PolitykaProtesty w Polsce. "Stawka jest olbrzymia". Ekspert mówi o ryzyku Donalda Tuska

Protesty w Polsce. "Stawka jest olbrzymia". Ekspert mówi o ryzyku Donalda Tuska

- Jeśli Bruksela przyzna Polsce fundusze unijne na Krajowy Plan Odbudowy, narracja Donalda Tuska się posypie - mówi Wirtualnej Polsce prof. Antoni Dudek.

Donald Tusk na proteście w Warszawie
Donald Tusk na proteście w Warszawie
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Michał Wróblewski

- Demonstrują tysiące, głosują miliony. Demonstracje, owszem, mają znaczenie, ale na końcu, gdy dochodzi do wyborów, liczą się sympatie, antypatie, poglądy. Demonstracje nie przesądzają o wynikach wyborów. Gdyby o zachowaniach wyborczych decydowały protesty, PiS nigdy by nie rządziło, a już na pewno nie wygrałoby wyborów w 2019 roku - mówi Wirtualnej Polsce prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

W całej Polsce 10 października odbyły się protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wniosku premiera Mateusza Morawieckiego o wyższości polskiego prawa nad prawem europejskim. Największa demonstracja - zainicjowana przez szefa PO Donalda Tuska - odbyła się w Warszawie na placu Zamkowym.

Prof. Dudek w rozmowie z WP przekonuje, że opozycja może na tych wydarzeniach krótkoterminowo zyskać, ale podkreśla, że wszystko na końcu i tak zależy od decyzji Komisji Europejskiej.

Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek© PAP | Albert Zawada

Nerwy Donalda Tuska. "Stawka jest ogromna"

- Donald Tusk generalnie zyskał na zainicjowaniu tego protestu i wzmożeniu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ale czas pokaże, czy narracja o polexicie się zrealizuje. Pokaże to przede wszystkim reakcja Brukseli. Papierkiem lakmusowym będą losy Krajowego Planu Odbudowy. To są olbrzymie środki, które czekają w brukselskiej "zamrażarce". Jeśli fundusze te zaczną do nas płynąć w ciągu kilku miesięcy, to narracja Tuska się załamie. A jeśli środków wkrótce nie otrzymamy, to PiS znajdzie się w największym kryzysie w historii, a Tusk będzie mógł powiedzieć: "miałem rację". Taka jest stawka tej gry. Ona jest olbrzymia - podkreśla politolog.

Nasz rozmówca zwraca uwagę, że w wystąpieniu szefa PO na placu Zamkowym nie było nic takiego, co zostałoby na dłużej zapamiętane, ale na kilka fragmentów warto zwrócić uwagę.

- Szef PO przywołał sprawę dymisji austriackiego premiera Sebastiana Kurza, ten przykład był sugestywny. Bo w Polsce mamy tyle afer z udziałem polityków obozu rządzącego, że gdyby takie standardy, jak w Austrii, obowiązywały u nas, to do dymisji musieliby się podawać najważniejsi decydenci. Ale u nas standardy są inne: "wygraliśmy wybory, więc siedźcie cicho", tak twierdzi PiS - mówi prof. Antoni Dudek.

Politolog zwraca uwagę, że szef PO był mocno zdenerwowany zachowaniem tzw. narodowców - na czele z Robertem Bąkiewiczem, szefem stowarzyszenia Marsz Niepodległości - którzy przeszkadzali mu w wystąpieniu. - Tuskowi bardzo wadzili narodowcy. Pan Robert Bąkiewicz zakłócił Tuskowi przemówienie - myślę, że to wystąpienie mogło być dłuższe, gdyby właśnie nie zakłócający je narodowcy. Tusk był mocno zirytowany, widać było u niego nerwy - przekonuje prof. Dudek.

Tusk hegemonem na opozycji

Wedle szacunków warszawskiego ratusza, w centrum miasta miało protestować od 80 do nawet 100 tys. ludzi. Skala robiła wrażenie.

- Nie znamy dokładnie skali tych protestów, ale wydaje się, że była ona duża. Koalicja Obywatelska może na tych protestach skorzystać, dostać wiatr w żagle. Ale i tak wiele rozstrzygnie się dopiero w późniejszej perspektywie. Powtarzam - najważniejsza będzie reakcja Brukseli. Do końca roku kwestia pieniędzy dla Polski będzie rozstrzygnięta. Jeśli rząd PiS otrzyma pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy, to opozycja - na czele z KO - bardzo straci, bo okaże się ze swoją narracją o polexicie niewiarygodna. A PiS tym samym mocno zyska - przewiduje prof. Antoni Dudek.

Warszawa
Warszawa© Twitter.com | Warszawa

Rozmówca WP zwraca też uwagę, że protesty wzmocnią Donalda Tuska w ramach opozycji. Prof. Dudek uważa, że zainicjowanie manifestacji przez szefa PO było bardzo sprytnym politycznym zagraniem. Przypomnijmy: Tusk zgromadził na scenie na placu Zamkowym przedstawicieli wszystkich głównych partii opozycyjnych, nie pojawił się jedynie Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 poczuł się urażony, że nie otrzymał od Tuska zaproszenia wcześniej, by wspólnie przygotować się do wydarzenia.

Jak tłumaczy to ekspert? - To jest walka na dwóch frontach. Pierwszy front: Tusk kontra Kaczyński, Platforma kontra PiS. Ale za tym jest ten drugi front, czyli walka o przywództwo w opozycji. Dziś głównym rywalem po stronie opozycji dla Tuska jest Szymon Hołownia i jego ruch, stąd krytyczna reakcja Hołowni na inicjatywę Tuska. Nic dziwnego: Hołownia się spóźnił, Tusk go wyprzedził. Od czasu powrotu Tuska to on gra pierwsze skrzypce, a Hołownia bardzo wiele stracił, co widać w sondażach. I nie ma żadnego pomysłu na to, jak to zmienić. Chyba że rząd PiS dostanie pieniądze z UE, wtedy Hołownia będzie mógł wyjść i powiedzieć: "słuchajcie, Tusk dużo krzyczy, ale się pomylił" - mówi politolog.

Mimo dużej skali protestów i ofensywy opozycji, nasz rozmówca nie przewiduje jednak większych kłopotów dla PiS. - Siła PiS nie jest w dużych miastach i metropoliach, tylko w małych miejscowościach i na wsi. Tam jest potęga PiS i nikt nie jest dziś w stanie tego przełamać - konkluduje prof. Dudek.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
protestdemonstracjapolexit
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3398)