Protestowali w Waszyngtonie przeciwko Donaldowi Trumpowi. Spalili limuzynę imigranta
Wpadka demonstrantów, którzy w dniu inauguracji prezydentury Donalda Trumpa wywołali zamieszki w Waszyngtonie. W proteście przeciw - jak twierdzili - rasiście spalili na ulicy samochód. Zniszczona przez nich limuzyna należała do imigranta-muzułmanina.
24.01.2017 | aktual.: 24.01.2017 11:04
Licząca około 500 osób grupa zamaskowanych demonstrantów pojawiła się na ulicach centrum Waszyngtonu tuż po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta USA. Jeden z protestujących niósł transparent z napisem: "Sprawcie, że rasiści będą się znowu bali".
Uuczestnicy tej demonstracji młotkami rozbijali płyty chodnikowe, którymi następnie niszczyli witryny "symboli amerykańskiego kapitalizmu", w tym lokali Bank of America i McDonald's. Zniszczyli też i podpalili elegancką limuzynę. Zdjęcia płonącego samochodu pokazywały media na całym świecie.
Okazuje się, że limuzyna należała do Muhammada Ashrafa, imigranta-muzułmanina, który od 25 lat prowadzi w USA własną firmę - wynajmuje luksusowe limuzyny.
- Nie popieram Trumpa, nie podoba mi się to co mówił - wyznał redalertpolitics.com Ashraf. - Ale to nie upoważnia mnie, ani nikogo innego, do takich zachowań.
Ashraf przyznał, że popiera protesty przeciwko Trumpowi, ale pokojowe. Jako przykład podał organizowane następnego dnia Marsze Kobiet.
Biznesmen stracił około 70 tysięcy dolarów przez pomyłkę demonstrantów. Nie tylko zniszczyli mu auto (było ubezpieczone, ale nie od ewentualnego zdewastowania podczas zamieszek), ale również zranili jego pracownika. - Prowadzę firmę od 26 lat, po raz pierwszy zdarzyło mi się coś takiego - wyznał Ashraf.