Prokuratura chce, by policja doręczyła wezwanie dla Jaruckiej
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróci się
do policji, by to ona doręczyła kolejne wezwanie na przesłuchanie
Annie Jaruckiej, której ma być postawiony zarzut fałszywych zeznań
i posługiwania się sfałszowanym dokumentem.
12.09.2005 | aktual.: 12.09.2005 13:51
Jeśli i ta forma doręczenia wezwania okaże się nieskuteczna, prokuratura zwróci się do policji, by ustaliła ona miejsce pobytu pani Jaruckiej - powiedział rzecznik prokuratury Maciej Kujawski.
Jarucka nie odpowiedziała na wezwanie do prokuratury. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że "na razie nie zamierza stawić się przed śledczymi". Czekamy, aż prokuratura roześle za Anką list gończy, wyda nakaz tymczasowego aresztowania albo chociaż zatrzymania - powiadomił "Rz" mąż Jaruckiej, Michał.
Jarucka, która według informacji prasowych jest na urlopie, ma też zwolnienie lekarskie i jest w ciąży. Te okoliczności mogą utrudnić, a nawet uniemożliwić jej wezwanie. Obecnie nie wiadomo nawet, czy Jarucka w sposób prawidłowy jest powiadomiona o tym, że ma usłyszeć zarzuty - wiedza z mediów nie wystarcza.
Prokuratura stawia jej zarzut na podstawie zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, w których Jarucka opisywała, jak doszło do zamiany oświadczenia majątkowego Włodzimierza Cimoszewicza w MSZ w kwietniu 2002 r. Oprócz fałszywych zeznań prokuratura chce też przedstawić Jaruckiej m.in. zarzut posłużenia się sfałszowanym dokumentem, upoważniającym jakoby Jarucką do zamiany tego oświadczenia. W sumie mają to być cztery zarzuty.
Za składanie fałszywych zeznań grozi do trzech lat więzienia, za ukrywanie dokumentów - do dwóch lat pozbawienia wolności, a za posłużenie się sfałszowanym dokumentem - do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura nie dostała jeszcze materiałów Komisji Papierów Wartościowych (KPW), o które wystąpiła do KPW oraz komisji śledczej. Prokuratura nie wyklucza wznowienia śledztwa w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniach Cimoszewicza. Zależy to od prokuratorskiej oceny tych akt.
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zatajenia informacji w oświadczeniach majątkowych składanych przez Włodzimierza Cimoszewicza. Uznała, że nieumyślnie zataił on w oświadczeniach majątkowych z 2002 r. posiadanie akcji PKN Orlen i BMC, wobec czego nie można mówić o przestępstwie.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen - która złożyła zawiadomienia o przestępstwie wobec Cimoszewicza - Roman Giertych (LPR) ocenił, że postępowanie prokuratury było "skandaliczne", bo prokuratorzy nie przeprowadzili "podstawowych czynności dochodzeniowych, nie zabezpieczyli dokumentów, które zabezpieczyła komisja śledcza".
Wśród nich wymienił dokumenty, które trafiły do komisji KPW. Giertych nie chciał ujawnić treści tych dokumentów, bo, jak powiedział, opatrzone są klauzulą tajności.