Protest kolejarzy przeciw likwidacji połączeń
Około pięćdziesięciu kolejarzy protestowało przed Urzędem Marszałkowskim w Białymstoku przeciw likwidacji kolejnych połączeń kolejowych na liniach lokalnych. Chcą przede wszystkim, by samorząd dofinansował przewozy więcej, niż to zaplanował w swoim budżecie.
Od 22 sierpnia z rozkładu jazdy pociągów w województwie podlaskim zniknie dziewięć połączeń, trzy pociągi będą miały krótsze trasy, a dwa połączenia zastąpią autobusy. Protestujący domagali się m.in. zachowania połączeń na trasie Białystok-Czeremcha.
W petycji przekazanej wicemarszałkowi Podlasia Janowi Kamińskiemu, który wyszedł do protestujących, podpisani pod nią kolejarscy związkowcy domagali się przede wszystkim dofinansowania przewozów. Samorząd Podlasia zaplanował na to w tym roku 9 mln zł, związkowcy chcą zwiększenia tej kwoty do ponad 15,1 mln zł i przywrócenia kursowania pociągów, które są przeznaczone do likwidacji.
Chcieli też przygotowania "jasnej polityki transportowej" dotyczącej przewozów regionalnych, wynikającej z ich roli publicznej i społecznej. Nie ukrywali, że obawiają się utraty miejsc pracy, gdy będzie mniej połączeń.
Kamiński tłumaczył protestującym, że samorząd nie ma więcej pieniędzy na przewozy, bo musi finansować też inne dziedziny życia (w tym służbę zdrowia i drogi), a likwidowane są połączenia najmniej rentowne, z których przychód sięga zaledwie kilku procent kosztów.
Poinformował też, że spółka PKP Przewozy Regionalne chciała początkowo zlikwidować w tym roku blisko 50 połączeń na Podlasiu, na co samorząd się nie zgodził, "bo to sparaliżowałoby cały ruch na terenie województwa".
Zapewnił, że sytuację powinno poprawić wprowadzenie jesienią do ruchu na tych trasach nowych autobusów szynowych, które samorząd kupuje.
Pikieta skończyła się tym, że Kamiński umówił się na spotkanie ze związkowcami "w węższym gronie" w najbliższych piątek. Związkowcy grożą, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia, zaostrzą protest i dojdzie do kolejarskich blokad.