Prokuratura umarza sprawę ks. Stryczka. Co ustalono?
Prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące ks. Jacka Stryczka i zarzutów o mobbing w Szlachetnej Paczce. Mimo wiarygodnych zeznań - co wyraźnie prokuratura zaznacza - nie stwierdzono przestępstwa.
Co musisz wiedzieć?
- Prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące ks. Jacka Stryczka, mimo że zeznania byłych pracowników uznano za wiarygodne.
- Zachowania ks. Stryczka uznano za niewłaściwe, ale nie spełniały one kryteriów przestępstwa według kodeksu karnego.
- Ankieta wśród pracowników wykazała, że 71 proc. nie chciało współpracować z ks. Stryczkiem, a tylko 2,5 proc. uznało go za dobrego szefa.
Dlaczego prokuratura umorzyła sprawę?
Przypomnijmy, że chodzi o śledztwo po głośnym reportażu Onetu z 2018 roku. Byli współpracownicy księdza Jacka Stryczka (byłego prezesa Stowarzyszenia Wiosna i pomysłodawcy Szlachetnej Paczki) zarzucali mu złe traktowanie, krzyczenie na pracowników i zastraszanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
SOP inwigiluje polityków? Ostre zarzuty Bielana
Prokuratura uznała, że choć zachowania ks. Stryczka mogły być nieetyczne, nie spełniały one kryteriów przestępstwa. "Sposób komunikowania przez ks. Stryczka pracownikom niezadowolenia z ich pracy brał się stąd, że nie zastanawiał się nad tym, że może kogoś zranić" - czytamy w uzasadnieniu, które cytuje portal.
Śledczy podkreślili, że brak było uporczywości i złośliwości w jego działaniach.
Z ankiety przeprowadzonej wśród pracowników Stowarzyszenia Wiosna wynika, że 71 proc. nie chciało współpracować z ks. Stryczkiem. "Jako dobrego przełożonego księdza Stryczka oceniało 2,5 proc. badanych" - ustaliła prokuratura.
Śledczy w uzasadnieniu przywołali różne opinie pracowników, które były zróżnicowane w zależności od ich doświadczenia i wrażliwości.
Z zenan, które prokuratura publikuje w uzasadnieniu, wynika, że ks. Stryczek miał manipulować podwładnymi. "Przekonany o własnej nieomylności, narzucał swoje zdanie, nie umiał słuchać, nie był otwarty na pomysły i argumenty innych, nie lubił, jak ktoś miał inne zdanie niż on, wprowadzał chaos i niepewność, miał tendencję do wprowadzania zmian na ostatnią chwilę, co dezorganizowało pracę.(...) Miał on manipulować pracownikami, poprzez rozpuszczenie nieprawdziwych wiadomości, zarządzać poprzez konflikt, jaki sam wywoływał między pracownikami. " - czytamy w prokuratorskim uzasadnieniu, które cytuje Onet.
"Z zeznań tych osób wynikało, że Jacek Stryczek nie umiał współpracować i nie szanował innych, zdarzały mu się ironiczne wypowiedzi, miał podnosić głos i mówić tonem nieznoszącym sprzeciwu, niektóre osoby mocniej przeżywały spotkania z nim i wychodziły z nich zdenerwowane czy też płakały" - opisują śledczy
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ks. Jacek Stryczek zabiera głos po aferze. "Staram się normalnie żyć"
Co zaważyło na decyzji prokuratury?
Prokuratura wskazała, że aby doszło do przestępstwa, musiałby być wykazany przypadek uporczywego i złośliwego łamania praw konkretnego pracownika.
"Nie sposób przyjąć, że zachowania księdza stanowiły mobbing, bowiem nie miały charakteru powtarzalnego" - tłumaczy prokuratura. Zachowania były rozproszone i nie skierowane w konkretną osobę.
Źródło: Onet