Problemy kierowcy Macierewicza. Śledztwo potwierdza niewygodne fakty
Wraca sprawa wypadku z udziałem limuzyny Antoniego Macierewicza. Doniesienia, że jego kierowca nie miał uprawnień do kierowania samochodami Żandarmerii Wojskowej, pojawiały się od dawna. Teraz śledztwo potwierdza niewygodne fakty.
09.08.2018 | aktual.: 09.08.2018 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedługo po wypadku Antoniego Macierewicza informowano, że pan Kazimierz - jego kierowca mógł nie mieć uprawnień do kierowania samochodami Żandarmerii Wojskowej.
- Mam informacje, według których limuzyną należącą do Żandarmerii Wojskowej BMW serii 7 kierował nie funkcjonariusz ŻW, tylko bardzo dobry znajomy Antoniego Macierewicza, jego bliski kolega - mówił wówczas polsatnews.pl poseł PO Krzysztof Brejza. Podobne doniesienia płynęły także z innych źródeł. Media rozpisywały się na ten temat, ale MON nie udzielał żadnych wyjaśnień. Teraz wszystko zdaje się potwierdzać tę informację.
Śledztwo. Nowe informacje
Prokuratura podejrzewa, że zaufany kierowca Antoniego Macierewicza nie miał aktualnych uprawnień do kierowania ministerialną limuzyną, gdy doszło do słynnego wypadku - informuje Onet.
W śledztwie wyszły na jaw niewygodne dla pana Kazimierza fakty. Otóż, nie miał on żadnych szkoleń z poruszania się w kolumnie z Żandarmerią Wojskową. W momencie wypadku nie miał aktualnych uprawnień do kierowania ministerialną limuzyną. Tę kwestię wyłączono do oddzielnego śledztwa, które prowadzi dział wojskowy Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów.
Zderzyło się osiem samochodów
Do wypadku doszło 25 stycznia 2017 roku w Lubiczu k. Torunia. Zderzyło się wówczas osiem pojazdów, w tym dwa należące do Żandarmerii Wojskowej. W jednym z samochodów jechał powracający z Torunia szef MON. Ze zdarzenia wyszedł bez szwanku. Ranne zostały trzy osoby.
- To były ułamki sekund. Pierwsza rządowa limuzyna nie zdążyła wyhamować, zahaczyła o mój bok i odbiła się. Jadące za nią BMW z ministrem uderzyło o nią i oba auta taranowały samochody stojące przed skrzyżowaniem. Moim zdaniem obie limuzyny jechały ponad 100 km/h - relacjonował "SE" Sławomir Kuczko z Białegostoku.
Kolumna liczyła trzy samochody: jako pierwsza jechała skoda superb, drugie - bmw 7 z Antonim Macierewiczem, a trzeci - SUV bmw X5 z grupą ochronną Żandarmerii. Kiedy samochód Macierewicza hamował, w jego tył uderzył ministerialny suv i pojazdy zaczęły wpadać na siebie.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl