PolitykaPrezydent wahał się do ostatniej chwili. Teraz ulega presji PiS. "Znów stanie się Adrianem"

Prezydent wahał się do ostatniej chwili. Teraz ulega presji PiS. "Znów stanie się Adrianem"

Prezydent ulega presji, a jeśli zgodzi się na rozwiązania proponowane przez PiS, to o składzie Krajowej Rady Sądownictwa będzie de facto decydował Jarosław Kaczyński – mówią nam politycy PiS. Według naszych rozmówców będzie to oznaczało, że Andrzej Duda "będzie miał problem, by spojrzeć w lustro" i znów stanie się Adrianem z „Ucha prezesa”.

Prezydent wahał się do ostatniej chwili. Teraz ulega presji PiS. "Znów stanie się Adrianem"
Źródło zdjęć: © East News | STEFAN MASZEWSKI/REPORTER/EAST NEWS
Grzegorz Łakomski

Sposób wyboru członków stojącej na straży niezależności sądów KRS to główny punkt sporu między PiS a prezydentem. W ocenie naszych rozmówców przyjęcie postulatów PiS w tej sprawie przez oznaczałoby kapitulację Andrzeja Dudy i przejęcie kontroli nad KRS przez partię Jarosława Kaczyńskiego.

- Propozycja, by to Senat wybierał członków KRS oznacza de facto, że to Jarosław Kaczyński będzie dokonywał wyboru. Prezydent zdecydował się na weta, by nie doprowadzić do sytuacji, że to jedna partia obsadza KRS. Dlatego nie może teraz się na to zgodzić. Jeśli prezydent ulegnie, to będzie miał problem, by spojrzeć w lustro przy goleniu – mówi nam poseł PiS.

"Prezydent urwał się z łańcucha, bo go wykorzystywaliśmy"

- Prezydent urwał się z łańcucha. Kiedyś musiało do tego dojść. Każdy pies, nawet karmiony najlepszą domową karmą w końcu się zerwie, by zakosztować wolności. Trzeba przyznać, że go wykorzystywaliśmy. Długo laliśmy wodę do dzbana i w końcu ucho się urwało – przyznaje.

Prezydencki projekt o KRS zakłada, że sytuacji, gdy Sejm nie będzie w stanie wybrać członków rady większością 3\5 głosów (wymuszającej porozumienie kilku partii), kluby parlamentarne będą wybierały członków KRS proporcjonalnie do swojej liczebności. To oznacza, że PiS powoła 8, a cała opozycja 7 członków rady. Ten postulat –jak pisaliśmy we wrześniu – od początku nie jest do zaakceptowania przez polityków PiS, którzy oczekują większej przewagi w KRS i proponują wybór członków rady przez Senat większością 3/5 głosów.

Zdaniem innego rozmówcy z PiS rozwiązanie dotyczące wyboru KRS zaproponowane przez prezydenta jest nie do przyjęcia, bo jest obarczone wadami.
- W praktyce może się okazać, że jeśli posłowie zagłosują na tego samego kandydata do KRS, to zamiast 15 zostanie wybrany jeden – zauważa poseł.

Przekonuje, że zapisy ustawy o KRS mają obowiązywać w kolejnych kadencjach Sejmu, gdy – inaczej niż obecnie - partia rządząca może nie mieć większości 3/5 w Senacie.

Polityk zastrzega, że ważniejszą rolę od podobnych, merytorycznych argumentów mogą odegrać inne czynniki. - W polityce jest tak, że dobre pomysły padają ofiarą innych okoliczności, jak atmosfera dyskusji, czy szybkość prac w Sejmie, jak to było w przypadku zawetowanych ustaw – ocenia.

Wahania prezydenta i dwie wersje projektów

Według naszych informacji Andrzej Duda przed zaprezentowaniem we wrześniu swoich projektów wahał się do ostatniej chwili.

Polityk zbliżony do kancelarii prezydenta: - Prezydent miał dwie wersje projektów – bardziej radykalną i łagodną. Zdecydował się postawić na łagodną. Uległ presji PiS i wycofał się z części swoich pomysłów.

- PiS chce powrotu Dudy podporządkowanego partii. Dla niego to ostatni moment, by powalczyć o utrzymanie samodzielności. Zapewnia, że jest zdeterminowany, ale Jarosław Kaczyński podczas poprzedniego spotkania straszył prezydenta Trybunałem Stanu. Jeśli teraz ulegnie, to koniec. Wróci jako Adrian do pani Basi – dodaje.

Prezes PiS straszy Trybunałem Stanu

O tym, że szef PiS na wrześniowym spotkaniu z Andrzejem Dudą sugerował, że może być on postawiony przed Trybunałem Stanu jako pierwsze informowało radio RMF, które podało, że pod wpływem presji wywartej przez szefa PiS projekty prezydenta zostały znacząco złagodzone.

Nasz rozmówca z PiS jest sceptyczny jednak, że taki argument mógł zadziałać. – To słaba groźba, bo Trybunał Stanu to de facto atrapa. Po 1989 roku nie udało się przed nim postawić żadnego polityka. Nie byłoby też łatwo wskazać za co należy się trybunał Andrzejowi Dudzie - ocenia.

Przedstawione projekty prezydenckie, poza ograniczeniem wpływu ministra sprawiedliwości na Sąd Najwyższy, w wielu zapisach są podobne do ustaw zawetowanych w lipcu przez prezydenta.

Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce oprócz sposobu wyboru członków KRS największe zastrzeżenia polityków PiS wobec projektów prezydenta budził też zbyt mała – ich zdaniem - liczba sędziów zmuszonych do odejścia z Sądu Najwyższego.

Prezydencki projekt ustawy o SN zakłada przeniesienie w stan spoczynku sędziów, którzy skończą 65 lat, co oznacza, że ze składu SN odejdzie ich niemal połowa (ustawa przygotowana przez resort sprawiedliwości powodowałaby wymianę wszystkich sędziów – red). Jednak w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński zasugerował, że w takiej sytuacji wchodzi w grę poszerzenie SN o kolejnych sędziów.

Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział dziennikarzom po piątkowym spotkaniu, że Andrzej Duda odniesie się do propozycji przedstawionych przez Jarosława Kaczyńskiego, jak dostanie je w formie poprawek, które PiS zamierza złożyć do dwóch prezydenckich ustaw.

- Prezydent powtórzył, jakie są warunki brzegowe potrzebne do tego, by pod ustawami ws. KRS i SN znalazł się jego podpis. Podkreślił, że nie zrezygnuje z tego, żeby sędziów KRS wybierała w Sejmie większość ponadpartyjna. Drugim warunkiem brzegowym prezydenta jest kwestia przechodzenia sędziów w stan spoczynku - powiedział Łapiński.

Pytany, czy prezydent może się wycofać ze swojej propozycji dotyczącej wyboru członków KRS rzecznik odpowiedział: - Nie zrezygnuje z tego, by wybór członów KRS wymagał ponadpartyjnej zgody.

Do spotkania z prezydentem odniósł się też sam Jarosław Kaczyński, który był w sobotę gościem konwencji Solidarnej Polski. Nawiązując do wet prezydenta prezes PiS ocenił, że jego partia jest na dobrej drodze, by ten "incydent się zakończył."

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (756)