PolskaProkuratura zbada sprawę próby odsunięcia Millera

Prokuratura zbada sprawę próby odsunięcia Millera

Informacje prasy o próbie skompromitowania w
2003 r. ówczesnego premiera Leszka Millera w celu odsunięcia go ze
stanowiska zostaną zbadane przez prokuraturę - zapowiedział prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.

11.09.2006 | aktual.: 11.09.2006 16:12

Według Kaczmarka, na pewno trzeba będzie zbadać tę sprawę procesowo, bo pojawiają się tam informacje o niszczeniu dokumentów, i to klauzulowanych, w wątku dotyczącym kancelarii b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Prokurator powiedział, że informacje podawane w poniedziałkowej prasie nie były dotąd badane przez prowadzących śledztwo, którego dotychczasową podstawą są groźby wobec syna Aleksandra Gudzowatego. Poleciłem dokonać analizy tych akt. Po niej będzie można ocenić, z czym mamy do czynienia - oświadczył Kaczmarek.

Wiadomości o próbie wykorzystania przez służby specjalne biznesmena Aleksandra Gudzowatego do usunięcia Millera z funkcji szefa rządu przekazał prokuraturze szef jego ochrony Marcin Kossek. Chciał też, by dołączyć jego informacje do akt prowadzonej w prokuraturze innej sprawy - szantażu wobec Tomasza Gudzowatego, fotografika, syna biznesmena.

Tygodnik "Wprost" oraz "Dziennik" w publikacjach pod tytułami "Zamach na Millera" i "Jak próbowano obalić Millera" piszą, że z relacji i dokumentów z 2003 r. wynika, iż mogło wtedy dojść do próby pozakonstytucyjnego usunięcia premiera. Wśród ludzi związanych z lewicą i służbami specjalnymi miała być szykowana korupcyjna prowokacja, mająca na celu przypisanie synowi Millera przyjmowanie łapówek, to zaś - jak powiedział "Dziennikowi" Leszek Miller junior - zakończyłoby się dymisją rządu ojca.

W czasie prac sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina szef wywiadu Zbigniew Siemiątkowski miał otrzymać poufną informację od byłego oficera służb specjalnych, że syn premiera jest korumpowany przez największych polskich biznesmenów: Jana Kulczyka, Ryszarda Krauzego, Aleksandra Gudzowatego. Opowiadać miał o tym właśnie Gudzowaty.

Siemiątkowski - według "Dziennika" - poinformował o sprawie premiera Millera, a ten zaprosił do siebie Gudzowatego. 11 czerwca 2003 r. miało dojść do ostrej konfrontacji, w trakcie której Gudzowaty stanowczo zaprzeczył, że mówił o płaceniu łapówek młodemu Millerowi. Stwierdził, że jest to nieprawdziwa informacja, spreparowana w służbach. Miller - jak podaje "Wprost" - po konfrontacji uznał sprawę za zamkniętą. "Dziennik" pisze też, że w sprawę zaangażował się Marek Ungier, minister z kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Według gazety, Ungier miał dążyć do zatuszowania sprawy, którą miały się też zająć WSI.

W poniedziałek "Dziennik" napisał, że Miller uważa, iż całą sprawą jak najszybciej powinna zająć się prokuratura. Aleksander Gudzowanty zapowiedział, że szerzej na temat sprawy będzie się wypowiadać po zakończeniu śledztwa. Ungier nie chciał się wypowiadać o sprawie badanej w śledztwie.

Artykuł "Dziennika" to uderzenie w Aleksandra Kwaśniewskiego- powiedział Siemiątkowski, wyjaśniając, że - jego zdaniem - chodzi o to, by znów wezwać b. prezydenta na przesłuchanie do prokuratury. Dodał, że ABW sprawdzała sprawę syna Millera.

B. szef wywiadu podkreślił, że dla niego sprawa jest zamknięta od czasu, gdy powiedział Millerowi o tym, że na mieście są plotki, że jak się nie da SLD łapówki, to nic się nie załatwi.Zaprzeczył, by WSI kiedykolwiek miały się zająć całą sprawą, a Ungier mówił tylko, że to sprawa dla CBŚ.

Siemiątkowski dodał, że nie rozumie doniesień mediów, jak mogłoby dojść do obalenia premiera w wyniku całej tej rzekomej intrygi. Premiera obala się w drodze konstruktywnego wotum nieufności- dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)