Prof. Jadwiga Staniszkis: aneksja Krymu przez Rosję nie świadczy o jej sile
Kiedy na początku lat 90., jeszcze przed rozpadem Związku Sowieckiego, byłam pierwszy raz w Japonii, na Hokkaido, pokazywano mi przygotowania przemysłu japońskiego do technologicznego wejścia na Rosyjski Daleki Wschód. Z rosyjskimi surowcami jako fundamentem nowego skoku rozwojowego samej Japonii - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla WP.PL.
19.03.2014 | aktual.: 20.03.2014 11:56
W Otaru – portowym miasteczku, które jeszcze w osiemnastym wieku wystylizowano na mały Petersburg, bo przybijały tam rosyjskie statki, zbudowano nawet ekspozycję sfinansowaną przez Mitsubishi pokazującą, jak można zmodernizować kraj przez technologie podwójnego zastosowania - wojskowe a zarazem cywilne. Była to propozycja dla przemysłowo-militarnego kompleksu gorbaczowowskiej Rosji. Potem, za Jelcyna, USA postawiły na osłabienie Rosji i Japonia karnie zrezygnowała ze swoich planów. Co zresztą postawiło ją na przegranej pozycji wobec dynamicznie rozwijających się Chin. Dziś Japonia wspiera też symboliczne sankcje wobec putinowskiej Rosji.
Wciąż uważam, że aneksja Krymu przez Rosję nie świadczy o jej sile. Krym, osiemnastowieczna zdobycz carycy Katarzyny był dla Rosjan (podobnie zresztą jak Gruzja ) tym czym Kalifornia dla Amerykanów: synonimem wolności i dzikości. To właśnie odkrywanie tych cech w sobie przez Rosjan (w scenerii Kaukazu i Krymu) było kluczowym (obok studiowania wszechogarniającego zniewolenia w rdzennej Rosji) motywem rosyjskiej literatury w dziewiętnastym wieku.
A dziś ten mit Krymu, połączony ze strategicznymi kalkulacjami (obawy dalszego rozszerzenia NATO)
oraz możliwościami, jakie daje ambiwalentna dialektyka "samostanowienia” i "uznania” w prawie międzynarodowym, stał się podstawą cynicznej (bo odwołującej się do "sił samoobrony”) inwazji.
Czy Putin jest tu w pełni autonomicznym graczem czy zakładnikiem? Zwróćmy uwagę: ktoś przed 21 lutego zawrócił z drogi jastrzębia Rogozina (kiedyś z partii Żyrynowskiego) i posłał bardziej ugodowego (i mało ważnego) gołębia Łukina. Podpisanie porozumienia przez Janukowicza, które zapoczątkowało dalsze zmiany na Ukrainie już via parlament, a nie tylko Majdan, stało się możliwe. Czy stanowczy ton ministra Ławrowa wynika z tego, że to on stał za tą podmianą (namówił Putina) i dziś boi się o utratę stanowiska? Czy ewentualny kompromis w negocjacjach Sekretarz Stanu USA Kerry – minister Lawrow, dotyczący federalizacji i głębokiej decentralizacji przez zmiany w konstytucji Ukrainy będzie do zaakceptowania przez Majdan i parlament? Bo UE na pewno się zgodzi. Przecież warunkiem przyznania Gruzji stowarzyszenia z UE było przeprowadzenie przez ten kraj administracyjnego manewru osłabiającego, istniejącą już zresztą tylko na papierze, kontrolę wizową w Osetii i Abchazji.
Jaka jest rola na Majdanie (i w ukraińskim państwie) "prawego sektora”? Jego radykalizm – de facto pomagający Rosji (m.in. pogróżki wysadzania gazociągów), połączony z deklaracją jego przywódcy, Jarosza, że będzie kandydował na prezydenta (gdy Rosja wysłała za nim list gończy – co może być zresztą elementem gry w której konflikt jest zarazem kooperacją) na pewno utrudnia stabilizację na Ukrainie.
Fakt, że według badań Jarosza popiera tylko ok. 1 proc. pytanych, pokazuje zresztą jak nieprzewidywalne i odmienne od Majdanu (bo tęskniące do "normalności”, niezależnie od ceny – i tu tkwi niewiadoma) jest społeczeństwo ukraińskie.
Sytuacja na Krymie dziś, to takie pastiszowe – przerysowane i stylizujące się na własne wyobrażenia – powtórki z historii.
Te kryminalne lumpy (tituszki) jako fundament nowej władzy okupacyjnej, bo najbardziej obawiającej się powrotu władzy starej: tak było w Polsce w 1944 roku na Lubelszczyźnie i Podlasiu. A po 1945 na ziemiach zachodnich. Wreszcie – zatrzymanie w Austrii (we współpracy z FBI)
Firtasza (oligarcha, który poparł Majdan) po oskarżeniach (m.in. z Tadżikistanu – wojskowego klienta Moskwy) o nadużycia. Czy to pozwoli Zachodowi zdobyć informacje obciążające Janukowicza i Putina? Czy też wepchnie oligarchów w ramiona Moskwy - oligarchów czyli – wymienialnych zarządców oligopoli, którzy wykupili pieniędzmi firmy część jej akcji – przestępstwo! – i stali się osobiście bogaci, choć początkowo mieli tylko zarządzać dla "rodziny”.
Te pytania, i wiele innych (np. czy nie będzie niedługo na Krymie rosyjskiej prowokacji antysemickiej, by skompromitować Kijów, jak było w Polsce, po referendum a przed wyborami w Kielcach) pokazują, jak trudna jest sytuacja na Wschodzie.
Putin, ogłaszając na Kremlu wchłonięcie Krymu przez Federację Rosyjską powołuje się na wyższość "prawa do samostanowienia” nad prawem państwa, od którego dany region chce się oderwać. Czy pomyślał o zmiażdżonej przez Rosję Czeczenii, której takiego prawa odmówiono? Na pewno jednak pamiętał o braku wtedy reakcji Zachodu.
Jadwiga Staniszkis