Prezydent w szpitalu odznaczył rannego w Iraku żołnierza
Prezydent Lech Kaczyński
przyjechał do kliniki wojskowej w Warszawie, by wręczyć
Krzyż Kawalerski Orderu Krzyża Wojskowego starszemu kapralowi
Mariuszowi Sawickiego, który dwa tygodnie temu został ranny w
ostrzale polskiego śmigłowca w Iraku.
Żołnierz, którego stan jest dobry, był onieśmielony całą sytuacją. Początkowo nie chciał nawet, by dziennikarze byli obecni przy wręczaniu odznaczenia. Ostatecznie się na to zgodził i starał się uśmiechać. Nie było to jednak łatwe z powodu bólu, który jeszcze odczuwa, a przede wszystkim z powodu wiadomości, która w sobotę rano dotarła z Iraku - o śmierci polskiego żołnierza. Tam wszyscy jesteśmy kolegami - mówił kapral.
Po odczytaniu obecnym w szpitalnej sali postanowienia prezydenta o odznaczeniu żołnierza orderem, prezydent usiadł obok chorego i przez chwilę po cichu z nim rozmawiał. Ściskam bardzo mocno pana. Ja wiem, że pan znał tego chłopaka, który zginął (...) Niech się pan trzyma - powiedział Lech Kaczyński żołnierzowi. Uścisnął też dłonie, obecnym na miejscu, rodzicom kaprala.
Jestem żołnierzem, zwiadowcą, zrobiłem to, co należało - tak żołnierz reagował na gratulacje i wyrazy uznania składane mu przez ministra obrony Radka Sikorskiego, biskupa polowego Tadeusza Płoskiego, generałów Franciszka Gągora, Waldemara Skrzypczaka i Romana Polkę. Ten ostatni mówił kapralowi, że żołnierz GROM ranny w jednej z akcji wrócił niedawno do służby i że najważniejsze jest mocne postanowienie.
Nie mówię, że chcę wrócić do wojska, bo wciąż w nim jestem. Chcę wrócić do czynnej służby i wrócę - powiedział kapral Sawicki.
Przed wizytą prezydenta swego kolegę odwiedzili żołnierze i oficerowie z jego macierzystej jednostki - batalionu rozpoznawczego z Giżycka.
28 października polski śmigłowiec Mi-24 lądował awaryjnie na obrzeżach Suwajry, na południowy wschód od Bagdadu, po tym, jak został ostrzelany. To w tej akcji rany postrzałowe odniósł kapral Sawicki, a także jeden żołnierz iracki. Śmigłowiec nie został poważnie uszkodzony. W chwili, gdy doszło do ataku, polski Mi-24 wspierał operację naziemną prowadzoną przez irackich żołnierzy w Suwajrze, 60 km na południowy wschód od Bagdadu.
Okolice Suwajry należą do regionów najbardziej niebezpiecznych w polskiej strefie odpowiedzialności. Właśnie w tym rejonie najczęściej dochodzi do starć wojsk irackich z siłami antyrządowymi, terrorystami i grupami przestępczymi, a także walk na tle religijnym.