Wstrząsające wyniki sondażu na Węgrzech. "To dość porażające"
Zaledwie 3 proc. zwolenników Fideszu, partii Viktora Orbana, wskazuje Kreml jako winnego rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Aż 49 proc. z nich uznaje, że winę za rosyjską inwazję ponoszą NATO oraz Stany Zjednoczone.
Viktor Orban od początku wojny w Ukrainie stał się cichym sojusznikiem Władimira Putina w Unii Europejskiej. Wprawdzie premier Węgier popierał kolejne sankcje gospodarcze wycelowane w Moskwę, ale zazwyczaj odbywało się to po długich targach ze strony lidera Fideszu. Równocześnie węgierska telewizja od miesięcy prezentuje narrację zgodną z rosyjską propagandą.
Propaganda Orbana działa. Węgrzy nie wierzą, że Rosja sprowokowała wojnę
Odpowiednia indoktrynacja przynosi spodziewane efekty. Jak wynika z badania, którego rezultaty opublikował portal 24.hu, Węgrzy nie uważają Rosji za głównego winowajcę wojny w Ukrainie. W sondzie przeprowadzonej od 27 lipca do 7 sierpnia należało odpowiedzieć na proste pytanie i wskazać, kto odpowiada za inwazję.
Sympatycy węgierskiej opozycji wskazali dość jednoznacznie (64 proc.), że za wojnę w Ukrainie odpowiada Rosja. Jeśli jednak przeanalizujemy, jak odpowiadali zwolennicy Fideszu, możemy być zaskoczeni. Ledwie 3 proc. osób deklarujących się jako sympatycy partii Orbana uznaje Rosję za winną wybuchu wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Putin straci władzę? Ekspert: Rosja jest nieprzewidywalna
Wyborcy Fideszu są przekonani, że wojna w Ukrainie to w głównej mierze "zasługa" NATO i USA. Taką odpowiedź wskazało aż 49 proc. tej grupy. Z kolei 12 proc. uznało, że to sama Ukraina ponosi odpowiedzialność za wybuch wojny. 32 proc. sympatyków partii premiera Węgier nie wiedziało natomiast, jaką opcję wskazać.
Jak zauważył serwis 24.hu, nawet skrajnie prawicowi wyborcy partii Mi Hazank (Ruch Naszej Ojczyzny) nie są tak poddani propagandzie, jak sympatycy Fideszu. W badaniu 19 proc. wyborców Mi Hazank uznało Ukrainę za winną wojny, 14 proc. wskazało Rosję, a 44 proc. - NATO i USA.
"To jednak dość porażające"
"To jednak dość porażające" - ocenił wyniki badania Andrzej Sadecki, zajmujący się węgierską polityką.
"Odpowiedzi wyborców Fideszu to efekt lansowanej przez media prorządowej narracji, powielającej teorie spiskowe, kpiącej z Zełenskiego i Bidena, wszelkie winy zaś przypisującej Zachodowi, z USA na czele. Ale mimo to zaskakuje, biorąc pod uwagę ich dawniej antyrosyjski profil" - skomentował na Twitterze ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Gdy w dniach 26-27 lutego na Węgrzech przeprowadzono podobne badania, wówczas aż 45 proc. wyborców Fideszu twierdziło, że za wybuch wojny w Ukrainie odpowiada "rosyjska polityka imperialna". Z kolei 25 proc. sympatyków Orbana uznało wtedy, że walki na Wschodzie spowodowane są "uzasadnioną politycznie ochronę praw osób narodowości rosyjskiej".
Czytaj także: