Protest przed sądem we Wrocławiu. W tle restrykcje covidowe
W czwartek przed sądem we Wrocławiu doszło do manifestacji poparcia dla Adrianny Łucinkiewicz. Wcześniej kobieta organizowała pikiety przed kliniką i domem jednej z lekarek po tym, jak jej dziecku odmówiono badań. Wynika to z faktu, że Łucinkiewicz nie była zaszczepiona przeciwko COVID-19.
O sprawie informowaliśmy na początku stycznia. Trzem kobietom, które organizowały pikiety przed domem jednej z lekarek i Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym we Wrocławiu, grozi do trzech lat więzienia. Organizowały one manifestacje po tym, jak córce Adrianny Łucinkiewicz nie wykonano badania USG serca. Na kardiologię dziecięcą nie są bowiem przyjmowane dzieci z opiekunami niezaszczepionymi przeciwko COVID-19.
Protest przed sądem we Wrocławiu. W tle restrykcje covidowe
W czwartek sąd utrzymał w mocy postanowienie, które zakazuje Adriannie Łucinkiewicz zbliżania się na 100 metrów do lekarki z wrocławskiego szpitala, Małgorzaty R. - poinformowało Radio Wrocław. Opiekunka rocznej Mai, której odmówiono badania serca, jest niezadowolona z decyzji wymiaru sprawiedliwości. Wsparcie przed gmachem sądu okazało jej wiele osób.
- Nie mogę wjechać na teren szpitala. Muszę z dzieckiem zmieniać szpital i lekarzy. Dziecko urodziło się w tym szpitalu, tam jest jego karta zdrowia i od samego początku jest tam leczone. Skoro ja nie mogę się zbliżać na 100 metrów, a pani doktor tam pracuje i to jest publiczny, wielki szpital, to zabroniono mi de facto korzystania z opieki zdrowotnej - skarży się kobieta w rozmowie z lokalnym radiem.
Sprawa nie jest jednak tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Opiekunce małej Mai faktycznie odmówiono badania w klinice ze względu na funkcjonujące tam obostrzenia covidowe, ale równocześnie odesłano ją do funkcjonującej zaraz obok poradni kardiologii dziecięcej. Tam wykonywane są świadczenia ambulatoryjne i nie obowiązują restrykcje względem niezaszczepionych.
- Cały czas powołują się na zarządzenie dyrekcji szpitala, ale ja się nie pchałam na oddział. Pani doktor mogła sama wziąć Maję i spróbować zrobić to badanie albo sama zjechać windą na dół do poradni, tam wykonać badanie - broni się opiekunka Mai.
W ramach sprzeciwu Adrianna Łucinkiewicz wraz z innymi kobietami zorganizowała pikiety przed domem lekarki, jak i wrocławskim szpitalem. Wykrzykiwano wówczas wulgarne hasła pod adresem doktor i członków jej rodziny. Dlatego też wrocławska kardiolog poczuła się urażona i skierowała sprawę do sądu.
Sąd postanowił, że opiekunka rocznej dziewczynki nie może też opuszczać kraju, a także publikować wpisów w mediach społecznościowych godzących w dobre imię kardiolog z wrocławskiego szpitala.
Źródło: Radio Wrocław