Prezydent podpisał ustawę "koszykową"
Prezydent podpisał ustawę o koszyku świadczeń gwarantowanych, o co zabiegała minister zdrowia Ewa Kopacz.
20.07.2009 | aktual.: 20.07.2009 18:54
Zdaniem Kopacz podczas rozmowy z przedstawicielami kancelarii prezydenta, członkom resortu zdrowia udało się wyjaśnić wątpliwości wobec ustawy. Podobnie uważa wiceminister zdrowia Jakub Szulc.
Minister podkreśliła, że ustawa jest korzystna dla pacjentów i kolejny raz zapewniła, że jej wejście w życie nie spowoduje wprowadzenia dodatkowych opłat do świadczeń medycznych. Z kolei Szulc wyjaśnił, że dopłaty mają dotyczyć świadczeń, które już są tylko współfinansowane przez państwo, m.in. stomatologii, lecznictwa uzdrowiskowego, sprzętu rehabilitacyjnego. - Pacjenci nie zapłacą ani złotówki więcej niż obecnie - zapewnił wiceminister.
Według Kopacz, wejście w życie ustawy przyczyni się do racjonalnej wyceny świadczeń zdrowotnych, a przez to poprawi się kondycja finansowa szpitali i przychodni - tym samym mają się skrócić kolejki do lekarzy. Zdaniem Kopacz, ustawa gwarantuje równy dostęp do porad i zabiegów medycznych i eliminuje sytuację, w której są "są równi i równiejsi".
Jak mówiła minister, koszyk świadczeń ma być początkiem drogi naprawy systemu, kolejny etap to ustawa o dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnychubezpieczeniach zdrowotnych. Według szacunków resortu zdrowia do zagospodarowania jest 24 mld zł, które są obecnie poza publiczną ochroną zdrowia.
- Kiedy Trybunał Konstytucyjny oceniał ustawy dotyczące ochrony zdrowia, stwierdził, że źle się dzieje, kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli płatnik ma być jednocześnie kreatorem polityki zdrowotnej, płatnikiem i jednocześnie kontrolującym swoje działania. Doszliśmy do wniosku, że zasady, które opisaliśmy w tzw. ustawie koszykowej, powodują przeniesienie ciężaru do oceny i kreowania polityki zdrowotnej zarówno przez ministra zdrowia, (...) ale również przeniesienie odpowiedzialności na Agencję Oceny Technologii Medycznych - podkreśliła Kopacz.
Trzy największe centrale związkowe jednogłośnie poprosiły Lecha Kaczyńskiego o niepodpisywanie ustawy. W ubiegły piątek prezydent spotkał się z przedstawicielami NSZZ "Solidarność", OPZZ i tzw. porozumienia związków branżowych. Związkowcy chcą, by wobec "wielu wątpliwości konstytucyjnych" ustawę ocenił TK. Zdaniem OPZZ ustawa, wprowadzając "niejasną i wieloznaczną definicję świadczenia gwarantowanego, może naruszać zasady solidaryzmu społecznego".
Według związkowców uchwalenie ustawy może doprowadzić do wprowadzenia współpłacenia za świadczenia medyczne. Podobne zdanie wyrażali podczas posiedzeń sejmowej komisji zdrowia posłowie opozycji.
- W ustawie zapisano, że świadczenie zdrowotne jest finansowane lub współfinansowane ze środków publicznych, a decyduje o tym minister zdrowia w rozporządzeniu. To stwarza możliwość wprowadzenia dopłat do świadczeń. Przecież premier Donald Tusk obiecywał na zakończenie "białego szczytu", że Polacy nie będą dopłacali do świadczeń medycznych. Tymczasem zamieniono tylko wyraz "dopłacanie" na "współfinansowanie" - mówił w maju przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS).
Według niego w noweli nie zapewniono "mechanizmów ochronnych dla najuboższych i przewlekle chorych". - W każdym państwie takie osoby mają zagwarantowane środki na leczenie. Zakres świadczeń finansowanych ze środków publicznych powinien być określony w ustawie, a nie w rozporządzeniu ministra - dodał przewodniczący komisji zdrowia.
Kopacz wielokrotnie podkreślała, że taka interpretacja jest nieuprawniona. Podczas prac w Senacie z ustawy wycofano zapis, że świadczenia medyczne mogą być współfinansowane przez państwo - wzbudzał on kontrowersje. - Ustawa o koszyku tylko i wyłącznie pomaga pacjentom - mówiła w maju w Sejmie minister zdrowia. Zapewniła także, iż w Polsce nie będzie dopłat do wizyt u lekarzy.
- Straszenie pacjentów, że oni cokolwiek więcej dopłacą niż dzisiaj, jest nieodpowiedzialną polityką. Dzisiaj pacjent dopłaca tylko w sposób nieoficjalny, np. kiedy chce ominąć kolejkę - mówiła Kopacz. Jak podkreśliła, obecnie obowiązują dopłaty m.in. do sanatoriów, leków, stomatologii czy sprzętu rehabilitacyjnego. Zaznaczyła, że zgodnie z ustawą koszykową minister zdrowia będzie mógł zmniejszyć wysokość dopłat i uporządkować je. Według Kopacz, rząd porządkuje to, "czego inni przez lata nie mieli odwagi zrobić".
Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych przewiduje, że minister zdrowia będzie określał w rozporządzeniu wykaz świadczeń gwarantowanych, czyli świadczeń opieki zdrowotnej częściowo lub całkowicie finansowanych ze środków publicznych.
Nowela określa kryteria, które będą uwzględniane przy kwalifikowaniu świadczeń jako gwarantowanych. Zakwalifikowanie danego świadczenia do koszyka świadczeń zdrowotnych będzie oznaczało jego finansowanie w całości lub w części ze środków publicznych.
Wykaz świadczeń gwarantowanych ma być dla pacjentów źródłem informacji o tym, jakie świadczenia będą finansowane w ramach obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, a za które będą musieli częściowo zapłacić - chodzi o świadczenia, do których już są dopłaty. Minister zdrowia będzie określał w rozporządzeniu, jaka część świadczenia będzie finansowana ze środków publicznych, a jaka przez pacjenta.
Postępowaniem w sprawach kwalifikowania świadczeń zdrowotnych gwarantowanych będzie zajmowała się Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM). Podejmowane przez nią decyzje będą poprzedzane opiniami konsultantów krajowych z danej dziedziny medycyny, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i Rady Konsultacyjnej. Dopiero po uzyskaniu tych wszystkich rekomendacji minister zdrowia zdecyduje, które świadczenia, w jakim stopniu i na jakich warunkach będą gwarantowane. Jego decyzja będzie niezależna od rekomendacji AOTM.
Nowe przepisy regulują również procedurę usuwania świadczenia z "koszyka" lub zmiany sposobu finansowania. W tych przypadkach Agencja będzie musiała przygotować raport, w którym znajdzie się szczegółowy opis uzasadniający podjęcie decyzji o usunięciu świadczenia z wykazu. Wnioski w sprawie usunięcia świadczenia z "koszyka" będą mogli składać do ministra zdrowia konsultanci krajowi, prezes NFZ oraz stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz ochrony praw pacjenta. Ostateczna rekomendacja prezesa Agencji będzie poprzedzona opinią Rady Konsultacyjnej.
Zmieniono też przepisy dot. świadczeń wysokospecjalistycznych. Będą one świadczeniami gwarantowanymi, finansowanymi z części budżetu państwa, której dysponentem jest minister zdrowia. Określono tryb przekazywania środków publicznych na te świadczenia oraz sposób ustalania ceny za ich wykonanie. Podstawą do ich wykonania ma być umowa zawarta ze świadczeniodawcą. Ceny świadczeń będą ustalane na drodze negocjacji. Minister zdrowia dokona wyboru świadczeniodawców w drodze konkursu ofert.
Nowela przewiduje także zmianę struktury organizacyjnej i statusu AOTM. Instytucja ta uzyska osobowość prawną, dzięki czemu będzie mogła swobodnie występować we własnym imieniu i na własny rachunek, posiadając odrębny majątek. Nadzór nad Agencją sprawować będzie minister zdrowia.
Na konieczność określenia zakresu świadczeń opieki zdrowotnej przysługujących w ramach środków publicznych zwrócił uwagę Trybunał Konstytucyjny w wyroku ze stycznia 2004 r., w którym to stwierdza się niezgodność ustawy o ubezpieczeniu zdrowotnym w NFZ z konstytucją. Maria Ochman z Solidarności uważa, że podpisując ustawę koszykową, prezydent, wraz z minister zdrowia, wziął na siebie odpowiedzialność za to, w jaki sposób będziemy leczeni. Przewodnicząca Rady Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" jest zdania, że ustawa uruchamia możliwość współpłacenia. - Ale nie wiemy, za co będziemy dopłacać - podkreśla.
Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel uważa, że ustawa koszykowa niczego nie zmieni; jego zdaniem w polskich warunkach "koszyk" powinien być jak najmniejszy i trzeba wprowadzić szerokie współpłacenie.
Zdaniem Bukiela ustawa jedynie nadaje nazwę temu, z czym obecnie mamy do czynienia, a nie wprowadza żadnych zasadniczych zmian. - Teraz w koszyku jest 99,9 proc. świadczeń zdrowotnych. A przy polskich nakładach na ochronę zdrowia koszyk, żeby spełnił swoją funkcję, powinien być mały, trzeba wprowadzić szerokie współpłacenie - powiedział szef OZZL w rozmowie z PAP.
Według niego ustawa może spełnić swoją rolę i poprawić sytuację w służbie zdrowia, gdy do władzy dojdzie "odważniejsza ekipa".
- Teraz pani minister jest w kłopocie, bo zapowiadała, że dzięki wprowadzeniu koszyka wszystko się zmieni, znikną kolejki, sytuacja się poprawi. A nie zmieni się nic - uznał Bukiel.
Politycy PO, PSL i PiS są zadowoleni, że prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę określającą zasady tworzenia koszyka świadczeń gwarantowanych. Decyzję głowy państwa krytykuje natomiast Lewica.
- Miła niespodzianka, bardzo dobra decyzja prezydenta. Mam nadzieję, że to znak, iż współpraca rządu z prezydentem będzie wyglądała lepiej, niż do tej pory - w ten sposób decyzję prezydenta skomentował wiceszef PO Waldy Dzikowski.
Jego zdaniem, prezydent podpisał ustawę z pełną świadomością jak jest ona ważna dla służby zdrowia. Ocenił, że decyzja L. Kaczyńskiego jest dobra dla kraju i służby zdrowia.
Również były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha (PiS) uważa, że podpisanie ustawy to dobry krok. Zaznaczył, że pomimo iż tzw. ustawa koszykowa budzi wiele wątpliwości, "jej zawetowanie byłoby nie na miejscu".
- Zastrzeżenia dotyczą definicji świadczenia częściowo gwarantowanego. One są dość poważne, ponieważ definicja ta odsyła do rozporządzenia, czyli aktu prawnego nieustawowego. W moim przekonaniu, ustawa nie precyzuje dokładnie, na jakich zasadach będzie można decydować o cenie tych świadczeń - podkreślił.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek uważa, że prezydent uznał, iż pacjenci są zmęczeni obecnym stanem służby zdrowia i wolą wiedzieć, jakie świadczenia im się należą w ramach składki zdrowotnej, a za jakie będą musieli płacić dodatkowo.
- Prezydent nie chciał trzymać pacjentów w napięciu, w niepewności, w nerwach i uznał, że lepiej powiedzieć, za co płaci budżet, co jest do koszyka włożone, a co nie i to jest chyba lepsza sytuacja niż niepewność - powiedział PAP poseł PSL.
Dodał, że podpisana ustawa, to jeden z kroków w reformie służby zdrowia, ale póki wszystkie jej elementy nie zostaną wprowadzone, pacjenci nadal będą mieli powody do narzekań.
Podpisanie ustawy skrytykował natomiast poseł Lewicy z sejmowej Komisji Zdrowia Bartosz Arłukowicz. - Jestem zdziwiony decyzją pana prezydenta, dlatego że ta ustawa tak naprawdę może umożliwić rozpoczęcie procesu współpłacenia i płacenia przez pacjentów za świadczenia służby zdrowia - ocenił w rozmowie z PAP.
Jego zdaniem, decyzja świadczy o tym, że Lech Kaczyński "wystraszył się Platformy". - Okazuje się, że prezydent wetuje ustawy niekoniecznie te, które musi zawetować, a podpisuje te, których nie powinien podpisywać - uważa Arłukowicz.