Prezydent zawetuje ustawę medialną?
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zapowiedział, że prezydent skieruje ustawę medialną do Trybunału Konstytucyjnego albo ją zawetuje. Jak dodał Kownacki, jest mało prawdopodobne, że ustawa zostanie podpisana przez prezydenta.
Z sejmowej arytmetyki wynika, że ewentualne weto prezydenta zostanie przyjęte. Przeciw zagłosuje Platforma Obywatelska, za będzie Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz Prawo i Sprawiedliwość, Polskie Stronnictwo Ludowe natomiast zamierza wstrzymać się od głosu.
- Prezydent Lech Kaczyński chce spotkać się z szefami klubów parlamentarnych przed podjęciem decyzji w sprawie ustawy medialnej - zapowiedział Kownacki. W ocenie ministra, podpisanie ustawy medialnej przez prezydenta wydaje się najmniej prawdopodobne, natomiast pozostałe dwa warianty - weto oraz skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego - są jak najbardziej możliwe.
Kownacki ocenił, że ustawa medialna "jest jawnie sprzeczna z konstytucją", w co najmniej dwóch miejscach. Jak przekonywał, po pierwsze chodzi o finansowanie, a raczej o brak finansowania ze środków publicznych misji mediów publicznych, a po drugie - "sprowadzenie roli KRRiT do poziomu doradztwa, wystawiania opinii, podczas gdy konstytucja ustanawia Krajową Radę jako organ decyzyjny, władczy".
Zdaniem Kownackiego, także weto do ustawy jest "w pełni uzasadnione" tym, że jej konsekwencją byłaby najprawdopodobniej "likwidacja mediów publicznych". - To są działania, których pan prezydent nie popiera. Pan prezydent uważa, że tak jak w innych państwach europejskich, należących do UE, tak i w Polsce media publiczne powinny istnieć i powinny swoją rolę spełniać - powiedział minister.
Pytany, co się teraz stanie z mediami publicznymi powiedział, że w Polsce zdarzyło się coś, co "nie mieści się w głowie". - Premier Donald Tusk uznał za celowe nawoływać obywateli do łamania prawa, czyli do niepłacenia abonamentu - mówił Kownacki. Jego zdaniem, głosowanie w sprawie ustawy medialnej pokazało też, że w PO ujawniają się dwie frakcje: jedna, która dogadała się z PSL i SLD, by w ustawie był zapis zakładający minimalne finansowanie dla mediów publicznych oraz druga, którą wsparł premier - przeciwna temu.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski tłumaczył, że w wypadku tej ustawy PSL nie chce już pomagać Platformie. PSL nie zagłosuje też za wetem, bo oznaczałoby to z kolei poparcie dla prezydenta. Zdaniem Żelichowskiego wystarczy, że weto podtrzyma SLD.
Jerzy Szmajdziński z SLD powiedział, że w związku z przyjętymi w środę poprawkami senatu byłoby lepiej, gdyby ustawa medialna nie weszła w życie. Wicemarszałek sejmu argumentował, że Platforma i PiS stworzyły ustawę, która klerykalizuje media publiczne i nie daje żadnych gwarancji finansowych dla przeprowadzenia reformy programowej.
W środę sejm nie zgodził się, aby w ustawie medialnej została zapisana minimalna kwota, jaką corocznie miałyby od państwa otrzymywać media publiczne. Posłowie poparli poprawkę senatu zakładającą, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, określając w projekcie budżetu kwotę dla mediów publicznych, nie jest związana żadnym limitem. Sejm przyjął poprawkę dzięki głosom PO i wstrzymaniu się od głosu PiS. Żaden zapis w projekcie budżetu nie oznacza jednak, że media otrzymają wskazane tam pieniądze. Ostateczna decyzja będzie należała do parlamentu, który uchwala ustawę budżetową.
Posłowie przyjęli także poprawkę senatu, mówiącą o obowiązku promowania wartości chrześcijańskich. Na decyzję w sprawie ustawy medialnej prezydent ma niespełna trzy tygodnie.