Czekają na wyrok
Gwiazdor - według słów Conrada Murraya, którego wcześniejsze zeznania odtworzono z taśmy - nazywał propofol "mlekiem". Lekarz zeznał m.in. że podawał Michaelowi Jacksonowi lek przez dwa miesiące codziennie, jako środek nasenny. Feralnego dnia, o 5.00 nad ranem, podał gwiazdorowi 25 mg lekarstwa, obaj uznali, że Jackson musi się wyspać. Do zatrzymania i oddechu miało dojść w momencie, kiedy lekarz udał się na dwie minuty do toalety.
Oskarżyciele dowodzą, że tego dnia Jackson musiał przyjąć więcej niż 25 mg środka, twierdzą też, że lekarz nie powinien ani na chwilę opuszczać pacjenta.