Trwa ładowanie...
dkdzf0h
07-08-2011 18:16

Prokurator generalny wydaje miliony na znajomych

Prokurator generalny Andrzej Seremet stale narzeka na brak pieniędzy na funkcjonowanie prokuratury i grozi, że może się to odbić na prowadzeniu śledztw. Tymczasem wydaje miliony na utrzymanie pokaźnej grupy współpracowników ściągniętych do Prokuratury Generalnej z tzw. terenu - informuje "Newsweek".

dkdzf0h
dkdzf0h

Okazuje się, że w tym najważniejszym urzędzie prokuratorskim ponad połowa (73 na 135) to prokuratorzy delegowani, ściągnięci przez jej szefa Andrzeja Seremeta z jednostek niższego szczebla z całej Polski, w tym z prokuratur rejonowych (m.in. z Krakowa, skąd wywodzi się Seremet).

Delegowanym do Warszawy śledczym przysługują liczne bonusy. Tylko ryczałty mieszkaniowe (2,2 tys. zł na miesiąc bez konieczności przedstawiania rachunków) pochłonęły w pierwszym półroczu 500 tys. zł, a przejazdy do stolicy i z powrotem w rodzinne strony – kolejne ćwierć miliona. Delegowani otrzymują też dodatki specjalne za pracę w Prokuraturze Generalnej (20-30 proc. podstawy wynagrodzenia) i dodatki funkcyjne. Razem daje to kilka milionów złotych rocznie. Mniej więcej tyle, ile pod koniec ubiegłego roku minister finansów wysupłał dodatkowo na pokrycie kosztów postępowań prokuratorskich (6 mln zł).

Prokuratorzy PG to elita zawodu. Powoływani są w drodze konkursu. Wśród warunków, jakie muszą spełniać, jest minimum 10 lat pracy na stanowisku prokuratora lub sędziego albo 12 lat przepracowanych w charakterze adwokata, radcy prawnego lub notariusza. Tymczasem prokuratorzy, którzy z terenu trafili do centrali, nie musieli stawać do konkursu. Ba, nawet nie było żadnego oficjalnego naboru.

Jak to możliwe? Rzecznik PG Mateusz Martyniuk wyjaśnia, że wystarczy, by dyrektor biura czy jakiegoś departamentu wystąpił do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z wnioskiem o delegowanie konkretnej osoby, wskazując jej niezbędność. Na nasze pytanie, skąd ma wiedzieć, że gdzieś w terenie siedzi taki prokuratorski skarb, Martyniuk mówi: – No, musi go znać.

Rzecznik broni tej praktyki, zapewniając, że „delegacja jest rodzajem stażu zawodowego i okazją do zdobycia przez prokuratorów doświadczenia”.

dkdzf0h
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dkdzf0h
Więcej tematów