Problemy jedynego opozycyjnego dziennika
Mińska drukarnia i firmy kolporterskie przesłały redakcji opozycyjnej gazety "Narodna Wola" listy informujące o zerwaniu umowy na jej druk i rozpowszechnianie. Tym samym gazeta już od 1 października może przestać się ukazywać.
Wcześniej, na mocy decyzji sądu, ten jedyny opozycyjny białoruski dziennik centralny ma zapłacić karę 100 mln rubli (ok. 150 tys. złotych) za druk materiału dotyczącego współpracy gospodarczej Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi z reżimem irackiego dyktatora Saddama Husajna. Sąd orzekł, że gazeta zamieściła nieprawdziwe informację.
Redakcja gazety, której zablokowano konto bankowe, zwróciła się we wtorek do swoich sympatyków z apelem o pomoc w spłaceniu kary.
Radio Swoboda poinformowało w środę, że gazeta zebrała już 2/3 sumy. Swietłana Kalinkina, zastępca redaktora naczelnego "Narodnej Woli", uważa, że władze, widząc, iż dziennik jest w stanie zebrać tak dużą sumę, podjęły nowe działania mające doprowadzić do zamknięcia gazety.
Kalinkina wiąże to z mającym się odbyć w sobotę i niedzielę Kongresem Sił Demokratycznych, który ma szanse wyłonić wspólnego kandydata opozycji na przyszłoroczne wybory prezydenckie. Zdaniem Kalinkiny, władzom byłoby nie na rękę to, że do szerokich rzesz czytelników dotarła informacja o jednoczeniu się opozycji.
Gazeta "Narodna Wola" wychodzi w nakładzie około 30 tys. egzemplarzy. Największy państwowy dziennik "Sowietskaja Biełorussija" ma nakład dzienny ponad pół miliona egzemplarzy.