Protest nauczycieli przed parlamentem w Sofii
Kilkuset nauczycieli demonstrowało przed parlamentem w Sofii na znak protestu przeciwko
niskim uposażeniom, wynoszącym przeciętnie (w przeliczeniu) 150
euro.
Nauczyciele bułgarscy protestują od trzech tygodni, a w poniedziałek przystąpili do strajku. Według związków nauczycielskich strajkuje ponad 50% wykładowców w szkołach średnich i przedszkolach. Ministerstwo Oświaty kwestionuje te dane i podaje, że strajkuje nie więcej niż 20% nauczycieli.
Nauczyciele domagają się 15-procentowej podwyżki płac od początku nowego roku zamiast - jak zaplanowały władze - 6-procentowej od połowy 2006 roku. Chcą też zwiększenia o 0,8 proc. (do 5 proc. PKB) środków na oświatę w budżecie na 2006 rok.
W środę liderzy rządzącej koalicji lewicy, Narodowego Ruchu Symeona II byłego cara Symeona Sakskoburggotskiego i tureckiego Ruchu na rzecz Praw i Swobód porozumieli się w sprawie częściowego zaspokojenia żądań protestujących. Zaproponowali 4- procentową podwyżkę od 1 stycznia i 6-procentową od 1 lipca.
Według mediów bułgarskich większość strajkujących zgadza się z nową propozycją, tym bardziej, że za dni strajku zostaną potrącone im pieniądze, co zbiega się z okresem świąt Bożego Narodzenia i zwiększonych wydatków.
Związki nauczycielskie jednak oświadczyły, że nie otrzymały propozycji w formie pisemnej i nie odwołały strajku i demonstracji przed parlamentem.
Przeciwko żądaniom nauczycieli wypowiedział się przedstawiciel MFW dla Bułgarii Hans Flikenschild, który prowadzi negocjacje z władzami bułgarskimi w sprawie budżetu na rok 2006. Według niego przed podwyżkami dla nauczycieli należy przeprowadzić głębokie reformy w systemie oświaty i zracjonalizować zatrudnienie.
Ewgenia Manołowa