Prokuratura przesłuchuje po raz kolejny Anetę Krawczyk
Łódzka prokuratura okręgowa po raz kolejny
przesłuchuje Anetę Krawczyk, b. radną Samoobrony w łódzkim
sejmiku, która twierdzi, że pracę w partii miała dostać za usługi
seksualne świadczone liderom ugrupowania.
03.01.2007 | aktual.: 03.01.2007 12:17
W prokuraturze miała się odbyć konfrontacja Krawczyk z jednym ze świadków, ale do niej nie doszło. Prawdopodobnie świadek się nie zgłosił. W związku z tym prokuratura postanowiła przesłuchać Krawczyk. W związku ze śledztwem prowadzone są również czynności poza Łodzią.
Tzw. seksaferę w Samoobronie opisała na początku grudnia "Gazeta Wyborcza" na podstawie relacji Anety Krawczyk. Ta była radna w łódzkim sejmiku i była dyrektorka biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego twierdzi, że pracę w partii dostała w zamian za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi.
Łódzka prokuratura okręgowa od wybuchu "seksafery" prowadzi śledztwo w sprawie "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. W sumie do tej pory przesłuchano w tej sprawie ponad 80 osób.
Prokuratura zamierza postawić posłowi Stanisławowi Łyżwińskiemu zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, a także zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu; śledczy przygotowują wniosek do Sejmu o uchylenie mu immunitetu.
Prokuratura gromadzi i analizuje materiał dowodowy pod kątem możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności karnej także innych osób. Śledczy badają m.in. wątek dotyczący ujawnienia przez Krawczyk, że radny Jacek Popecki, wówczas asystent Łyżwińskiego, miał jej "aplikować różne środki farmakologiczne", w tym oksytocynę przeznaczoną dla zwierząt, które miały szybko wywołać skurcze porodowe. W styczniu prokuratura otrzyma w tej sprawie ekspertyzę z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego.
Dotąd zarzuty w tym śledztwie przedstawiono jednej osobie. B. działacz Samoobrony z Myślenic Franciszek I. jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań. Według śledczych, Franciszek I. telefonował do byłej działaczki partii i mówił jej, co ma zeznawać w sprawie Łyżwińskiego. Grozi za to do 5 lat więzienia.