Proces starachowicki pozostanie tajny
Minister spraw wewnętrznych i administracji Józef Oleksy powiedział, że jest przeciwny odtajnieniu zeznań policjantów w aferze starachowickiej i nie zdejmie z nich klauzuli poufności. Wcześniej prokurator Janusz Bors, zastępca prokuratora Okręgowego w Kielcach poinformował, że prokuratura nie odtajni akt w sprawie przecieku tajnych informacji.
12.02.2004 | aktual.: 12.02.2004 12:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Minister Oleksy podkreślił, że ta sprawa jest wystarczająco głośna. "Nie wiem co by to miało dać w dalszej dyskusji o sprawie, która już ma tok sądowy" - zaznaczył Józef Oleksy. Zdjęcie klauzuli tajności umożliwiłoby kieleckiej prokuraturze odtajnienie akt sprawy i nie zmuszłoby sądu do wyłączenia jawności rozprawy.
Janusz Bors, zastępca prokuratora Okręgowego w Kielcach poinformował, że prokuratura nie odtajni akt w sprawie przecieku tajnych informacji w tak zwanej aferze starachowickiej, tak jak chciał tego poseł PiS Przemysław Gosiewski. Janusz Bors zaznaczył, że znaczna część dowodów w tej sprawie to zeznania policjantów zawierające tajemnicę służbową. Dowodami są też dokumenty zaopatrzone przez ich wytwórcę, czyli w większości policję, w klauzulę tajności. "Prokuratura zwracała się o zdjęcie takiej klauzuli w stosunku do dwóch istotnych dokumentów, ale osoba uprawniona wydała decyzje odmowne" - dodał Bors. O odtajnienie akt śledztwa w sprawie przecieku w aferze starachowickiej wystąpił we wtorek do prokuratora okręgowego w Kielcach poseł Przemysław Gosiewski z PiS. Według niego dzięki odtajnieniu akt proces oskarżonych w tej sprawie posłów Zbigniewa Sobotki, Henryka Długosza i Andrzeja Jagiełły będzie mógł być jawny. A ujawnienie wszelkich faktów związanych z tą sprawą, w tym wyjaśnienie jakie motywacje kierowały
osobami, które dokonywały przecieku, jest niezbędne, by dzisiaj przywrócić zaufanie do państwa.