Prof. Artur Gruszczak: w najbliższym czasie nie ma możliwości na spełnienie warunków polskiego rządu
Polski rząd przedstawił trzy warunki, które muszą zostać spełnione, aby Polska mogła przyjąć więcej uchodźców. To uszczelnienie granic zewnętrznych UE, jasne rozróżnienie imigrantów ekonomicznych i uchodźców oraz możliwość weryfikacji uchodźców pod kątem bezpieczeństwa. Zdaniem prof. Artura Gruszczaka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w najbliższym czasie nie ma możliwości na spełnienie tych warunków. - Najbardziej realistyczny do zrealizowania wydaje się pierwszy postulat. Wymaga on jednak m.in. absolutnej zgody wszystkich państw członkowskich oraz uruchomienia mechanizmów przewidzianych w UE. Ten proces może potrwać nawet kilka miesięcy - stwierdził ekspert.
14.09.2015 | aktual.: 14.09.2015 17:54
W opinii prof. Gruszczaka polityka państw członkowskich będzie głównie skoncentrowana na uszczelnianiu granic zewnętrznych UE. Zdaniem eksperta, sposobem na rozwiązanie tego problemu jest wprowadzenie "wspólnych zespołów granicznych". - Będzie to jednak wymagało zgody krajów na rozlokowanie tych zespołów oraz zgłoszenia państw członkowskich do oddelegowania do tych grup własnych funkcjonariuszy - dodał.
Według eksperta, w przypadku uszczelnienia granic należałoby powołać kilkunastotysięczną armię funkcjonariuszy granicznych, którzy "stworzyliby kordon szczelnie pilnujący granic zewnętrznych".
Zdaniem Gruszczaka spełnienie drugiego warunku, czyli szybkiego i skutecznego rozróżnienia imigrantów ekonomicznych i uchodźców nie jest możliwe - Procedury przewidują dokładne sprawdzenie osoby, która składa wniosek o azyl. Jest to zbyt czasochłonne, aby w krótkim czasie zweryfikować dużą liczbę uchodźców - wyjaśnił.
Odmiennego zdania jest Rafał Kostrzyński, rzecznik UNHCR, który stwierdził, że można ustalić, kto jest uchodźcą, a kto imigrantem ekonomicznym. O skuteczności weryfikacji świadczy czas jej wdrożenia. - Procedura musi być przeprowadzana zaraz po dotarciu danej osoby na terytorium UE - zaznaczył. Jak dodał, polskie władze są przygotowane na przybycie cudzoziemców i mają środki na to, żeby przeprowadzić takie przesłuchanie, dochodzenie i procedurę uchodźczą odróżniającą cel przybycia.
Jak wyjaśnia w rozmowie z WP Kostrzyński, osoby docierające do danego państwa bezpośrednio powinny być skierowane do ośrodków rejestracyjnych, gdzie są zadawane im pytania: skąd przybywają oraz jaki jest cel ich przyjazdu. Jeśli udowodnią, że uciekają od miejsca objętego konfliktem i tym samym ratują swoje życie, mogą zostać na danym terytorium już jako uchodźcy. Zaś w przypadku osób, które przyjechały w powodów ekonomicznych, mogą być oddelegowywane do kraju pochodzenia pod warunkiem, że odbywa się to w warunkach humanitarnych.
- Takie procedury powinny funkcjonować zwłaszcza gdy jest duży napływ cudzoziemców do UE. Kiedy liczby obcokrajowców były stosunkowo niskie, przemykało się oko na to, kto jest imigrantem ekonomicznym, ponieważ nie było to zbyt dużym obciążeniem dla UE. Tymczasem teraz widoczny jest jeden wielki bałagan. Nikt nie wie, kto dociera do Europy. Cudzoziemcy wędrują od wybrzeża greckiego po granicę macedońską, serbską, węgierską, austriacką; dopiero gdzieś w Niemczech zaczyna być wiadomo, kim są ci ludzie. Oni pokonują tysiące kilometrów w skrajnie niehumanitarnych warunkach tylko dlatego, że nikt nie potrafi się nimi zająć - dodał.
Swoją opinię odnośnie możliwości weryfikacji uchodźców pod kątem bezpieczeństwa wyraził z kolei Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Ekspert stwierdził, że "takie możliwości są, ale jeśli nie przeorganizujemy sobie systemu weryfikacji, to skala problemu nas przytłoczy". - Przy tak dużej liczbie ludzie nikt nie jest w stanie powiedzieć w 100 proc., że możemy zabezpieczyć się przed wszelkimi zagrożeniami, bo jest to po prostu niemożliwe - dodał.
Według Liedela jeśli mamy do czynienia z tak dużą skalą uchodźców, to "możemy być niemal w 100 proc. pewni, że np. Państwo Islamskie, Al-Kaida, czy inne przestępcze organizacje zrobią wszystko, aby tę sytuację wykorzystać i przedostać swoich ludzi na obce terytorium". - To jest bardzo dobrze przemyślany proceder przez obie organizację. Następnie istnieje także wiele grup przestępczych, które specjalizują się w przemycie ludzi. To jest dodatkowe ryzyko. Dopóki sobie z tym nie poradzimy to gwarancji pełnego bezpieczeństwa nie ma i należy przedsięwzięć szybko kroki, aby przeorganizować struktury, albo uzyskać pomoc od innych krajów UE - wyjaśnił.
Według nowych propozycji Komisji Europejskiej do Polski miałoby trafić blisko 12 tys. uchodźców - 2659 w ramach programu relokacji zaproponowanego w maju oraz 9287 w ramach nowej propozycji.