Prof. Sławomir Wołczyński: zabezpieczenie płodności jest ważną sprawą
Zabezpieczenie płodności, w przypadku niebezpieczeństwa jej utraty np. na skutek choroby, jest sprawą ważną - ocenia ginekolog i specjalista endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości prof. Sławomir Wołczyński, odnosząc się do podpisanej w środę przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawy o in vitro.
22.07.2015 | aktual.: 28.05.2018 15:09
Ustawa o leczeniu niepłodności, regulująca m.in. procedury dotyczące zapłodnienia in vitro, pozwala na tzw. zabezpieczanie płodności. Chodzi o takie działania medyczne, które mają zabezpieczać zdolność płodzenia w przypadku niebezpieczeństwa jej utraty albo istotnego upośledzenia na skutek choroby, urazu lub leczenia. Ustawa zezwala w takich sytuacjach na pobieranie komórek rozrodczych również od osób, które nie są zdolne do świadomego wyrażenia zgody.
W środę prezydent podpisał ustawę o leczeniu niepłodności, jednak zapowiedział, że jeden z jej punktów skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Wcześniej Kancelaria Prezydenta wskazywała, że chodzi właśnie o zapisy dotyczące pobierania komórek od osób niezdolnych do świadomego wyrażenia zgody.
Prof. Wołczyński, kierownik Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, pozytywnie ocenił te zapisy. Jak wyjaśnił, możliwy jest np. przypadek, gdy młody mężczyzna w wyniku wypadku komunikacyjnego, ma uszkodzone jądra w sposób uniemożliwiający ich uratowanie. Jeśli trafia do szpitala nieprzytomny i potrzebuje natychmiastowej pomocy, wówczas lekarze nie mają możliwości uzyskania od niego zgody na pobranie plemników, które w przyszłości mógłby wykorzystać w dawstwie partnerskim.
- W moim odczuciu zapis uniemożliwiający w takiej sytuacji pobieranie komórek rozrodczych byłby niekonstytucyjny. Zabezpieczenie płodności jest ważną sprawą - podkreślił prof. Wołczyński.
Zgodnie z ustawą zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków będzie można utworzyć, gdy kobieta poddająca się procedurze będzie mieć więcej niż 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania - współistniejąca z niepłodnością inna choroba i wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Te zapisy z kolei budzą wątpliwości specjalisty.
- Zapładnianie sześciu komórek powoduje zmniejszenie szansy pacjentki, ale rozumiem, że jest to pewien kompromis polityczny, aby zamrażać jak najmniej zarodków - powiedział prof. Wołczyński. Jak dodał, brytyjskie badania wskazują, że skuteczność procedury in vitro jest najwyższa, gdy zapładnianych jest 10-15 komórek jajowych. "Lepiej i bezpieczniej dla dzieci, żeby można było zapłodnić więcej komórek jajowych" - przekonywał profesor.
Prof. Wołczyński zwrócił też uwagę, że ustawa nie przewiduje stosowania zapłodnienia pozaustrojowego u kobiet, które nie są w związku. Z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. - Jako kraj skazujemy samotne kobiety na wyjazdy zagraniczne na turystykę rozrodczą albo na korzystanie z nieprofesjonalnych sposobów - powiedział.
Profesor przypomniał również, że rządowa ustawa dotyczy przede wszystkim leczenia niepłodności, a pojawiające się zarzuty, że jej tytuł wprowadza w błąd, są bezpodstawne. - Dzisiaj - czy tego ktoś chce czy nie chce - pozaustrojowe zapłodnienie jest podstawową metodą leczenia niepłodności. (...) W medycynie bardzo wiele metod omija przyczyny, nie usuwając ich, i powszechnie traktujemy je jako metody leczenia - wyjaśniał.
Zwrócił też uwagę, że zgodnie z ustawą nadzór nad ośrodkami medycznie wspomaganej prokreacji będzie sprawował minister zdrowia. Zdaniem prof. Wołczyńskiego lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby bezpośredni nadzór nad klinikami sprawowała specjalnie powołana w tym celu jednostka.
Jednak w ocenie prof. Wołczyńskiego ustawa "jest dobra". - Wiele spraw normalizuje, m.in. wprowadza nadzór nad ośrodkami przeprowadzającymi procedurę in vitro, powołuje centra leczenia niepłodności, powołuje Radę Naukową, której zadaniem będzie merytoryczne przedstawianie problematyki płodności i niepłodności w kraju i wprowadza obowiązkowe szkolenia personelu, czyli tak naprawdę umożliwia wdrożenie dyrektyw unijnych dotyczących bezpiecznego pobierania, przechowywania, obrotu tkanek i komórek - powiedział.
Zgodnie z nowymi przepisami leczenie niepłodności metodą in vitro będzie mogło być podejmowane po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy.
Ustawa zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś ich tworzenia w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie.
Przepisy zakazują preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka, chyba, że wybór taki pozwoli uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby.
Ustawa zakazuje niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - grozić będzie za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.