Protesty po śmierci dziennikarki w Bułgarii. Zgwałcona i zabita
"Milczące protesty" i czuwania - tak Bułgaria reaguje na zabójstwo dziennikarki TWN Wiktorii Marinowej. 30-latka została uduszona, a wcześniej zgwałcona. Ostatnio zajmowała się aferami finansowymi i reakcją służb na malwersacje.
08.10.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:39
Manifestacje po śmierci dziennikarki zaplanowano na m.in. w Sofii, Plewen, Widynie oraz w Ruse, gdzie zginęła Marniowa. Uczestnicy zwołują się na Facebooku, poruszeni zabójstwem.
Ciało reporterki bułgarskiej telewizji TWN zostało znaleziono w weekend w zaroślach nad Dunajem w mieście Ruse w północno-wschodniej Bułgarii. Śledczy poinformowali, że 30-latka przed uduszeniem została brutalnie zgwałcona i pobita. Podano także, że zginęły jej przedmioty osobiste, ale nie skradziono auta, którym prawdopodobnie przyjechała nad rzekę.
Bułgarskie służby wciąż nie mają podejrzanych.
- Pod uwagę bierzemy wszystkie możliwe motywy zbrodni. Włącznie z tą, że zabójstwo było związane z pracą dziennikarki - powiedział w poniedziałek dziennikarzom prokurator Georgi Georgijew.
Tuż przed śmiercią Wiktoria Marinowa zajmowała się aferą korupcyjną związaną funduszami z Unii Europejskiej. Nagłośniła także zatrzymanie dwóch innych dziennikarzy (Attila Biro z Bułgarii i Dimitar Stoyanov z Rumnuni) przez policję bułgarską. Chcieli udowodnić, że dowody na malwersacje były niszczone przez urzędników państwowych. Reporterzy zostali zwolnieni przez mundurowych dopiero po interwencji ambasady Rumunii.
To dlatego stowarzyszenia dziennikarskie z całej Europy domagają się szybkiego wyjaśnienia okoliczności śmierci reporterki.
Przedstawiciel OBWE do spraw wolności mediów Harlem Desir również wezwał władze Bułgarii do przeprowadzenia szczegółowego dochodzenia i pociągnięcia winnych zabójstwa do odpowiedzialności.
Następne zabójstwo dziennikarza w UE
Doniesienia z Bułgarii wstrząsnęły politykami w Brukseli. Przypominają, że to już trzecie morderstwo dziennikarza w kraju Unii Europejskiej w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy.
Wcześniejsze przypadki - zamach bombowy na Daphne Caruanę Galizię na Malcie oraz zastrzelenie Jana Kuciaka na Słowacji,również były wiązane z prowadzonymi przez nich śledztwami w sprawie korupcji.
W pierwszym przypadku sprawca wciąż jest nieznany. W drugim postawiono zarzuty czterem osobom. Według zeznań jednego z oskarżonych, morderstwo zlecił Marian Koczner, słowacki biznesmen mający powiązania z partią rządzącą.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła: Reuters, AFP, IAR