Projekt MSWiA odnosi sukces? Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa obejmie całą Polskę
• Do tej pory pilotażowy program MSWiA naliczył 86 tys. odsłon aplikacji i 6 tys. zgłoszeń
• Rzecznik prasowy KSP: "Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa" to realna szansa na poprawę bezpieczeństwa w Polsce
• Narzędzie nie jest doskonałe, ale MSWiA zapowiada dalsze prace eliminujące niedociągnięcia
• Program ma docelowo zostać wprowadzony w całej Polsce
Spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych, przekraczanie przez kierowców dozwolonej prędkości i złe parkowanie. Tych sygnałów pojawiło się najwięcej w jednym z najważniejszych projektów MSWiA. Czy "Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa" ma realną szansę na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców?
- Myślę, że będzie ona procentować w przyszłości. Jest to dobre narzędzie, by przede wszystkim zachęcić ludzi do reagowania na to, co dzieje się dookoła. Ważne, by nie traktowali mapy w kategorii jakiegokolwiek donosu. To raczej możliwość włączenia się w ogólny system mający na celu zwiększenie bezpieczeństwa w danej okolicy. Z jednej strony jest policja, która zadba o bezpieczeństwo mieszkańców, ale z drugiej strony, bardzo istotne jest, by sami mieszkańcy angażowali się w to, co w pobliżu ich domów się dzieje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji asp. szt. Mariusz Mrozek.
Pilotaż programu jest realizowany od 1 lipca br. na terenie garnizonów: podlaskiego, pomorskiego i stołecznego. Łatwa w obsłudze mapa pozwala na anonimowe zgłoszenie zdarzenia, które zagraża bezpieczeństwu. - Czas na weryfikację takiego sygnału to trzy dni. Jeżeli zgłoszenie potwierdzi się, dane miejsce zostaje objęte wzmożonym nadzorem. Jeśli natomiast jest to sygnał niepotwierdzony, kontrola w tym miejscu jest przez pewien czas większa, by upewnić się o braku zagrożenia - zaznacza Mrozek.
Każde zgłoszenie wprowadzone do mapy zostaje zweryfikowane. Policja musi liczyć się także z tymi fałszywymi sygnałami, które bezpodstawnie angażują patrole. - Prawdopodobnie nigdy nie będzie takiej sytuacji, by 100 proc. zgłoszeń było prawdziwych. Zawsze trafią się osoby, które będą chciały zrobić sobie żarty - ocenia rzecznik prasowy KSP. Dodaje, ze powodzenie narzędzia w dużej mierze zależy od obywateli i tego, w jaki sposób będą z niego korzystać. - Myślę jednak, ze świadomość społeczna powoli jest coraz bardziej dojrzała i coraz poważniej traktujemy takie narzędzia wiedząc, że służą one zapewnieniu nam bezpieczeństwa, a nie temu, by wykorzystywać je w sposób niewłaściwy - zaznacza.
Narzędzie nie jest idealne, ale MSWiA zapowiada, że zdaje sobie z tego sprawę i cały czas pracuje nad jego udoskonaleniem. - Wprowadzamy jeszcze drobne korekty i zakładamy, że pomiędzy 1 a 10 września program ruszy w całej Polsce - zapowiedział Jarosław Zieliński, sekretarz stanu w MSWiA. Mariusz Mrozek z KSP zaznacza jednak, że nie da się całkowicie wyeliminować fałszywych zgłoszeń, ale zapewnia, że rąk do pracy wystarczy.
- To fajne narzędzie, które usprawni pracę dzielnicowych. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z nowymi w swoich rejonach funkcjonariuszami. To już jest jakakolwiek forma podpowiedzi ze strony mieszkańców, co dzieje się w okolicy. To także zacieśnienie zwykłych kontaktów między dzielnicowymi a mieszkańcami tak, by wiedzieli, że na funkcjonariusza zawsze mogą liczyć. A wszelkie informacje mogą przekazywać nie tylko bezpośrednio, ale korzystając właśnie z mapy, zapewniającej anonimowość - mówi Wirtualnej Polsce. Według statystyk, do tej pory potwierdziła się jedna trzecia zgłoszeń. MSWiA poinformowało Wirtualną Polskę, że podczas programu pilotażowego resort zanotował 86 tys. odsłon aplikacji i 6 tys. zgłoszeń.
Jak czytamy w oficjalnej odpowiedzi resortu przesłanej Wirtualnej Polsce: "mapa zagrożeń będzie także narzędziem pomocniczym przy przywracaniu części zlikwidowanych posterunków policji".