PolskaProkurator chce dla Urbana 10 miesięcy w zawieszeniu

Prokurator chce dla Urbana 10 miesięcy w zawieszeniu

O karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 20 tys. zł grzywny wniosła prokurator wobec Jerzego Urbana podczas procesu redaktora naczelnego tygodnika "Nie" oskarżonego o znieważenie papieża. Proces został odroczony do 18 stycznia.

Prokurator chce dla Urbana 10 miesięcy w zawieszeniu
Źródło zdjęć: © PAP

14.01.2005 | aktual.: 19.01.2005 18:58

Obraz

Podczas rozprawy sąd przesłuchał profesora prawa - księdza Józefa Krukowskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który mówił o sprawie z punktu widzenia prawa watykańskiego. Na wniosek prokuratury został on powołany na biegłego w sprawie.

W artykule pt. "Obwoźne sado-maso" z sierpnia 2002 r., tuż przed pielgrzymką papieża Jana Pawła II do kraju, Urban napisał m.in.: "Kochany staruszku! Połóż się do łóżka. Przykryj kołderką. (...) Wyrzuć te starcze środki dopingowe, którymi Cię szpikują jak byczków hodowanych na olimpiadę, żebyś mógł przez godzinę ruszać nogą i mniej trząść ręką. (...) Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź". Urban nazwał też papieża m.in. "Breżniewem Watykanu" i "sędziwym bożkiem".

Po doniesieniach oburzonych czytelników prokuratura oskarżyła Urbana o znieważenie papieża jako głowy państwa, za co grozi kara do 3 lat więzienia. Proces trwał od września 2004 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

W końcowej mowie prok. Maria Grabska-Taczanowska oświadczyła, że proces potwierdził słuszność zarzutów. Podkreślała, że w Polsce jest wolność prasy, "ale wolność nie bez granic". Zwróciła uwagę, że odbiór społeczny artykułu był jednoznaczny - został on potępiony przez samych dziennikarzy. Jej zdaniem, Urban świadomie poniżył i znieważył papieża, po to "aby zaistnieć".

Wcześniej zeznawali dwaj księża - biegli w dziedzinie prawa kanonicznego. Doszło między nimi do sporu, czy w państwie watykańskim znieważenie głowy obcego państwa, np. Polski, jest karalne, co jest warunkiem ścigania kogoś za obrazę głowy państwa watykańskiego w Polsce.

Ks. prof. Florian Lempa z Uniwersytetu w Białymstoku mówił, że nie można mówić o takiej wzajemności, bo papież może nie zezwolić na ściganie danego przestępstwa na terenie Watykanu.

Wstydzę się za to, co mówi ks. Lempa; to że papież może się nie zgodzić, nie oznacza, że dany czyn nie jest karalny jako taki - argumentował ks. prof. Józef Krukowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskego. Choć ks. Lempa chciał jeszcze polemizować, sąd uznał sprawę wzajemności za wyjaśnioną.

Urban powiedział, że w jego interesie politycznym leży skazanie na karę więzienia bez zawieszenia, co byłoby wyrazistym sygnałem istnienia w Polsce prokościelnej cenzury sądowej. Ewentualne uniewinnienie potwierdziłoby wolność słowa - dodał.

Urban nie przyznaje się do czynu. Twierdzi, że jego intencją nie była zniewaga, lecz krytyka zjawiska, które określił jako "sado- maso". Zapewnia, że jest gotów wyrazić ubolewanie i przeprosić za te słowa, jeśli zwróci się o to do niego uprawniony przedstawiciel dyplomatyczny Watykanu.

To nie pierwszy kontakt Urbana z wymiarem sprawiedliwości. W 1992 r. "Nie" wydrukowało akta SB z 1959 r. na temat agenta o kryptonimie "Zapalniczka", którym miał być Zdzisław Najder, w latach 80. szef sekcji polskiej Radia Wolna Europa, a w 1992 r. - szef doradców premiera Jana Olszewskiego. W 1996 r. sąd skazał za to Urbana na rok więzienia w zawieszeniu. Sprawa po apelacji wróciła jednak do prokuratury, która w 1997 r. umorzyła śledztwo.

Na początku lat 90. Urbanowi zarzucono też rozpowszechnianie pornografii (chodziło o zdjęcie kobiecych narządów płciowych zamieszczone w jednym z pierwszych numerów "Nie"). Później postępowanie umorzono ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)