Prof. Rączka: "Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego się zagubiła. Powinna natychmiast wykonać wyrok TSUE"
W Sądzie Najwyższym trwają ostatnie prace nad listem Pierwszej Prezes profesor Małgorzaty Manowskiej do najważniejszych osób w państwie. Pismo ma zawierać propozycje rozwiązań po wyroku TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej. Konsultacje z politykami w rozmowie z WP ostro krytykuje prof. Krzysztof Rączka. - To jest niezrozumienie trójpodziału władzy - podkreśla sędzia Sądu Najwyższego.
Patryk Michalski, Wirtualna Polska: Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Izby Dyscyplinarnej Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zastanawia się, jak zareagować. Pisze w tej sprawie do prezydenta, premiera i marszałka Sejmu list, który ma być wysłany w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin.
Prof. Krzysztof Rączka, sędzia Sądu Najwyższego: Wyrok TSUE jest skierowany do państwa polskiego i każdy z organów jest zobowiązany do jego wykonania. Pani sędzia Manowska powołana na urząd Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego również ma go wykonać w ramach swojej właściwości. Do tego nie potrzebuje żadnych konsultacji ani z premierem, ani z prezydentem. Mówienie o konsultacjach z przedstawicielami władzy wykonawczej to jest niezrozumienie trójpodziału władzy. Co to znaczy, że będzie konsultować? Będzie odbierać wytyczne? Powinna ten wyrok wykonać natychmiast.
Na czym dokładnie powinno polegać jego wykonanie?
Przede wszystkim powinna zawiesić funkcjonowanie tak zwanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Taka jest jej rola. Natomiast zadaniem ustawodawcy jest dokonanie zmian w prawie, by doprowadzić do zgodności tych rozwiązań z konstytucją. Sama Izba Dyscyplinarna w obecnym kształcie nie mieści się w kategoriach konstytucyjnych sądu.
Jak pan odbiera zapowiedzi konsultacji z politykami? Profesor Manowska mówi o poszukiwaniu rozwiązań.
Mam wrażenie, że sędzia Manowska zagubiła się w tym wszystkim. Chciałaby zachować twarz i pewną lojalność wobec swojego środowiska. Jednego dnia rzecznik Sądu Najwyższego mówił, że Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego nic nie może, że od niej nic nie zależy, a drugiego dnia ona sama zapowiada, że myśli nad podjęciem jakichś działań. Powinna się więc zdecydować, czy nic nie może, czy będzie coś robiła.
Profesor Manowska poszukuje rozwiązań z udziałem sędziów Sądu Najwyższego?
Większość - 9 z 16 - sędziów Kolegium Sądu Najwyższego wystąpiła z wnioskiem o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Kolegium. Sędzia Manowska odmówiła, tłumacząc, że wydawanie zarządzeń to jej wyłączna kompetencja. Dodała, że Kolegium nie ma uprawnień decyzyjnych. Tak właśnie wyglądają konsultacje z sędziami i Kolegium Sądu Najwyższego. Mimo że według ustawy Kolegium współdziała z Pierwszym Prezesem w istotnych sprawach dotyczących Sądu Najwyższego i ma prawo zgłaszać swoje uwagi. Trzeba też pamiętać, że od roku nie jest też zwoływane posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego sędziów.
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje o możliwych scenariuszach kolejnych nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Jedną z opcji jest reorganizacja Sądu Najwyższego i zmniejszenie liczby sędziów z ponad stu do kilkunastu.
Tak, to jest tak zwana opcja zero, która powraca w zależności od tego, kto którą nogą wstanie. Chodzi w niej o to, żeby wszystkich sędziów wyrzucić i wybrać kilkunastu sprawiedliwych mędrców. To jest kolosalne przedsięwzięcie. Według mnie nie do zrealizowania. To musiałoby wpłynąć na zmianę całego systemu sądownictwa w Polsce. Jak nieudolne są te próby reformowania, świadczy o tym, że mamy zapaść w sądownictwie. To, co rzekomo miało sprzyjać poprawie sprawności, doprowadziło do tego, że postępowania się wydłużają. Nie wróżę tu sukcesu. Do tego trzeba mieć dobrą koncepcję, ludzi z kompetencjami i mądrość, a tego nie widzę.
Myśli pan, że to mogą być działania pozorne i gra na czas?
Mogą, choć prawdopodobnie przede wszystkim chodzi o to, żeby wyeliminować sędziów Sądu Najwyższego, którzy zostali wskazani przez poprzednią KRS i prawidłowo powołani.