PolskaProces Otylii Jędrzejczak odroczony

Proces Otylii Jędrzejczak odroczony

Proces Otylii Jędrzejczak został odroczony do 22 marca. Pływaczka jest oskarżona o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginął jej brat. Grozi jej od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Proces Otylii Jędrzejczak odroczony
Źródło zdjęć: © PAP

22.02.2007 14:07

Prędkość, z jaką jechała Otylia Jędrzejczak mogła wynosić około 90 do ponad 110 km/h i nie była niebezpieczna w przypadku podjęcia przez nią manewru wyprzedzania. Za jej błąd uznać jednak można kontynuowanie wyprzedzania i jazdy za poprzedzającym samochodem - tak zeznał przed Sądem Rejonowym w Płońsku drugi zespół biegłych, Jan Unarski i Wojciech Wach.

Biegli za prawdopodobne uznali "dwie generalne wersje" zdarzenia, w tym wersję, która wynika z relacji świadków oraz podaną przez samą Otylię Jędrzejczak. Uchylili się jednak od rozstrzygnięcia, która z tych wersji zdarzyła się naprawdę.

Unarski przyznał, że w pierwszej wersji, opartej o zeznania świadków, oskarżona niewystarczająco dokładnie, nierozważnie usiłowała podjąć wyprzedzanie i sytuacja, którą zastała na drodze była na tyle niebezpieczna, że zdecydowała natychmiast zjechać na pobocze, w efekcie czego doszło do zderzenia z drzewem. Zjechanie na pobocze biegli ocenili jako "dramatyczną decyzję", której "nie można oceniać negatywnie".

W wersji Otylii Jędrzejczak, którą zrekonstruowali biegli, podjęła ona wyprzedzanie za innym samochodem, będącym także w trakcie wyprzedzania i nie mogła zakończyć tego manewru ze względu na to, że luka między pojazdami, w którą zamierzała wjechać, "zaczęła się kurczyć". Nastąpiła błędna ocena bezpieczeństwa jazdy - uściślił Unarski.

Pierwszy zespół biegłych z zakresu ruchu drogowego Marek Stodulski i Jan Diupero, zeznający przed Sądem Rejonowym w Płońsku w sprawie wypadku Otylii Jędrzejczak, uznał, iż jechała ona z prędkością ok. 108 km, przekraczającą co prawda prędkość dozwoloną, jednak adekwatną do podjętego manewru wyprzedzania.

Według biegłych, przekroczenie prędkości przez Jędrzejczak ponad dopuszczalną podczas manewru wyprzedzania nie może być uznane za naruszenie zasad ruchu drogowego. Orzekli oni także, że nieoznakowane wzniesienie drogi, które pokonywała, mogło znacznie ograniczać widok na jadące z przeciwka samochody.

To miejsce, ze względu na ukształtowanie, może stanowić zaskoczenie dla osób, które nie jeżdżą tam często. Miejsce to powinno być odpowiednio oznakowane - powiedział Diupero. Zdaniem Stodulskiego, Jędrzejczak podjęła prawidłowo decyzję o wyprzedzaniu za jadącym przed nią samochodem busem.

Często zdarza się tak, że udany manewr wyprzedzania samochodu poprzedzającego upewnia kierowcę, jadącego z tyłu, że tak on może podjąć wyprzedzanie - dodał biegły.

Opinia zespołu biegłych jest sprzeczna z ustaleniami biegłego Janusza Gryglewskiego, który zeznawał przed sądem jako pierwszy ekspert. Uznał on, iż Jędrzejczak jechała zbyt szybko i nie miała warunków, aby podjąć manewr wyprzedzania.

Z ustaleń śledztwa wynika, iż podczas wyprzedzania kilku pojazdów Jędrzejczak, chcąc uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka fiatem uno, zjechała prowadzonym przez siebie chryslerem 300 C na lewą stronę jezdni. Po przejechaniu blisko stu metrów uderzyła w drzewo przednią częścią samochodu, który następnie dachował.

W trakcie śledztwa przeprowadzono trzy ekspertyzy, które miały wyjaśnić przyczyny zdarzenia. W ostatniej, rozstrzygającej opinii, biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa uznali, iż przyczyną wypadku był nieprawidłowo wykonany przez Otylię Jędrzejczak manewr wyprzedzania oraz prędkość, z jaką jechała - około 110 do 120 km/h. Wykonanie trzeciej ekspertyzy było konieczne, gdyż wyniki dwóch wcześniejszych wzajemnie się wykluczały. W pierwszej opinii biegli Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego z Warszawy orzekli, iż przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, z jaką Otylia Jędrzejczak prowadziła samochód - 130 do 150 km/h - oraz kontynuowanie wyprzedzania za pojazdem ograniczającym widoczność. W drugiej opinii, specjaliści z Polskiego Związku Motorowego w Warszawie przyznali, że prędkość, z jaką jechała Otylia Jędrzejczak, była o wiele mniejsza, nawet o około 40 km/h, a ona sama nie ponosi winy za zdarzenie.

Od tego, w jaki sposób do opinii biegłych ustosunkują się oskarżenie i obrona, zależeć będzie jak długo potrwa proces; jeżeli strony nie zgłoszą żadnych nowych wniosków dowodowych, to nie jest wykluczone, że wyrok może zapaść jeszcze w czwartek, a najpóźniej w ciągu kilku dni.

Jak przyznała prokurator Ewa Ambroziak, do chwili rozpoczęcia procesu obrona Otylii Jędrzejczak nie odpowiedziała na propozycję oskarżenia, dotyczącą dobrowolnego poddania się karze.

Do zdarzenia doszło 1 października 2005 roku wieczorem w miejscowości Miączyn koło Czerwińska na drodze krajowej nr 62 Warszawa-Płock (Mazowieckie). Na miejscu zginął 19-letni brat Otylii Jędrzejczak, Szymon. Ona sama doznała m.in. licznych potłuczeń, urazu stawu barkowego i kręgosłupa. Trafiła do szpitala, który opuściła po dwóch tygodniach. Potem przeszła rehabilitację.

W środę sąd wysłuchał zeznań Otylii Jędrzejczak, które składała bez udziału publiczności. Sąd przychylił się do wniosku obrony, aby wyłączyć jawność rozprawy na czas składania wyjaśnień przez pływaczkę, biorąc pod uwagę jej prawo do zachowania w tajemnicy szczegółów jej życia prywatnego. (am,bart)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)