PolskaProkurator Hop nie wpłacił poręczenia w wyznaczonym terminie

Prokurator Hop nie wpłacił poręczenia w wyznaczonym terminie

W piątek upływa termin, w którym oskarżony
o wyłudzenia były prokurator apelacyjny z Katowic Jerzy Hop miał
wpłacić 100 tys. zł kaucji. Zamiast tego złożył w sądzie wniosek o
zmianę formy poręczenia majątkowego. Chce, by zamiast pieniędzy
zabezpieczono należącą do teściowej trzecią część domu.

16.12.2005 15:20

Pismo Hopa zagmatwało sytuację. Na razie nie wiadomo, czy oskarżony trafi ponownie do aresztu, czy też nie. W połowie listopada katowicki sąd okręgowy - przed którym Hop odpowiada za wyłudzenie 1,7 mln zł - zwolnił go z aresztu po wpłaceniu w jego imieniu 50 tys. zł kaucji. Odtąd pozostaje on pod dozorem policji i ma zakaz opuszczania kraju.

Decyzję tę zaskarżyła prowadząca śledztwo przeciwko Hopowi krakowska prokuratura. Chciała ona, by oskarżony był nadal aresztowany, m.in. z uwagi na grożącą mu surową karę. Rozpatrując jej zażalenie, pod koniec listopada Sąd Apelacyjny w Katowicach zdecydował, że aby móc pozostać na wolności, Hop ma wpłacić dodatkowo 100 tys. zł. Miał na to czas do piątku.

Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Katowicach Teresa Truchlińska-Binasik poinformowała, że Hop nie wpłacił tej gotówki, tylko przysłał do sądu pismo, w którym zwraca się z prośbą, by pozostałe 100 tys. zł stanowiła hipoteka trzeciej części domu, należącej do jego teściowej. Do wniosku dołączył oświadczenie teściowej, że się na to zgadza. Sąd okręgowy przesłał pismo Hopa do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Rzeczywiście wpłynął do nas wniosek oskarżonego w sprawie zmiany formy poręczenia. Przekazaliśmy tę sprawę sądowi okręgowemu, który jest właściwy do jej rozpoznania - powiedział rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach Waldemar Szmidt.

Jak wyjaśnił, rozpatrzenie tej sprawy w sądzie apelacyjnym pozbawiałoby możliwości zaskarżenia orzeczenia. Poza tym sąd apelacyjny nie dysponuje aktami sprawy, bez których nie sposób podejmować takich decyzji. Są one w katowickim sądzie okręgowym.

W opinii dwóch chcących zachować anonimowość śląskich sędziów, skoro w określonym terminie Hop nie wpłacił gotówki, sąd okręgowy powinien - zgodnie z decyzją sądu apelacyjnego z listopada - zlecić jego zatrzymanie i osadzenie w areszcie. Dopiero potem - uważają prawnicy - należałoby rozpatrywać jego wniosek o zmianę formy poręczenia. Jak się rzeczywiście stanie, jeszcze nie wiadomo. Sprawa rozstrzygnie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.

Hop to najwyższy rangą urzędnik polskiego wymiaru sprawiedliwości, który trafił do aresztu. Spędził w nim trzy lata. Zwalniając go za kaucją, sąd okręgowy uznał, że na obecnym etapie sprawy nie ma potrzeby stosowania najsurowszego środka zapobiegawczego.

Zdaniem prokuratury, w latach 1993-2002 Hop zapraszał szefów firm na spotkania, podczas których przedstawiał im trudną sytuację prokuratury, wskazując na jej potrzeby i braki, np. sprzętu biurowego. Otrzymywał na to pieniądze, ale - według prokuratury - w rzeczywistości sprzętu nie kupowano, a pieniądze trafiały do kieszeni oskarżonego. W ten sposób miało zostać oszukanych 65 firm i osób. Hopowi grozi do 10 lat więzienia.

O tym, że Hop wydaje więcej, niż zarabia, mieszka w luksusowej willi i jeździ drogim autem, napisał w kwietniu 2002 r. tygodnik "Newsweek". Ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik przekazała sprawę do zbadania krakowskiej prokuraturze.

Hop nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Przed sądem wyjaśniał, że został "wmanewrowany" przez dawnego przyjaciela, a obecnie współoskarżonego Krzysztofa G., który od lat bez jego wiedzy miał prowadzić działalność przestępczą. O tym, że coś jest nie w porządku, miał dowiedzieć się już po artykule w "Newsweeku".

To firma G. miała dostarczać prokuraturze sprzęt zakupiony przez darczyńców i wystawiała faktury. Zdaniem oskarżenia, po zakończeniu współpracy z Krzysztofem G. Hop sam fałszował faktury, podrabiając podpis i pieczątkę wspólnika. Hop temu zaprzecza. G. przyznał się do udziału w wyłudzeniach i chce się dobrowolnie poddać karze. Odpowiada w procesie z wolnej stopy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)