Producent porno u Leppera

Jan Mucha, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Andrzeja Leppera na Podbeskidziu, ma na koncie defraudację pieniędzy i wyrok sądowy za fałszowanie dokumentów. Sąd w Wadowicach skazał go również za szantażowanie uczennicy szkoły średniej publikacją jej nagich zdjęć w Internecie. Obecnie policja w Kętach prowadzi przeciwko niemu śledztwo w sprawie produkcji pornografii z udziałem małoletnich.

15.07.2004 | aktual.: 15.07.2004 08:15

Zrobię wszystko, żeby tu chodziły gołe babki

Bielsko–Biała, 15 grudnia 2001 r., niemal trzy miesiące po zwycięskich dla SLD i Samoobrony wyborach parlamentarnych. Do drzwi Piotra Smolany, posła Samoobrony, dzwoni nieznajomy mężczyzna. Przedstawia się jako Jan Mucha. Mówi, że przychodzi na polecenie Andrzeja Leppera i Janusza Maksymiuka, którzy chcą, by Smolana zatrudnił go jako dyrektora swojego biura poselskiego. – Lepper bardzo się przejmuje czy pan nie jesteś następny do zdrady Samoobrony po Rutkowskim i Nowaku – mówi posłaniec.

Smolana dzwoni do Janusza Maksymiuka po wyjaśnienia. – Może byście się dogadali – mówi krótko Maksymiuk. Poseł uznaje to za wystarczającą rekomendację. Zatrudnia Muchę.

Zaraz po świętach Bożego Narodzenia Smolana jedzie ze swoim nowym współpracownikiem do warszawskiej siedziby Samoobrony. Lepper i Maksymiuk witają ich wylewnie. – No patrz Andrzej, przejmowałeś się posłem Smolaną, a on był tylko chory. Pisze interpelacje, artykuły, udziela wywiadów w prasie. Wszystko będzie dobrze – Mucha uspokaja szefa Samoobrony.

Po tej wizycie Mucha dostaje od Smolany upoważnienie do dysponowania pieniędzmi z konta poselskiego – przekonał posła, że będzie szybciej i łatwiej, jeśli on, dyrektor biura poselskiego, będzie nadzorował remont i kupował meble.

Urządza biuro nietypowo: najwięcej miejsca zajmują kanapa, dwa fotele, telewizor i magnetowid. W jednym z okien montuje zaciemniającą roletę. Niedługo później zatrudnia młodą asystentkę. Po jakimś czasie okazuje się, że to jego znajoma – ponad rok wcześniej fotografował ją nago. Jedna z gazet opublikowała te zdjęcia informując, że ich autorem jest Jan Mucha. Mucha nie protestuje, nie podaje gazety do sądu.

Pod koniec stycznia 2002 r. Smolana wynajmuje w Warszawie mieszkanie, niedaleko sejmu. Jan Mucha często tam pomieszkuje. – Zrobię wszystko, żeby po tym mieszkaniu chodziły gołe babki – oznajmia kiedyś zdziwionemu posłowi.

Trzeba to olać

Po kilku tygodniach Smolana zaczyna mieć dosyć narzuconego przez Maksymiuka i Leppera współpracownika. Znajomi uprzedzają go, żeby uważał na Muchę, który ma ogromne długi w bankach i u osób prywatnych. Dyrektor ma też mało elegancki sposób wysławiania się. "Trzeba to olać ciepłym moczem" – to jedno z jego ulubionych powiedzonek.

Smolanie nie podoba się też jego lenistwo i lekceważący stosunek do kobiet. – Słuchaj mała, ty dziwko, jak mi się natychmiast nie uspokoisz, to pożałujesz. Pamiętaj, że pożałujesz, ty... – poseł jest świadkiem, jak dyrektor jego biura rozmawia w ten sposób przez telefon z jakąś kobietą.

Grażyna Mucha, żona Jana Muchy, mówi posłowi, że wystąpiła o rozwód. Jako jeden z powodów podała oszustwo. Ona i mąż od 1992 r. byli współwłaścicielami firmy "Ekobudowa". Mąż bez porozumienia z nią podpisał z drukarnią "Aztek" w Bielsku-Białej umowę na druk materiałów do kampanii wyborczej jednego z polityków, zaciągając w jej imieniu długi. Żona Muchy ma też dość telefonów od kobiet, które rozłączają się, słysząc jej głos.

Na początku marca 2002 r. poseł dyscyplinarnie zwalnia dyrektora swojego biura. Wtedy okazuje się, że na poselskim koncie brakuje około 30 tys zł. Dyrektor pozostawił też po sobie długi: nie płacił czynszu, nie regulował należności za gaz i prąd, nie zapłacił też wszystkich pieniędzy za wyposażenie biura. Smolana składa na Muchę doniesienie do bielskiej prokuratury, która wszczyna śledztwo w sprawie defraudacji pieniędzy. Na początku 2003 r. sąd w Bielsku-Białej skazuje Muchę za fałszowanie dokumentów finansowych biura poselskiego. Mucha składa apelację, która nie zostaje uwzględniona. Wyrok – rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata – zostaje utrzymany w mocy.

Dobry działacz z wyrokami

Po tych wydarzeniach (co najmniej do 2003 r.) Andrzej Lepper i Janusz Maksymiuk nadal współpracują z Janem Muchą. Były dyrektor biura posła Smolany formalnie nie należy do Samoobrony, a mimo to jest jednym z jej ważniejszych ludzi na Podbeskidziu. Jego wysoka pozycja wynika z faktu, że uchodzi za osobę mającą bardzo dobre kontakty z przewodniczącym. Mucha traktowany jak wtyczka – donosi Lepperowi o tym, co dzieje się w bielskiej Samoobronie. Nasz informator, były współpracownik przewodniczącego Samoobrony twierdzi, że Lepper uważa go za pożytecznego: Mucha udowodnił, że potrafi wyciągać od ludzi pieniądze – a takich popleczników Lepper zawsze wita z otwartymi ramionami.

10 zł za podpis

Samoobrona nie jest pierwszą partią, w jakiej działał zaufany posłaniec Leppera. Od 7 czerwca do 30 września 2001 r. Mucha był przewodniczącym krajowego sztabu wyborczego Polskiej Unii Gospodarczej, z pensją 5 tys. zł miesięcznie. Pieniądze, które zbierał rzekomo dla swojej partii, posługując się pokwitowaniem z pieczątką PUG, chował do kieszeni. "Jan Mucha będąc pełnomocnikiem wyborczym Komitetu Wyborczego Polskiej Unii Gospodarczej pobrał od różnych osób (kandydatów do Sejmu i Senatu RP w wyborach parlamentarnych 2001) kwotę 11 tys. zł, z czego zostało rozliczone 4750 (...). Działał sprzecznie z ordynacją wyborczą (...). Mimo kilkakrotnych wezwań księgowego Polskiej Unii Gospodarczej nie złożył żadnych wyjaśnień i nie rozliczył pobranej kwoty" – czytamy w protokole z posiedzenia krajowego sądu koleżeńskiego PUG z 11 października 2001 r., który wyrzucił Muchę z partii. Wtedy poszedł do Leppera.

Zdaniem naszych informatorów to właśnie Mucha był jednym z nieformalnych architektów porozumienia między Samoobroną a Polską Unią Gospodarczą, zawartego 5 sierpnia 2002 r. Porozumienie miało zaowocować współpracą regionalnych działaczy obu ugrupowań. Dla Muchy oznaczało to możliwość odegrania się na kolegach, którzy wyrzucili go niegdyś z partii. Teraz, jako poplecznik Leppera, miał w Bielsku–Białej o wiele lepszą pozycję niż jakikolwiek działacz PUG.

Mucha sądził, że mając poparcie szefa Samoobrony zrobi karierę polityczną. W 2002 r., kandydując na prezydenta Bielska-Białej z listy Bezpartyjnego Komitetu Wyborczego, usiłuje zapewnić sobie poparcie w sposób często spotykany w partii Leppera: zaczepia mężczyzn okupujących od rana sklepy z piwem. Proponuje, żeby zbierali dla niego podpisy. Za jeden płaci 10 zł. Mimo to w wyborach prezydenckich uzyskuje przedostatni wynik (403 głosy).

Fotografował i szantażował

31 sierpnia 2001 r., cztery miesiące przed tym, jak Mucha zapukał do drzwi Piotra Smolany, Sąd Rejonowy w Wadowicach skazał go na karę grzywny (4 tys. zł) za to, że "(...) groził bezprawnie Dorocie S. rozpowszechnieniem wiadomości uwłaczającej jej czci, poprzez opublikowanie zdjęć ukazujących ją nago w Internecie i w miejscu jej zamieszkania, i w ten sposób zmuszał pokrzywdzoną do dalszego pozowania nago i utrzymywania znajomości".

We wrześniu 2000 r., kiedy ta sprawa się zaczęła, Dorota była uczennicą szkoły średniej w Kalwari koło Wadowic. Mucha podwiózł ją do miasta swoim cinquecento i zaproponował, że odwiezie po skończonych lekcjach do domu. Podczas drogi powrotnej, powołując się na znajomości w kręgach reklamowych i marketingu, Mucha zaproponował jej pomoc w zrobieniu kariery modelki. Warunek: musi się zgodzić na rozbieraną sesję zdjęciową. Jeszcze tego samego dnia w Kętach, w lokalu Zielona Budka zrobił jej serię zdjęć nago. Tydzień później odbyła się kolejna sesja. Ale dziewczyna się rozmyśliła – zadzwoniła do Muchy i zażądała zwrotu zdjęć i negatywów. "Mucha oddał jej część zdjęć, nie oddał jednak negatywów (...), zagroził jej, że jeśli nie będzie nadal się z nim spotykać, to on pokaże te zdjęcia w Internecie i w ten sposób zniesławi ją i jej rodzinę" – czytamy w akcie oskarżenia.

Mucha bezskutecznie próbował odwołać się od skazującego wyroku wadowickiego sądu. Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał go w mocy. Żona Muchy wnosi o rozwód. W pozwie pisze m.in.: "Mąż od paru lat ma obsesję na punkcie partii politycznych (...). Oprócz tego ma inne upodobania, trwające kilka lat".

Od 28 czerwca 2003 r. policja w Kętach prowadzi dochodzenie w sprawie "produkcji przez Jana Muchę pornografii z udziałem małoletnich" (przestępstwo ścigane z art. 202 § 3 kk). Ponad miesiąc później zostaje w tej sprawie wszczęte śledztwo, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Oświęcimie.


Jest powód, dla którego przewodniczący Samoobrony otacza się ludźmi pokroju Jana Muchy: kiedy zechcą od niego odejść i zdradzać jego tajemnice, ich słowa zawsze będzie można poddać w wątpliwość, mówiąc "przecież to złodzieje i oszuści". Takie osoby można również szantażować – gdy próbują buntować się przeciwko wodzowi, słyszą "nie podskakuj, bo skompromitujemy cię w mediach". Ostatni sposób jest niezawodny zwłaszcza w przypadku osób mających ambicje polityczne, takich właśnie jak podbeskidzki posłaniec.

Eliza Michalik

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)