokonywać zatrzymywania czy przeszukiwania czegokolwiek. Jeśli próbują to robić, to… oni łamią prawo. Czy Ruch Obrony Granic, a konkretniej część jego członków, łamie prawo? Jeśli mówimy o manifestacjach czy nawet pikietowaniu, to mają oni do tego prawo. Nawet jeśli mi się to nie podoba, to nie ma powodów, by tego zakazywać. Jeśli działania idą dalej, to sprawa staje się poważniejsza.

Rzecznik Praw Obywatelskich jasno wskazuje, że ma sygnały, iż członkowie ROG kontrolują samochody, dokonują zatrzymań, próbują legitymować ludzi. Jeśli zaś tak jest, to oczywiście w takich sytuacjach powinna interweniować policja, prokuratura powinna wszczynać dochodzenia, a sądy wydawać wyroki. Jeśli zaś członkowie samozwańczych służb stawiają służbom opór to nie ma powodów, by nie stosować wobec nich środków przymusu bezpośredniego.

Państwo musi mieć monopol na przemoc

Dlaczego? Choćby dlatego, że obywatelskie zatrzymania na podstawie "podejrzanego wyglądu czy zachowania" mogą przekształcić się w rasistowską nagonkę np. na obywateli polskich o innych korzeniach, czy na obywateli innych państw, którzy nie dysponują "odpowiednim wyglądem" czy zachowaniem. Powinniśmy być w Europie uczuleni na skutki działań samozwańczych, umundurowanych "obrońców wartości".

Warto też uświadomić sobie, że ich działania, nawet jeśli zgodne z prawem, budzą niechęć do uchodźców, ale także do osób o innym etnicznie pochodzeniu. A to jest niebezpieczne dla społeczeństwa i państwa.

Warto zadać pytanie zwolennikom ROG

Warto też zadać pytanie zwolennikom ROG, co by zrobili, gdyby na przykład, zwolennicy innej wizji patriotyzmu i ludzie otwarci na migrantów, powołali swój własny Ruch Obrony Migrantów, i zaczęli dokonywać "obywatelskich kontroli" osób uczestniczących w pikietach obrony granic? Albo kontroli dokumentów pojazdów osób, które podejrzewają o próby łamania prawa w ramach działań paramilitarnych?

Jeśli dopuszczalne są jedne obywatelskie kontrole, to dlaczego nie inne? Jeśli osoby lękające się migrantów mogą założyć swoje "obywatelskie struktury", to dlaczego nie mogą powstać inne? I tak wrócilibyśmy do czasów dwudziestolecia międzywojennego, gdy każda lub niemal każda partia miała swoje oddziały paramilitarne. Czy rzeczywiście tego chcemy? Czy rzeczywiście obecność "obywatelskich grup" o różnych wartościach jest dla państwa bezpieczne? I czy ich obecność zwyczajnie nie przeszkadza państwu w realizacji nie tylko zasady bezpieczeństwa, ale także spokoju społecznego?

Warto też mieć świadomość, że tego rodzaju ruchy poza osobami autentycznie zaniepokojonymi, mogą przyciągać również ludzi, którzy lubią manifestować siłę i dla których cele organizacji będą tylko środkiem do realizacji swoich przemocowych celów. Służby militarne mają środki, by takie osoby odsiać, ale ruchy społeczne nie. I to także powinno budzić niepokój.

Właśnie dlatego państwo powinno aktywnie - choć oczywiście zgodnie z prawem - i interweniować w tych sprawach. Zakaz zgromadzeń publicznych nie wchodzi w grę, bo to łamanie praw obywatelskich, ale już zabezpieczenie praw obywateli polskich o innym etnicznym pochodzeniu, innym odcieniu skóry - jest konieczne. Nie wolno też dopuścić do budzenia się rasistowskich skojarzeń czy prywatyzacji należnej państwu przemocy.

Wartość stabilnego państwa

Osłabienie autorytetu państwa jest także bardzo niebezpieczne dla jego przyszłości. Jeśli buduje się swoje działania na tezie, że musimy brać sprawy we własne ręce, bo rządzący sobie nie radzą, to nie tylko dostarcza się świetnego materiału do rozgrywek obcych służb, ale ostatecznie także otwiera pole do "brania sprawy we własne ręce" -także w innych kwestiach.

Jeśli zalęknieni obywatele mogą stworzyć Ruch Obrony Granic, to dlaczego niebawem na naszych ulicach nie mają się pojawić obywatelskie patrole zaniepokojone sytuacją w Warszawie czy Krakowie? Czy one także będą mogły obywatelska kontrolować ludzi, którzy spacerują po Krakowskim Przedmieściu? A jeśli tak, to na jakiej podstawie?

Politycy Konfederacji czy PiS wprost sugerują, że to wspaniały oddolny ruch, ale czy tak samo traktowaliby go, gdyby za ich rządów ktoś oznajmił, że czuje się zastraszony i stworzył własne siły do zabezpieczenia spokoju? Siły, które dodajmy nie byłyby przez nikogo kontrolowane, i do których mogliby trafiać także ludzie, którzy zwyczajnie nie przeszliby kontroli w jakichkolwiek służbie państwowej.

Przyzwolenie na tego typu działanie rodzi niebezpieczeństwo dla zwykłych obywateli, ale też otwiera ogromne pole do manipulacji służbom rosyjskim. Im więcej lęku, im więcej fake newsów, im więcej samodzielnych, niekontrolowanych struktur, tym więcej pola do działania dla Moskwy.

Nie, nie twierdzę - to ważne dopowiedzenie, że osoby tworzące Ruch Obrony Granic, to rosyjska agentura, bo tak zwyczajnie nie jest, ale… wskazuje, że ich działania można wykorzystać przeciw Polsce. Zapewne - taką mam nadzieję - wbrew ich intencjom.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie

Papież Leon XIV apeluje. "Zatrzymać barbarzyństwa wojny"
Papież Leon XIV apeluje. "Zatrzymać barbarzyństwa wojny"
Korzystała z laptopa podczas prowadzenia auta. Ekspert komentuje
Korzystała z laptopa podczas prowadzenia auta. Ekspert komentuje
Wybory w Japonii. Rządząca koalicja straci większość w parlamencie?
Wybory w Japonii. Rządząca koalicja straci większość w parlamencie?
Rosja deklaruje chęć pokoju z Ukrainą. Ale stawia warunki
Rosja deklaruje chęć pokoju z Ukrainą. Ale stawia warunki
Kardynał Ryś napisał ważny list. Krok Kościoła ku dobrej zmianie?
Kardynał Ryś napisał ważny list. Krok Kościoła ku dobrej zmianie?
2 tys. dronów? Generał o planach rosyjskiej armii
2 tys. dronów? Generał o planach rosyjskiej armii
Amerykanin poszedł walczyć dla Putina. Żona błaga o pomoc
Amerykanin poszedł walczyć dla Putina. Żona błaga o pomoc
7-kilometrowy korek na A2 koło Poznania. Ruch odbywa się jednym pasem
7-kilometrowy korek na A2 koło Poznania. Ruch odbywa się jednym pasem
Awantura w studiu. "Są jakieś granice bezczelności"
Awantura w studiu. "Są jakieś granice bezczelności"
"Kolosalny chaos". Rosjanie śpią gdzie popadnie
"Kolosalny chaos". Rosjanie śpią gdzie popadnie
Zmiany klimatyczne w Polsce. Nowe zagrożenia zdrowotne
Zmiany klimatyczne w Polsce. Nowe zagrożenia zdrowotne
Pożar silnika samolotu Delta Air Lines. Pilot musiał zawrócić
Pożar silnika samolotu Delta Air Lines. Pilot musiał zawrócić