ŚwiatPrezydent Rosji uderza w opozycję

Prezydent Rosji uderza w opozycję

Wysokie grzywny za brak posłuszeństwa, aresztowania i więzienie obywateli bez wyroku sądowego - takie uprawnienia zyskała rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa. Wszystko na wniosek prezydenta i za zgodą parlamentu.

21.07.2010 | aktual.: 22.07.2010 11:10

Batalia o rozszerzenie uprawnień FSB rozpoczęła się kilka tygodni temu. Uchwalenia specjalnej ustawy w tej sprawie domagał się zresztą sam prezydent Dmitrij Miedwiediew. W piątek przegłosowała ją Duma Państwowa. Za ustawą opowiedziało się 354 deputowanych. Jedynie 96 było przeciw. Nie powinno to jednak dziwić, skoro dominującą partią w Dumie jest Jedna Rosja premiera Władimira Putina.

Wczoraj podobną decyzję podjęła niemal jednogłośnie Rada Federacji, wyższa izba parlamentu rosyjskiego. Przeciwko był tylko przewodniczący Siergiej Mironow. Jak potem tłumaczył, obawiał się, że ustawa pozwala FSB na zbyt dowolne działania. Teraz jednak, aby przepisy weszły w życie, potrzeba już tylko podpisu Miedwiediewa.

Zwolennicy zmian przekonują, że ustawa będzie zapobiegać przestępstwom i odstraszać potencjalnych zbrodniarzy. Jej przeciwnicy twierdzą jednak, że narusza ona prawa człowieka i jest krokiem w stronę totalitaryzmu. Nowe przepisy pozwalają bowiem FSB wezwać i ostrzec osoby podejrzewane o to, że "stwarzają warunki lub tworzą przyczyny do popełnienia przestępstwa". W praktyce znaczy to, że FSB będzie mogło przesłuchiwać każdego Rosjanina w związku z przestępstwami, których jeszcze nie popełnił. Obywatelom, którzy nie podporządkują się woli pracownika FSB, grozi natomiast grzywna od 500 do 50 tys. rubli . FSB będzie mogła również, bez wyroku sądowego, a nawet bez postawienia zarzutów, zatrzymać i aresztować podejrzanych nawet na 15 dni.

Już sam projekt zmian rozszerzających uprawnienia FSB budził wiele kontrowersji. W trakcie piątkowego posiedzenia Dumy Państwowej przed budynkiem parlamentu protestowali w działacze opozycyjnej partii Jabłko. Teraz kolejnymi protestami grozi nie tylko opozycja, ale także organizacje broniące praw człowieka (m.in. Memoriał), które - jak same wyjaśniają - obawiają się głównie zalegalizowania procederu przetrzymywania ludzi w areszcie bez nakazu sądu. Niepokój wzbudza również zagrożenie dla wolności słowa i gromadzenia się obywateli. Ustawa forsowana przez Miedwiediewa będzie bowiem pozwalała skutecznie udaremniać przeprowadzanie demonstracji i protestów. - Będziemy walczyć przeciwko tej ustawie, która narusza nasze konstytucyjne prawa - deklaruje szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej 82-letnia Ludmiła Aleksiejewa. - Te przepisy to cios w społeczeństwo obywatelskie, to powrót do najgorszych praktyk ZSRR - dodaje Lew Ponomariow, lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka.

Również zdaniem rosyjskich politologów takie zmiany w prawie mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. - Parlament wspólnie z prezydentem ustanowili kolejny mechanizm umożliwiający zatrzymywanie działaczy opozycji i niezależnych dziennikarzy - mówią. Co jeszcze ważniejsze, to stanowisko podzielają też sami politycy. Jak powiedział Polskiej Agencji Prasowej były wicepremier Rosji, opozycyjny liberał Borys Niemcow, ustawa jest skierowana przeciwko opozycji. - To jest drakońskie prawo, które nie ma precedensu w świecie i kojarzy się z naszą represyjną przeszłością - ocenił.

Federalna Służba Bezpieczeństwa to państwowe siły specjalne działające w Rosji od 1995 r. Powszechnie uważa się ją za bezpośrednią następczynię KGB i NKWD. Tyle że dotąd miała ona dużo mniejsze od totalitarnych służb kompetencje. FSB z główną siedzibą na placu Łubiańskim (w budynku dawnego KGB) zajmowała się głównie zapewnieniem bezpieczeństwa wewnętrznego Rosji, działalnością kontrwywiadowczą, antyterrorystyczną oraz walką z przemytem narkotyków. Funkcjonariusze FSB współpracowali też z GRU i specnazem, w Czeczenii, Osetii Południowej i Abchazji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)