Protest nauczycieli. Koleżanka Zalewskiej zawiedziona. "Nie powinna być ministrem edukacji"

Urszula Kruczek i Anna Zalewska znają się od co najmniej 20 lat. Były koleżankami. Do czasu, gdy Zalewska została minister edukacji. - Rozregulowała całkowicie system szkolny - wyznaje w rozmowie z WP pani Urszula. I przypomina: - Kiedyś sama mówiła, że nauczyciel musi być dobrze wynagradzany. Teraz zmieniła zdanie.

Protest nauczycieli. Koleżanka Zalewskiej zawiedziona. "Nie powinna być ministrem edukacji"
Źródło zdjęć: © PAP | Wojciech Pacewicz

01.04.2019 | aktual.: 01.04.2019 17:52

Urszula Kruczek jest związana z ZNP od 1986 roku. Ona i Anna Zalewska były dobrymi koleżankami.

Poznały się, gdy dzieci Zalewskiej uczyły się w szkole, w której pani Urszula była wicedyrektorką. Obie pochodzą ze Świebodzina. - Pani Zalewska często przychodziła do szkoły. Była żywo zainteresowana edukacją swoich dzieci. Stąd nasze kontakty, które były bardzo koleżeńskie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Później córka pani Urszuli chodziła do liceum, w którym nauczała Zalewska. Jak mówi, traktowała ją jak przyjaciela - tak, jak każdego nauczyciela. - Często rozmawiałyśmy o sytuacji nauczycieli. W czasie, w którym przeprowadzana była reforma oświaty związana z wprowadzeniem gimnazjów, pani Zalewska była w to bardzo zaangażowana. Mieliśmy spotkania, na których bardzo promowała ten pomysł. On się jej po prostu bardzo podobał - wyznaje nauczycielka.

Później Anna Zalewska została radną powiatową. - Spotykałyśmy się na komisjach oświaty w starostwie, wspierając nasze szkoły. Ona jako radna, ja jako prezes oddziału ZNP w Świebodzicach. Zawsze byłyśmy po tej samej stronie. Ja reprezentowałam interesy szkół i nauczycieli świebodzickich, pani Zalewska także. Stałyśmy w jednym froncie, po tej samej stronie - wspomina pani Urszula.

Pani minister zmienia front

Wszystko miało się zmienić, kiedy Anna Zalewska została minister edukacji. - Kiedy pojawiła się ta propozycja dla pani Zalewskiej, patrzyłam na to bardzo optymistycznie. Nauczyciel, który uczył w szkole podstawowej, średniej, był radnym, wicestarostą i zna oświatę od podszewki, ma być ministrem. Wydawało się, że to będzie osoba, która wysłucha środowiska oświatowego, pomoże nam i wytłumaczy politykom, na czym polega dobrze rozwijająca się oświata - opowiada nauczycielka.

I dodaje: - Wyszło inaczej. Przyjechała do nas, już jako minister, na spotkanie z dyrektorami szkół, gdzie przedstawiła projekt likwidacji gimnazjów, ja cały czas ich broniłam. To była ciężka praca nauczycieli i rodziców, dzięki której udało nam się wypracować dobre szkoły dla młodzieży w tym trudnym okresie dojrzewania. Przekazałam swoje uwagi pani minister i powiedziałam: nie wygaszajmy gimnazjów. Ona przecież sama mówiła, że jak reformować, to z pomysłem, z zaangażowaniem, a nie bez zapowiedzi i dyskusji. Po tym spotkaniu nasz kontakt się urwał, a to, co wypracowaliśmy, zostało zniszczone. To jest barbarzyństwo.

Zdaniem pani Urszuli, minister "realizuje politykę taką, jaką PiS sobie wymyślił". - I niestety jest to całkowicie rozbieżne z tym, co wcześniej głosiła - dodaje.

- Jest mi bardzo przykro. Wcześniej pani Zalewska też uważała, że nauczyciel musi być dobrze wynagradzany. Jeżeli chcemy mieć dobrą oświatę, jeżeli chcemy mieć dobrze wykształconych ludzi, musimy inwestować w edukację, mówiła. I nigdy nie była na stanowisku, że gimnazja są do niczego, że to patologia, że trzeba to zlikwidować. Wracamy do głębokiego wieku XX, do lat 80. tak naprawdę - stwierdza pani Urszula.

"Ma swoją wizję i jej broni"

Zdaniem pani Urszuli minister Zalewska zamyka się na debatę z nauczycielami. - Pani minister cały czas powtarza, że dyskutuje, rozmawia. To nie jest prawda. To są monologi. Pani minister przyjeżdża, wygłasza monolog, spotkanie się kończy i nie ma pytań - wyznaje.

Pytana, czy próbowała kontaktować się z minister i porozmawiać z nią o planowanym strajku nauczycieli odpowiada, że tego nie zrobiła i nie zamierza tego robić.

- Minister powinna usiąść do rozmów i doprowadzić do tego, żeby nauczyciele godnie zarabiali. Przy obecnych stawkach, które są żenująco niskie, zawód nauczyciela będzie coraz mniej atrakcyjny. Średnia wieku nauczycieli w szkołach to powyżej 45 do 50 lat. Nauczyciele z większym stażem odchodzą w tej chwili z zawodu. A młodego człowieka, po wyższych studiach, przekonać do pracy w szkole za 1860 zł jest trudno. Podstawową barierą jest i była kwestia pieniędzy - ocenia pani Urszula.

"Działa na szkodę dzieci"

- Mam nadzieję, że pani Minister myśli, że pracuje dla dobra edukacji. Mam nadzieję, że wierzy w to, co robi. Ale ja mam zupełnie inne zdanie. Moim zdaniem działania pani Zalewskiej są na szkodę dzieci, rodziców i nauczycieli - wyznaje pani Urszula.

Anna Zalewska startuje z ramienia PiS z 1. miejsca z okręgu dolnośląskiego do Parlamentu Europejskiego. - Uważam, że jeżeli zrobiła taki bałagan i chaos w szkołach, powinna po sobie posprzątać, a nie jechać do Brukseli. Rozregulowała całkowicie system szkolny. Bruksela byłaby nagrodą, na którą nie zasługuje. Nie powinna też pełnić funkcji ministra edukacji - podsumowuje nauczycielka.

Przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz podczas konferencji prasowej w niedzielę rano podał, że w referendum za strajkiem opowiedziało się 79,5 proc. szkół i przedszkoli. - Na prawie 20 tys. szkół, zespołów szkolnych i przedszkoli za strajkiem opowiedziało się 15 549 jednostek - podał Broniarz.

Na poniedziałek zaplanowano rozmowy ostatniej szansy w Centrum Dialogu Społecznego między związkowcami a rządem. O godz. 14 zostały przerwane do wtorkowego poranka. Nie ma porozumienia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (304)