Problemy trenera i 3 chłopców z Tajlandii. Winne pochodzenie
Trener i trzech chłopców uratowanych z jaskini Tham Luang nie mogą skorzystać z zaproszeń od klubów piłkarskich z Zachodu. Tajlandzkie media informują, że Ekkapol Chantawong i trzech jego podopiecznych to bezpaństwowcy, a skomplikowany status utrudnia im podróże nawet po kraju.
11.07.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:46
O tym, że 25-latek, nazywany bohaterem, nie ma obywatelstwa żadnego kraju poinformował "Bangkok Post". Dziennik przypomniał, że w podobnej sytuacji w Tajlandii jest ok. 480 tys. osób, a większość - podobnie jak trener Chantawong - pochodzi z okolic Mae Sai. To teren między Tajlandią, Mjanmą i Laosem z nieuregulowanym stanem prawnym.
Co więcej, w podobnej sytuacji jest też trzech nastolatków uratowanych z jaskini razem z trenerem. Dul, Mark i Tee też są bezpaństwowcami - podaje AFP.
- Trener i chłopcy mają tylko jedno marzenie. To właśnie uzyskanie obywatelstwa. Przez niejasny status mieli już przecież problemy z podróżami nawer nawet na mecze rozgrywane poza rodzinną prowincję Chiang Rai - wyjaśnia w rozmowie z agencją Nopparat Khanthavong, założyciel drużyny "Wild Boars" ("Dzikie dziki"), w której grają chłopcy.
"Bez szans na karierę profesjonalisty"
Nie mają paszportów, więc nie mogą wyjechać za granicę. To oznacza, że dla czterech członków drużyny nierealny był wyjazd na mundial do Rosji nie tylko z powodu zdrowia. Chantawong, Dul, Mark i Tee nie mogą skorzystać także z zaproszenia do odwiedzin angielskiego klubu Manchester United. Na tygodniowy pobyt w akademii treningowej zaprosił całą drużynę także portugalski klub Benfica Lizbona.
- Mimo sławy na całym świecie, nie mają szans na karierę profesjonalnego piłkarza. Trener mimo umiejętności nie uzyska z kolei licencji na wyższym szczeblu rozgrywek - dodaje działacz tajlandzkiego klubu młodzieżowego.
O nieuregulowanym statusie setek tysięcy mieszkańców Mae Sai alarmuje od lat agenda Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców (UNHCR). Aktywiści organizacji praw człowieka mają nadzieję, że nagłośnienie pochodzenia trenera i trzech chłopców pomoże wpłynąć na przyspieszenie działań rządu Tajlandii. "Tylko zmiana polityki państwa może pomóc tej czwórce" - zauważa "Bangkok Post".
Spektakularna akcja
12 chłopców z drużyny piłkarskiej utknęło w jaskini Tham Luang Nang Non 23 czerwca. Odwrót nastoletnim piłkarzom i ich trenerowi odcięła woda zalewająca wąskie wejście, z którego skorzystali. Przeżyli, bo znaleźli komorę powyżej poziomu wody. Zaginionych odnaleziono dopiero po 9 dniach poszukiwań. W niedzielę, po dwóch tygodniach uwięzienia, rozpoczęto spektakularną akcję ich uwalniania.
Młodzi piłkarze, z których większość nie potrafi nawet pływać, mieli do pokonania kilka kilometrów krętych, miejscami bardzo wąskich korytarzy. Większość była zalana wodą. We wtorek uratowano ostatnich czterech chłopców i ich 25-letniego opiekuna. Wydobyci z jaskini zostali przetransportowani do szpitala w Chiang Rai. Przebywa tam także ośmiu członków drużyny uratowanych w niedzielę i poniedziałek.
Z najnowszych doniesień wynika, że większość z chłopców uratowanych z zalanej jaskini Tham Luang straciła po 2 kilogramy. Nie stwierdzono jednak wśród nich poważnych infekcji. Życie żadnego z nastolatków nie jest zagrożone. Lekarze twierdzą, że uratowani muszą pozostać w szpitalu przez co najmniej siedem dni. Cała uratowana trzynastka objęta została opieką psychologów.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl