PolitykaŚwiadkowie wypadku z udziałem Antoniego Macierewicza: minister staranował nas na światłach

Świadkowie wypadku z udziałem Antoniego Macierewicza: minister staranował nas na światłach

- Pędzili jak szaleni - relacjonują w rozmowie z "Super Expressem" kierowcy samochodów staranowanych przez dwa rządowe auta z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem. Z ustaleń dziennika wynika ponadto, że kierowca szefa MON mógł nie mieć uprawnień do kierowania samochodami Żandarmerii Wojskowej.

Świadkowie wypadku z udziałem Antoniego Macierewicza: minister staranował nas na światłach
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski

27.01.2017 | aktual.: 27.01.2017 06:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do wypadku doszło w środę w Lubiczu k. Torunia. Zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa należące do Żandarmerii Wojskowej. W jednym z samochodów jechał powracający z Torunia szef MON. Ze zdarzenia wyszedł bez szwanku. Zaraz po wypadku pojechał do Warszawy innym samochodem.

Macierewicz wracał z Torunia, z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jechał na galę przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "wSieci".

Wykład w Toruniu minister rozpoczął od podziękowań dla kierowcy, który pokonał trasę z Warszawy w godzinę i 45 minut. Prowizoryczne wyliczenia wskazują, że z miejsca kolizji do Warszawy minister jechał ze średnią prędkością ok. 120 km/h.

- To były ułamki sekund. Pierwsza rządowa limuzyna nie zdążyła wyhamować, zahaczyła o mój bok i odbiła się. Jadące za nią BMW z ministrem uderzył o nią i oba auta taranowały samochody stojące przed skrzyżowaniem. Moim zdaniem obie limuzyny jechały ponad 100 km/h - relacjonuje "SE" Sławomir Kuczko z Białegostoku.

W podobnym tonie wypowiada się inny uczestnik kolizji. - Pędzili jak szaleni. Tutaj jest ograniczenie do 70 km/h, a oni jechali co najmniej 130 km/h - twierdzi.

"SE" donosi, że kierowca Macierewicza mógł nie mieć uprawnień do kierowania samochodami Żandarmerii Wojskowej. Dziennik zwrócił się z pytaniami w tej sprawie do MON, odpowiedzi jednak nie uzyskał.

Przebieg zdarzenia bada Żandarmeria Wojskowa pod nadzorem działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Czynności na miejscu zdarzenia prowadziła także policja. Według prokuratury wpływ na zdarzenie mogły mieć trudne warunki panujące na drodze.

Według wstępnych ustaleń, jeden z samochodów w kolumnie z uwagi na trudne warunki drogowe stracił przyczepność z nawierzchnią i uderzył w tył poprzedzającego go pojazdu. Następnie oba pojazdy, wytracając prędkość, uderzyły w samochody stojące przed skrzyżowaniem.

Komentarze (1035)