Prywatny fotoradar pod przedszkolem zadziałał. Wielkie zwycięstwo rodziców
Ustawili prywatny fotoradar pod przedszkolem w Chotomowie, by zebrać dowody na śmiertelne zagrożenie dzieci ze strony piratów drogowych. Rodzice i inicjatorzy tej akcji odnieśli wielkie zwycięstwo. Urzędnicy zgodzili się na budowę w tym miejscu zabezpieczeń przed piratami drogowymi.
To także sukces Wirtualnej Polski. O kontrowersyjnych działaniach rodziców i aktywistów z Chotomowa napisaliśmy jako pierwsi. Sprawą zainteresowało się kilka stacji telewizyjnych, Polskie Radio i liczne redakcje portali, w tym także o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. Urzędnicy nie mieli innego wyjścia, jak zgodzić się na przebudowę przejścia dla pieszych przed przedszkolem.
- Uzyskaliśmy zapewnienie ze strony starosty legionowskiego Roberta Wróbla, że przejście dla pieszych pod przedszkolem zostanie przebudowane. Powstanie infrastruktura drogowa, która uniemożliwi kierowcom szybką jazdę w tym miejscu - informuje Marcin Mizgalski, jeden z inicjatorów akcji z obywatelskim pomiarem prędkości w Chotomowie.
Podkreśla, że starosta zaangażował się w sprawę osobiście. Wspólnie objechali kilka miejsc w Warszawie, gdzie przebudowane wcześniej przejścia dla pieszych skutecznie hamują kierowców (wyniesiona płyta przejścia, wyspowe progi zwalniające itd.). Spotkanie miało zakończyć się "przybiciem piątki" na zgodę.
Zobacz też: Czy na pewno wiesz, jak oddać ważny głos? Krótki poradnik
- Zbudujemy nie jedno bezpieczne przejście, ale cztery. 30 proc. kosztów opłaci wójt gminy Jabłonna. Od załatwienia problemu dzieli nas jeden krok, czyli uzgodnienia z przedstawicielami Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie - dodaje Mizgalski.
Prywatny radar drogowy. Mocne dowody zagrożenia
We wrześniu rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola zainstalowali przy placówce radar drogowy. W dwóch kilkudniowych seriach pomiarów zarejestrował wykroczenia kilkudziesięciu tysięcy pojazdów. Żaden kierowca nie stosował się do znaku ograniczenia prędkości 40 km/h. Najwolniejszy jechał z prędkością 62 km/h, kilku rekordzistów pędziło prawie 130 km/h.
Dane miały skłonić decydentów do reakcji. Od roku rodzice nie mogli się doprosić pomocy ze strony niektórych urzędników i lokalnej policji. Patrole drogówki pojawiały się sporadycznie. Tymczasem na przejściu przed przedszkolem mnożyły się niebezpieczne sytuacje. W godzinach szczytu komunikacyjnego około setki dzieci musi dotrzeć do przedszkola przy ruchliwej ulicy.
Chotomów okazał się Polską w pigułce. Rodzicom zarzucano, że zbieranie danych wypożyczonym radarem jest nielegalne. Odezwali się obrońcy wolności kierowców i przeciwnicy radarowej inwigilacji. Choć tak naprawdę nikt nie chciał karać piratów, a jedynie pokazać i nagłośnić problem.
- Jak załatwić coś takiego, bo z radością wskażę kilka podobnych miejsc w tym moją własną ulicę? - skomentował sprawę radaru Roman Czejarek, dziennikarz Polskiego Radia.
Burza w mediach trwała trzy tygodnie. Nikt nie zapytał, dlaczego to rodzice przedszkolaków musieli wykazać największą motywację w walce o bezpieczeństwo. Przypomnijmy, że na tle Europy Polska ma jeden z najwyższych wskaźników śmiertelnych wypadków na przejściach dla pieszych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl