Trwa ładowanie...
11-10-2013 15:50

Prof. Paweł Artymowicz w liście otwartym krytykuje prof. Wiesława Biniendę

Wyniki symulacji przeprowadzonych przez jednego z naukowców zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej prof. Wiesława Biniendę "są, delikatnie mówiąc, bardzo niepewne" - ocenia w liście otwartym inny ekspert zajmujący się katastrofą prof. Paweł Artymowicz.

Prof. Paweł Artymowicz w liście otwartym krytykuje prof. Wiesława BiniendęŹródło: WP.PL, fot: Łukasz Szełemej
d3bvy9b
d3bvy9b

List został opublikowany na blogu Artymowicza po tym, jak w środę zespół smoleński przy kancelarii premiera (kieruje nim Maciej Lasek) ogłosił, że zdjęcie, którego użył Binienda i które miało popierać tezę, że w Smoleńsku doszło do zamachu, zostało sfałszowane przez obróbkę komputerową.

Artymowicz wytyka Biniendzie inne błędy. Przede wszystkim zwraca się o udostępnienie danych wejściowych użytych przez Biniendę do symulacji zderzenia Tu-154M z brzozą (według niej skrzydło samolotu ścięłoby drzewo). "Dopóki nie poda pan więcej informacji o tym, co pan dokładnie do niego (programu komputerowego - red.) wprowadza, ani weryfikacji doświadczalnej zwanej w nauce walidacją modelu, to wyniki pańskie są, delikatnie mówiąc, bardzo niepewne" - ocenił Artymowicz.

"To, jakoby wszystkie dane do symulacji już dawno pan opublikował, to kłamstwo. Pan ujawnia kilka liczb, podczas gdy do powtórzenia obliczeń lub dogłębnego zrozumienia symulacji potrzeba tysiąckrotnie więcej danych" - podkreślił autor listu. Zarzuca też Biniendzie, że przy wsparciu "machiny propagandowej klubu sejmowego Macierewicza", wprowadził wielu Polaków w błąd.

"O tym, że nie zna się Pan na aerodynamice, wiadomo z licznych wywiadów, gdzie dał pan świadectwo niefachowości i niezrozumienia jak lata samolot. Zapewniał pan m.in. błędnie, że uderzenie w brzozę Bodina (od nazwiska właściciela posesji, gdzie rosło drzewo - red.) zostało sfingowane, ponieważ po oderwaniu końcówki skrzydła samolot musiałby uderzyć w ziemię po mniej, niż sekundzie lotu. To odpowiada rzutowi poziomemu w próżni, co jest ignoranctwem bądź świadomą manipulacją z pana strony" - napisał Artymowicz.

d3bvy9b

"Obliczenia zderzeniowe prowadził pan długo przy zerowym kącie natarcia, który mylił pan z kątem wznoszenia! Mówił pan, że końcówka skrzydła musiałaby spaść 10-12 metrów od miejsca, gdzie została urwana. To jest sprzeczne z fizyką lotu" - dodał Artymowicz. Zarzucił też Biniendzie, że przemilczał testy amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) i NASA, gdzie po zderzeniu ze słupem telefonicznym końcówka skrzydła samolotu DC-7 przeleciała 130 metrów.

To zdjęcie to manipulacja

W środę zespół Laska opublikował fotografie lewego skrzydła tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Na zdjęciach zaczerpniętych z prezentacji prof. Biniendy z 5 lutego 2013 r. widać wyrwę w połowie długości skrzydła, nie da się natomiast zauważyć zniszczeń na przedniej i tylnej krawędzi. Na prezentacji fotografie zostały opatrzone napisem "Zdjęcia wraku pokazują, że krawędź przednia nie jest zniszczona!".

Zespół Laska opublikował też zdjęcia wykonane 19 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku przez polską komisję badającą katastrofę. Widać na nich, że skrzydło zostało poszarpane na całej długości; na fotografii jest też - co podkreśla zespół Laska - wyraźne wgniecenie na przedniej krawędzi. Różnica z fotografiami z prezentacji Biniendy według zespołu Laska wynika z "manipulacji w ułożeniu fragmentów zniszczonego skrzydła i twórczego potraktowania zdjęć".

W odpowiedzi na publikację zdjęć szef zespołu parlamentarnego Antoni Macierewicz (PiS) skierował wniosek do prokuratury ws. pomówienia. Oskarżył zarówno członków zespołu Laska, jak i premiera Donalda Tuska o tworzenie fałszywych dowodów, za co kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia.

d3bvy9b

Macierewicz twierdził w czwartek, że zdjęcie użyte przez Biniendę pochodzi z raportu MAK. W rzeczywistości go tam nie ma, na co zwrócił uwagę zespół Laska. Potem Macierewicz stwierdził, że zespół Laska dysponuje przynajmniej dwoma zdjęciami, które potwierdzają tezy Biniendy, a których rządowy zespół nie opublikował i "ukrył". Edward Łojek z zespołu Laska odpowiadał, że wśród 1000-1500 zdjęć, jakie wykonano w Smoleńsku z całą pewnością nie ma takiej fotografii.

Według TVN24 zdjęcie użyte przez Biniendę pochodzi z zbiorów jednego z rosyjskich blogerów, który nie ukrywa, że celowo przerobił fotografię.

Ani Binienda, ani Artymowicz, choć zaangażowali się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej, nie są specjalistami od badania katastrof lotniczych. Prof. Wiesław Binienda to kierownik Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w amerykańskim stanie Ohio. Prof. Paweł Artymowicz jest astrofizykiem, pracuje na Uniwersytecie w Toronto, ma licencję pilota-amatora.

d3bvy9b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bvy9b
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj