Prokurator odpowiada prezydentowi Andrzejowi Dudzie: "Czuję się potraktowana jak rzecz"
- Po usłyszeniu takiej wypowiedzi prezydenta, głowy państwa, któremu służę od 20 lat, zrobiło mi się zwyczajnie, po ludzku, bardzo przykro. Chciałabym wierzyć, że to był lapsus, przejęzyczenie - mówi Wirtualnej Polsce prokurator Katarzyna Szeska. To m.in. jej Andrzej Duda radził, że jeśli nie chce być delegowana do pracy 320 km od rodzinnego domu, to niech zmieni zawód.
23.01.2021 | aktual.: 23.01.2021 14:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Prezydent w swojej wypowiedzi zaakcentował hierarchiczne podporządkowanie charakteryzujące prokuraturę i ja tego absolutnie nie neguję. Jesteśmy instytucją hierarchicznie podporządkowaną. Prokurator Generalny i Prokurator Krajowy są panami naszego życia i śmierci. Jednakże przez 20 lat pracy miałam różnych przełożonych, z którymi czasami mogłam się nie zgadzać, z którymi polemizowałam. Ale żaden z moich przełożonych nie potraktował mnie jak przedmiot, który można dowolnie przesuwać. A teraz zostałam potraktowana nie jak człowiek, ale jak rzecz - mówi Katarzyna Szeska.
Warszawska prokurator, członkini Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia", krytykowała działania PiS i resortu ministra Zbigniewa Ziobry w związku ze zmianami w wymiarze sprawiedliwości. Kilka dni temu - decyzją Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego - rozmówczyni Wirtualnej Polski została oddelegowana do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu, 320 km od Warszawy. Na przenosiny dostała 48 godzin. Podobnie potraktowano kilkunastu innych prokuratorów.
Sprawa wywołała kontrowersje i protesty środowiska prawniczego. Głos w tej sprawie zabrał w końcu prezydent. Jego wypowiedź wzbudziła duże emocje. "Akurat w zawodach prawniczych jest tak, że zawód prawniczy można sobie zmienić. Można być adwokatem, notariuszem. Jeśli jest im tak bardzo źle, to ja nie widzę problemu. Są inne możliwości. Niekoniecznie trzeba pracować w państwowym zawodzie prawniczym" - powiedział o oddelegowanych przymusowo prokuratorach prezydent Duda w rozmowie z Krzysztofem Skórzyńskim w "Sprawdzam" TVN24.
Prokuratorzy oddelegowani. "Nie szanują mnie nie tylko jako prokuratora, ale jako człowieka"
- Gdybym chciała zostać adwokatem czy notariuszem, to pewnie bym to uczyniła już dawno - mówi nam Katarzyna Szeska. - Bo w przeciągu tych 20 lat mojej pracy były dni, kiedy zastanawiałam się, czy tego zawodu nie zmienić. Ale to był świadomy mój wybór. Lubię swoją pracę, bo wiem, jak bardzo jest potrzebna. Nie rządzącym, a obywatelom. Dlatego w tym zawodzie, mimo wielu różnych kolei losu, wytrwałam do dzisiaj. I mam nadzieję, że wytrwam do dnia, kiedy będę mogła przejść w stan spoczynku - przyznaje warszawska prokurator.
- Pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy założyłam togę - mówi. Poczułam odpowiedzialność, jaka na mnie ciąży. Wybrałam ten zawód świadomie i nie muszę go zmieniać. Składałam ślubowanie prokuratorskie i od momentu, gdy pierwszy raz założyłam togę, do dnia, kiedy odejdę w stan spoczynku, zamierzam to ślubowanie wypełniać - podkreśla Katarzyna Szeska.
Co zamierza zrobić z decyzją o oddelegowaniu jej do położonego 320 km od Warszawy Jarosławia? - Pozostawienie mi niespełna 48 godzin na przemodelowanie całego mojego życia, bez pytania mnie o moją aktualną sytuację rodzinną, o stan mojego zdrowia, bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną, świadczy o tym, że moi aktualni najwyżsi przełożeni, nie szanują mnie nawet nie jako prokuratora, ale jako człowieka - mówi prokurator.
Prokurator Szyska przyznaje: "Czuję lęk o przyszłość po ataku przełożonych"
- Przez 20 lat pracy spotykałam się z naprawdę prawdziwymi przestępcami. Ludźmi, którzy zawodowo trudnią się popełnianiem przestępstw. I nigdy przed tymi ludźmi nie odczuwałam lęku, takiego jak aktualnie mogę odczuwać przed moimi najwyższymi przełożonymi. To jest lęk o przyszłość. Odwaga to nie jest brak strachu. Odwaga to jest panowanie nad tym strachem. A ciężko pozbyć się lęku w momencie, kiedy można zostać zaatakowanym przez swojego przełożonego w najmniej oczekiwanym momencie i w sposób, który uniemożliwia jakąkolwiek odpowiedź na ten atak - opowiada Katarzyna Szeska.
Prokurator przyznaje, że ma poważne problemy zdrowotne, dlatego nie jest w stanie zmienić dziś swojej pracy. - Aktualnie, od 19 stycznia, jestem na zwolnieniu lekarskim z powodu - proszę mi wierzyć - bardzo poważnych kłopotów zdrowotnych, z powodu których od dwóch lat się leczę. Cała ta sytuacja bardzo źle wpłynęła na moje samopoczucie. Nie wstydzę się tego, że jestem chora. Złożyłam do Prokuratora Krajowego wniosek, prośbę, o to, by cofnął swoją decyzję o mojej delegacji. Ale czy otrzymam jakąkolwiek odpowiedź? Nie wiem. Jeśli odpowiedź będzie, i to negatywna, to będę musiała skorzystać z drogi sądowej, by dochodzić swoich praw - mówi Wirtualnej Polsce Szeska.
Jak przyznaje nasza rozmówczyni: - Kontaktowałam się z Prokuraturą Rejonową w Jarosławiu. Przedstawiłam szefowej prokuratury swoją sytuację, ona jest świadoma tego, w jakiej sytuacji się znalazłam. Jeśli będę musiała stawić się w Jarosławiu i mój stan zdrowia będzie na to pozwalał, to nie będę się uchylać. Ale tylko wtedy, gdy mój stan zdrowia będzie mi na to pozwalał.