Procesy rozwodowe trwają dłużej. Polacy gromadzą więcej dowodów
7,4 miesiąca średnio trwa w sądach I instancji proces rozwodowy, prawie miesiąc dłużej niż w 2012 r. - wynika z danych resortu sprawiedliwości. Czasem rozwód trwa i 8 lat - mówią adwokaci. Zdaniem sędziów procesy są dłuższe, bo strony składają coraz więcej dowodów.
Z danych w ministerstwie sprawiedliwości wynika, że procesy rozwodowe - od zarejestrowania sprawy w sądzie I instancji (jest to sąd okręgowy) do wyroku SO - w I połowie tego roku trwały średnio 7,4 miesiąca. Od 2012 r. czas ten się wydłużał, bo w 2012 r. było to 6,6 miesiąca, w 2013 r. - 6,8 miesiąca, a w 2014 r. - 7,2 miesiąca. Najkrótsze terminy ma sąd w Świdnicy (4,5 miesiąca), a najdłuższe - SO w Szczecinie (10,8 miesiąca).
Ministerialna statystyka obejmuje długość procesu, ale bez rozróżnienia ze względu na sprawy bez orzekania o winie (gdzie obie strony są zgodne co do woli rozwiązania małżeństwa) i ze stwierdzeniem winy jednego z rozstających się małżonków. Sprawy z tej drugiej grupy trwają o wiele dłużej, bo orzeczenie winy jednej ze stron oznacza możliwość dochodzenia od niej alimentów i ponoszenia kosztów postępowania. Dlatego w takich procesach sąd prowadzi wiele dowodów, przesłuchuje świadków itp.
- Miałem proces rozwodowy trwający prawie 7 lat, a słyszałem o procesie ośmioletnim. To oznacza, że przez ten czas niebędący ze sobą ludzie nie mogli układać sobie na nowo swoich spraw - mówi warszawski adwokat Jerzy Krzywicki. Jego zdaniem sprawy trwają długo nie tylko z przyczyn obiektywnych, ale niekiedy także dlatego, że sądy źle organizują swą pracę, wyznaczają rozprawy co pół roku i robią to bez przemyślenia, czy świadek będzie przesłuchiwany 15 minut, czy 2 godziny - a na tę samą godzinę wzywają po kilka osób.
Rozwody trwają dłużej, bo Polacy się bogacą
Zdaniem innego prawnika znaczenie może mieć także kwestia uiszczenia 600 zł opłaty sądowej - zdarza się, że gdy strona (lub jej pełnomocnik) od razu opłatę wnosi, sprawie nadaje się szybszy bieg. Gdy powód tego nie robi, traci miesiąc lub więcej na uzupełnienie tego braku formalnego, a sprawa leży na półce.
Sędziowie - przyznając, że procesy trwają dłużej - zauważają, że powodów tej sytuacji jest więcej. - Społeczeństwo się bogaci, więc i rozwód oznacza podział większego majątku. Poza tym, zwiększyły się możliwości zdobycia dowodów na przeciwną stronę - małżonkowie zakładają sobie podsłuchy, wynajmują detektywów - emocje grają tu olbrzymią rolę - powiedział sędzia Waldemar Żurek z Krakowa, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa (w Krakowie na rozwód czeka się średnio 10,3 miesiąca).
- Mieszkańcy stolicy i jej okolic, ze względu na stosunkowo lepszą sytuację materialną, nie szczędzą środków finansowych na dochodzenie swoich roszczeń, czyniąc to przy pomocy profesjonalnych prawników aż do wyczerpania istniejących możliwości prawnych" - poinformowała PAP sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie (średnio 8,3 miesiąca oczekiwania, w SO Warszawa-Praga - 10,3 miesiąca). Rzeczniczka przyznaje, że emocje "podpowiadają nie tyle dążenie do szybkiego zakończenia postępowania, ile do zaprezentowania drugiej stronie swojej przewagi, a bywają sytuacje, że nawet upokorzenia jej".
Sędziowie stykają się często także z takimi przypadkami, że strony, składając pozew na gotowych formularzach pobranych ze strony internetowej sądu, często zaznaczają "na wszelki wypadek" przewidziane tam możliwe opcje, nawet gdy w danym wypadku nie mają takiego interesu, co powoduje niepotrzebne uruchamianie procedur.
Sędziowie przypominają, że przesłuchiwanie świadków w procesie rozwodowym wymaga doświadczenia od przesłuchujących, a sąd nie może ograniczać stron w przedstawianiu kolejnych dowodów - co w ich wykonaniu staje się grą procesową ukierunkowaną na podważenie każdego argumentu przeciwnika. - W sprawach rozwodowych, w których ustala się też sytuację małoletnich dzieci (dotyczy to większości rozwodów), konieczne jest dodatkowo odwoływanie się do opinii specjalistycznych, które zazwyczaj są podważane przez strony, a w konsekwencji uzupełniane lub nawet powtarzane - dodała sędzia Leszczyńska-Furtak.
Procesy wydłużają również wnioski o tzw. zabezpieczenie
Prawo mówi, że już w toku procesu można modyfikować pozew, zmieniać treść żądań, np. dopiero wtedy można wnieść o uznanie winy jednej ze stron - zazwyczaj druga strona składa wtedy wniosek przeciwny. Powoduje to konieczność rozszerzenia postępowania. Jeszcze bardziej proces wydłużają składane w czasie procesu wnioski o tzw. zabezpieczenie (np. alimentów, kontaktów z dziećmi, miejsca zamieszkania dziecka, leczenia, nauki itp.) a od tych orzeczeń w osobnym trybie można się odwoływać. - Liczba wniosków dotyczących zwłaszcza dzieci wyraźnie wzrasta w okolicach dorocznych świąt, ferii oraz wakacji - zauważa sędzia Leszczyńska-Furtak.
Pewien adwokat, z którym rozmawiała przywołuje znaną mu sprawę rozwodową, w której sąd przez dwa lata nie wyznaczył ani jednego merytorycznego terminu. - Były rozpoznawane zabezpieczenia - na majątku, co do opieki nad dziećmi i inne, ale w sprawie rozwodu sąd nie zrobił nic - opowiada.
Rzeczniczka SO w Warszawie przypomniała, że od czerwca 2009 r. obowiązuje zapis Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, zgodnie z którym sąd może pozostawić władzę rodzicielską obojgu rodzicom na ich zgodny wniosek - jeżeli się porozumieli co do współdziałania w sprawach dziecka. - Stopień skonfliktowania rodziców zazwyczaj stanowi jednak przeszkodę do wypracowania takiego porozumienia, przedłużając postępowanie - dodała.
Przepis ten przestanie wkrótce obowiązywać w dotychczasowej postaci. Od 29 sierpnia, zgodnie z wchodzącymi w życie zmianami, sąd nie będzie musiał ograniczać praw rodzicielskich jednego z rodziców, jeśli po rozwodzie nie mogą dojść do porozumienia co do sposobu sprawowania opieki nad dzieckiem (będzie mógł tak zrobić tylko wówczas, gdy dobro dziecka będzie za tym przemawiać). Sędziowie liczą, że przyczyni się to do usprawnienia tych postępowań o rozwód, w których spór idzie także o sposób wykonywania władzy rodzicielskiej i kontakty z dzieckiem po rozwodzie.