Prezydent: ukarzę winnych nieporozumienia z deklaracją
Doszło do pewnego nieporozumienia, winni zostaną ukarani - powiedział prezydent Lech Kaczyński, odnosząc się do informacji, że MSZ nie zostało powiadomione o deklaracji w
sprawie umowy UE-Rosja, którą podpisał wraz z litewskim prezydentem Valdasem Adamkusem.
Na pytanie dlaczego podpisał deklarację za plecami MSZ, Lech Kaczyński odparł: "nie podpisywałem niczego za plecami, doszło do pewnego nieporozumienia, winni zostaną ukarani".
- Było wyraźne polecenie moje - żeby było jasne - przekazania informacji na ten temat ministrowi spraw zagranicznych - powiedział prezydent dziennikarzom w czasie podróży do Słowenii.
Dopytywany odpowiedział, że przekazał polecenie "swoim podwładnym". Lech Kaczyński nie chciał jednak powiedzieć o kogo chodzi. - Na to pytanie nie będę w tej chwili odpowiadał (...) ten, kto jest winien zostanie ukarany - powiedział prezydent.
W deklaracji, podpisanej przez prezydentów Polski i Litwy 3 listopada, wezwano społeczność międzynarodową i rządy państw UE, by zażądały "pełnego i bezwarunkowego wycofania wojsk rosyjskich z terytorium gruzińskiego, zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni z 12 sierpnia".
Prezydenci Polski i Litwy uważają, że "negocjacje w sprawie porozumienia UE-Rosja powinny być wznowione tylko wtedy, gdy Rosja wycofa swe wojska z Gruzji na pozycje zajmowane przed 7 sierpnia".
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział we wtorek, że o deklaracji prezydentów Polski i Litwy dowiedział się od szefa litewskiej dyplomacji podczas nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE.
Zdaniem Sikorskiego, polską pozycję negocjacyjną w UE osłabia sytuacja, w której istnienie deklaracji i jej treść była dla niego zaskoczeniem oraz to, że "minister spraw zagranicznych innego kraju prezentował ministrom spraw zagranicznych UE stanowisko Polski nieuzgodnione z rządem".
Z kolei w środę w programie "Kropka nad i" TVN24 Sikorski powiedział m.in, że fakt, iż "na tym spotkaniu minister spraw zagranicznych Litwy położył na stole oświadczenie swojego prezydenta i naszego nie skonsultowane z rządem spowodowało, że Litwa była osamotniona".
W jego opinii, "świadczy to o tym, że zrobiono coś w sposób nieprzemyślany, bo w UE można wiele osiągnąć, ale nic nie można osiągnąć w pojedynkę". - Próbujemy pewną grę prowadzić w Europie, a to był taki strzał z boku, taki własny gol - ocenił szef MSZ.
We wtorek prezydencki minister Michał Kamiński powiedział, że o inicjatywie dotyczącej deklaracji wiedziała polska ambasada w Wilnie.
Jednak w środę pierwszy radca ambasady Andrzej Kupiec powiedział PAP, że ambasada nie była poinformowana i nie uczestniczyła w przygotowaniu wspólnej deklaracji prezydentów Polski i Litwy. Kupiec zaznaczył, że "informację na ten temat polska placówka dyplomatyczna uzyskała w oparciu o dane zawarte na stronie internetowej Urzędu Prezydenta Litwy w dniu 4 listopada 2008 roku, o czym - podkreślił - zgodnie z obowiązującymi procedurami, poinformowała MSZ Polski".
Sikorski powiedział w środę, że "minister Kamiński minął się z prawdą". - Mamy oświadczenie ambasady, które zaprzecza tym słowom. Takie brnięcie w nieprawdę źle wygląda, a to pokazuje, że rząd miał rację będąc sceptyczny co do możliwości prezentowania naszego stanowiska na forum międzynarodowym przez ośrodek prezydencki - stwierdził szef MSZ.