Niepokój w rosyjskiej enklawie. Chodzi o Mołdawię
Rośnie niepokój w Naddniestrzańskiej Republice Mołdawii. Według propagandy polityków nieuznawanej enklawy, Mołdawia prowadzi kurs zbliżający kraj do struktur NATO. To z kolei ma zwiększać napięcie wewnątrz kraju.
Jak pisze Interia, Wadim Krasnoselski, przywódca separatystycznej Naddniestrzańskiej Republiki, uznawanej za rosyjską enklawę, twierdzi, że władze w Kiszyniowie podejmują działania zwiększające napięcie w regionie.
- Mołdawia z roku na rok zwiększa swój budżet wojskowy. Rocznie otrzymuje bezprecedensowe fundusze od partnerów zagranicznych - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mołdawia coraz bliżej NATO?
Według niego, w ostatnich latach rząd Dorina Receana, przy wsparciu prezydent Mai Sandu, prowadzi kurs zbliżający kraj do struktur NATO. Polityk uważa również, że to ma zwiększać napięcie wewnątrz kraju, szczególnie w kontekście autonomicznych regionów.
- Politycy w Kiszyniowie mogą mówić ile chcą, że tego procesu nie ma, ale fakty są niepodważalne i są takie, że Mołdawia z roku na rok zwiększa swój budżet wojskowy -stwierdził Krasnoselski.
Prokremlowscy politycy uderzają w Mołdawię
Propaganda kreowana przez polityków nieuznawanej Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawii nie pierwszy raz uderza w mołdawski rząd, w kontekście NATO i zachodu.
- Jednostki wojskowe krajów zachodnich przybywają niemal co miesiąc, aby wziąć udział we wspólnych ćwiczeniach - wylicza Krasnoselski. I dodaje, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy mołdawskie wojsko otrzymało między innymi amerykańską broń w postaci 20 pojazdów Humvee, a także elementy systemów obrony powietrznej i drony.
Na temat militaryzacji kraju też mówił m.in. szef tamtejszego odpowiednika resortu spraw zagranicznych Witalij Ignatiew, w rozmowie z rosyjską agencją RIA Nowosti.
- Demonstracyjne zastrzyki dla mołdawskiej armii. Bezprecedensowa liczba wspólnych ćwiczeń z kontyngentami krajów NATO i ciągłe gromadzenie rezerwistów trudno interpretować inaczej niż jako przygotowania wojskowe - przekonywał.
Prokremlowscy politycy twierdzą też, że to krajom Zachodu zależy na ciągłym zwiększaniu napięcia w Mołdawii.
- Aktywna militaryzacja jednej ze stron nierozwiązanego konfliktu budzi niepokój nie tylko mieszkańców Naddniestrza, ale także samej Mołdawii. Dla wszystkich jest jasne, że poprzez takie działania kraje zachodnie wnoszą zewnętrzny wkład w niestabilność -podsumował Witalij Ignatiew.
Naddniestrze - separatystyczny region Mołdawii, byłej republiki w składzie ZSRR - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę. Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie.
Źródło: Interia/PAP/WP