Prezydent spóźnił się na spotkanie nie "przez 54 schody"
Prezydent przyjechał spóźniony o sześć minut, do pokonania miał 54 schody i szedł tą samą drogą, co Condoleezza Rice. To odpowiedź Centrum Informacyjnego Rządu na wypowiedź Lecha Kaczyńskiego, który zarzucił współpracownikom premiera brak szacunku dla głowy państwa i "ganianie po piętrach".
Aby odeprzeć zarzuty prezydenta, współpracownicy Donalda Tuska opracowali prawdziwą rekonstrukcję zdarzeń, do której powstania wykorzystano zapisy z kamer, analizę sms-ów, a nawet policzono schody w budynku kancelarii.
Chodzi o zeszłotygodniową uroczystość podpisania umowy dotyczącej tarczy antyrakietowej. Prezydent pojawił się na niej z dziewięcio-minutowym spóźnieniem. Kilka godzin później w wywiadzie dla TVP INFO Lech Kaczyński zasugerował, że za spóźnienie odpowiadają współpracownicy Donalda Tuska.
Jestem konstytucyjnie najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej i chciałbym być tak traktowany. Także w Kancelarii Premiera, a nie ganiany po kilku piętrach przez zastępcę szefa kancelarii, chociaż droga windą trwa jedną minutę. To jest sprawa szacunku dla własnego państwa - mówił wówczas Lech Kaczyński.
Dziennikarze serwisu internetowego tvp.info poprosili Kancelarię Premiera o ustosunkowanie się do tych słów. Jej przedstawiciele zdecydowanie zaprzeczają, że ze strony otoczenia szefa rządu ktokolwiek chciał poniżyć głowę państwa.
"Pan prezydent nie jechał windą ze względu na brak możliwości korzystania z wind w pionie głównym KPRM, w którym remontowane jest wejście główne. Pan prezydent nie skarżył się ani nie miał żadnych uwag dotyczących drogi, którą był prowadzony. W obecnym momencie jest to najkrótsza droga, a jednocześnie najbardziej reprezentacyjna. Jej przebycie pieszo trwa ok. 3 min." - czytamy w odpowiedzi Centrum Informacyjnego Rządu.
Dalej CIR z iście chirurgiczną precyzją opisuje trasę przebytą przez Lecha Kaczyńskiego: "Pan Prezydent podjechał pod wejście "D" KPRM (tzw. wejście "premierowskie"), następnie został przeprowadzony przez korytarz znajdujący się na I p. przy gabinecie premiera (do wyłącznego użytku prezesa RM). Po przejściu korytarza i Sali Obrazowej na I p. pan prezydent wszedł schodami na II p. i półpiętro (w sumie 54 stopnie), na którym znajdowała się Sala Kolumnowa, w której odbywała się uroczystość. Droga, którą przebył pan prezydent, była tą samą drogą, jaką przebyli marszałkowie Sejmu i Senatu, a także sekretarz stanu USA pani Condoleezza Rice".
CIR zaprzecza, jakoby to okrężna droga była powodem spóźnienia prezydenta, powołując się na... odczyt z kamer przemysłowych zamontowanych w Kancelarii Premiera. "Kolumna prezydencka podjechała pod wejście "D" KPRM o godz. 11.36, co potwierdza zapis kamery zamontowanej przy wejściu "D", a także sms wysłany przez pracownika Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM, który oczekiwał na wejściu "D" wysłany do osoby z tego samego Departamentu znajdującej się w Sali Kolumnowej. Biorąc pod uwagę fakt, iż rozpoczęcie uroczystości było planowane na godz. 11.30, pan prezydent podjeżdżając pod KPRM był spóźniony 6 minut" - czytamy w piśmie Centrum Informacyjnego Rządu. (sm, jks)
Michał Krzymowski