Prokuratura chce dożywocia za zabójstwo Pawła Adamowicza

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku domaga się kary dożywotniego pozbawienia wolności dla Stefana W. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku trwają mowy końcowe w procesie o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. - Nie umiem odpowiedzieć córkom na pytania, dlaczego morderca zadźgał tatę - mówiła w sądzie Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego. Wyrok ma zostać ogłoszony 16 marca.

Stefan W. w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku
Stefan W. w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
oprac. PAB

Dziś w Sądzie Okręgowym w Gdańsku pojawili się bliscy i osoby, które bardzo dobrze znały zamordowanego Pawła Adamowicza. Wśród publiczności na rozprawie można było zobaczyć między innymi prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, czy wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W sali sądowej pojawiła się też rodzina Pawła Adamowicza - brat Piotr Adamowicz oraz wdowa po zabitym prezydencie Gdańska Magdalena Adamowicz. "Na proces po raz pierwszy przyszła Magdalena Adamowicz" - zauważył reporter RMF FM Kuba Kaługa.

Magdalena Adamowicz: nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża

Wdowa po Pawle Adamowiczu, Magdalena Adamowicz przekonywała dziś w sądzie, że morderca Stefan W. był w pełni świadomy tego co zrobił. Stwierdziła, że musi go spotkać sprawiedliwa i surowa kara. - Surowa, ponieważ winny tej zbrodni nie okazał skruchy, nie przeprosił i nie prosił o wybaczenie. Jego obecna postawa będąca próbą wyłączania winy za popełnioną zbrodnię, dodatkowo przysparza bólu mi, naszym córkom Antoninie i Teresie, mamie Pawła, przed śmiercią tacie Pawła, jego bratu, całej rodzinie - mówiła Magdalena Adamowicz.

Magdalena Adamowicz mówiła też o krzywdzie jaka dotknęła jej rodzinę.

- Paweł uczył Tereskę pacierza, ale nie było go już, gdy po raz pierwszy przyjmowała komunię świętą. Paweł co roku otwierał poloneza w III LO w Gdańsku, w pierwszej parze, i jak nasza córka zaczęła pierwszą klasę i jak on wygrał wybory, zanim oficjalne były wyniki, szepnął mi do ucha: kochanie, zatańczę z Tunią na studniówce poloneza. Ale nie zatańczył - mówiła przez łzy Magdalena Adamowicz.

- Ja nie umiem odpowiedzieć córkom na pytania, dlaczego morderca zadźgał tatę. Czy tatę mocno bolało, ja nie potrafię wyrazić słowami tego co my przeżyłyśmy wtedy i ciągle przeżywamy - podkreślała Magdalena Adamowicz.

Na zakończenie stwierdziła: - Ja Magdalena Adamowicz, żona Pawła Adamowicza, nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża - powiedziała, po czym zawiesiła głos. - Ale proszę z całej mocy, z całego mojego serca, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony. Bo nadzieja na sprawiedliwy wyrok była i wciąż jest tym, co przed nienawiścią mnie chroniło i chroni - dodała.

Prokuratura chce dożywocia

Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska w swojej mowie końcowej przypomniała zdarzenie z 13 stycznia 2019 roku - atak Stefana W. na Pawła Adamowicza podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku.

Przypomniała także o trzech opiniach wydanych przez biegłych psychiatrów i psychologów. Według pierwszej opinii biegłych z Krakowa, która została sporządzona w 2019 roku, Stefan W. w chwili ataku na Pawła Adamowicza był niepoczytalny. Dwie pozostałe opinie biegłych psychiatrów z Warszawy, Starogardu Gdańskiego oraz z Łodzi wydane w 2020 i 2021 roku wskazywały, że Stefan W. w chwili zabójstwa miał ograniczoną poczytalność.

Na zakończenie mowy końcowej podkreśliła, że prokuratura domaga się dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo Pawła Adamowicza oraz dwóch lat pozbawienia wolności za zmuszanie innej osoby do określonego zachowania.

Prokurator zaznaczyła, że domaga się również zadośćuczynienia na rzecz członków rodziny Pawła Adamowicza: po 100 tys. zł na rzecz córek i żony oraz po 60 tys. zł na rzecz matki Pawła Adamowicza i jego brata - Piotra Adamowicza.

Opisując działanie Stefana W., prokurator podkreśliła, że "charakteryzowało się wyjątkową brutalnością i drastycznością" .

Obrońca chce umorzenia lub 15 lat więzienia

Obrońca Stefana W. domagał się dziś w sądzie umorzenia postępowania lub kary 15 lat pozbawienia wolności dla swojego klienta. Adwokat Marcin Kminkowski zaznaczył, że sąd dysponuje trzema opiniami biegłych psychiatrów, którzy przebadali jego klienta.

- Mamy trzy opinie, i każda z nich jest tak samo ważna i to będzie kwestia oceny, która z nich jest bardziej wiarygodna i to będzie oceniał sąd a nie my - powiedział mec. Kminkowski.

- Jeśli sąd uzna, że pierwsza opinia mówiąca o niepoczytalności jest tą na której sąd będzie się opierać podczas orzekania to będziemy mieli do czynienia z umorzeniem postępowania - to wynika wprost z przepisów - zaznaczył adwokat.

Po wypowiedzi obrońcy, głos zabrał oskarżony Stefan W. - Chciałbym powiedzieć, że nie ma żadnych dowodów" - zaczął. Podkreślił, że prokuratura nie zebrała żadnych dowodów. - Ja się do winy nie przyznaje. Bóg mi świadkiem, że to nie moja wina - stwierdził. Zaraz po tym, podkreślił, że jest w pełni poczytalny.

Sąd ma ogłosić wyrok w czwartek 16 marca.

Piotr Adamowicz: dlaczego to tak długo trwa?

W swojej mowie końcowej, brat zabitego prezydenta Gdańska Piotr Adamowicz mówił o tym, co działo się bezpośrednio przed zabójstwem.

- Ten mord poprzedziła fala hejtu w wykonaniu tak zwanych mediów publicznych i akolitów obozu rządzącego z mediów prywatnych finansowanych przez spółki Skarbu Państwa i agendy państwowe - powiedział Piotr Adamowicz. - Niestety mowa nienawiści płynie nadal, czego najświeższym, najtragiczniejszym przykładem jest tragedia młodego człowieka ze Szczecina - dodał Adamowicz.

Piotr Adamowicz przypomniał również ogromne cierpienie swoich rodziców. - Proszę wyobrazić sobie 85-letnią matkę i 91-letniego, poruszającego się o kuli ojca, którzy przyjeżdżają do kliniki, żeby zobaczyć syna. Wiedzą, że jego stan jest krytyczny. Widzą syna podpiętego do kroplówek i migoczącej aparatury medycznej. Pokrytego bandażami, przez które przecieka krew. Dowiadują się, że przyjechali nie tylko po to, żeby go zobaczyć, ale przede wszystkim po to, żeby się z nim pożegnać, bo już nie ma żadnych szans na uratowanie. Proszę sądu, ja nie umiem opisać tego, co wtedy czuli rodzice - mówił dziś Piotr Adamowicz. Dodał, że po tych traumatycznych doświadczeniach, rodzice potrzebowali opieki szpitalnej. - Matka ciągle pozostaje pod opieką specjalistów, ojciec zmarł nie doczekawszy sprawiedliwości - powiedział Piotr Adamowicz.

Brat Pawła Adamowicza zapytał także, dlaczego osądzenie zabójcy trwa tak długo, ponad cztery lata. - Przecież morderca siedzi w areszcie, przecież narzędzie zbrodni jest, tysiące były naocznymi świadkami, przecież są nagrania telewizyjne - wyliczał.

Zabójstwo podczas finału WOŚP

Do zabójstwa doszło 13 stycznia 2019 roku w trakcie trwającego w Gdańsku finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na scenę, nie powstrzymywany przez nikogo, wbiegł Stefan W. i zadał prezydentowi Adamowiczowi kilka ciosów nożem.

Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.

Źródło: PAP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (570)