Problemy w resorcie zdrowia. Urzędnicy mówią wprost
Pracownicy resortu zdrowia narzekają na marazm i opieszałość we wprowadzaniu zmian przez nową minister. Porównują jej działania z już wprowadzanymi zmianami w innych ministerstwach.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", w Ministerstwie Zdrowia panują przygaszone nastroje, a wśród pracowników resortu rośnie rozczarowanie tempem zmian. Mimo obietnic premiera o "odpolitycznieniu" całego sektora zdrowia, nowa minister Jolanta Sobierańska-Grenda napotyka trudności w przeprowadzaniu kluczowych roszad personalnych, pozostawiając koalicyjnych wiceministrów na ich stanowiskach.
Sytuacja ta budzi frustrację wśród urzędników, którzy z zazdrością spoglądają na dynamiczne działania w innych resortach.
Pracownicy Ministerstwa Zdrowia nie kryją swojego zniecierpliwienia. Jak podkreśla jeden z nich, po słowach premiera spodziewali się "miotły, która szybko zamiecie co poniektórych, zwłaszcza w e-zdrowiu", gdzie poprzednia minister miała obsadzić wiele stanowisk osobami bez odpowiedniego przygotowania fachowego. Tymczasem "guzik! Tam wszystko jest, jak było, a my się z tym męczymy" - relacjonuje rozczarowany urzędnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czego Polacy oczekują od Nawrockiego? "Żeby nie narobił większego bałaganu"
– Nowa minister nie ma żadnego politycznego zaplecza. Szuka chętnych wśród kadry menedżerskiej, bo to środowisko zna najlepiej, ale kilka osób miało jej już odmówić – mówi "Wyborczej" osoba z branży medycznej.
Porównanie z Waldemarem Żurkiem
Kontrast ten jest szczególnie widoczny w porównaniu z Ministerstwem Sprawiedliwości, gdzie nowy minister Waldemar Żurek rozpoczął urzędowanie z prawdziwym "przytupem". Już po tygodniu od objęcia stanowiska zwołał konferencję prasową, na której ogłosił odblokowanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, odwołał dziewięć osób z delegacji, 46 prezesów i wiceprezesów sądów, a także wystąpił o odwołanie 44 sędziów-komisarzy wyborczych.
Jego zdecydowane kroki, obejmujące również zmiany w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz podniesienie stypendiów dla studentów, są powszechnie postrzegane jako przejaw pozytywnej, dynamicznej zmiany.
- No, sama pani widzi, że Żurek wprost szaleje, w takim pozytywnym sensie. Za to u nas nic się nie dzieje – utyskuje inny z pracowników Ministerstwa Zdrowia, podsumowując tym samym odczucia wielu osób pracujących w resorcie. Brak zdecydowanych decyzji personalnych i powolne tempo zmian w Ministerstwie Zdrowia, w obliczu oczekiwań na gruntowną reformę, pogłębiają poczucie stagnacji i braku perspektyw na szybką poprawę.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"