Prezydent ostro wobec Niemców
W wywiadzie dla najnowszego wydania
niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" prezydent Lech Kaczyński
ostro skrytykował Niemcy za forsowanie wraz z Rosją budowy
Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku.
Wywiad ukazał się w niedzielę, na trzy dni przed wizytą
prezydenta RP w Berlinie.
Zdaniem Kaczyńskiego, gazociąg, którego budowa rozpoczęła się w grudniu ubiegłego roku, jest sprzeczny z polskimi interesami. Nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla tego gazociągu. Jesteśmy sojusznikami Niemiec, razem jesteśmy w NATO i UE - dlaczego więc buduje się ten gazociąg poza granicami Polski? - zapytał prezydent. Dodał, że jego rozmowy z panią kanclerz Angelą Merkel - "bardzo sympatyczną kobietą" - nie przyniosły dotychczas wyników satysfakcjonujących Polskę, "nie były konstruktywne".
Prezydent wyjaśnił założenia polskiej propozycji traktatu o bezpieczeństwie energetycznym, tzw. "energetycznego NATO", i zapewnił, że Polska dąży do "możliwie najlepszych" stosunków z Rosją. Jesteśmy jednak bardzo czujni jeśli chodzi o stosunki niemiecko-rosyjskie. Pomysł gazociągu przez Bałtyk był wyłącznie natury politycznej- ocenił.
Kaczyński zaakcentował, że popiera dalsze rozszerzenie Unii Europejskiej i wymienił w tym kontekście Ukrainę oraz Turcję. Wyjaśniając swoje obiekcje wobec pogłębiania integracji wspólnoty, zaznaczył, iż jako prezydent Warszawy musiał wprowadzać w życie przepisy unijne, które "zupełnie nie odpowiadały naszej sytuacji".
Należy uwzględnić to, że do Unii weszły obecnie państwa, które przez dziesiątki lat nie były suwerenne, tak jak my, lub jak Bałtowie, którzy nie mieli nawet własnego państwa. Dla tych państw niezależność jest szczególnie ważna - wyjaśnił.
Najwięksi euroentuzjaści u nas - naturalnie nie wszyscy -to ci, którzy byli szczególnie mocno uwikłani w komunistyczny reżim i którzy właściwie nie chcieli znać Zachodu. Ja natomiast należę do ludzi, dla których odzyskanie suwerenności w 1989 roku było najważniejszym wydarzeniem w życiu, jeszcze ważniejszym niż choćby mój wybór na polskiego prezydenta - powiedział Kaczyński. Dodał, że jest ciekaw, co powie na ten temat pani Merkel, która sama pochodzi z dawnej NRD.
Kaczyński ponownie skrytykował jako "bardzo złą propozycję" zamiar utworzenia w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Jest faktem, że takie Centrum doprowadzi w każdym razie do relatywizowania winy, tym bardziej, że w ciągu ostatnich pięciu, sześciu lat wyczuwamy w Niemczech nowy intelektualny klimat, którym jesteśmy zaniepokojeni. Pojawiają się nurty, które relatywizyją wydarzenia lat 1939-1945 - powiedział polski prezydent.
Zastrzegł jednocześnie, że ocenia pozytywnie dotychczasowe działania Niemców na polu rozliczania się z własną przeszłością. Dodał, że nie kwestionuje faktu, iż Niemcy także cierpieli. Miały miejsce naloty dywanowe, w wyniku których ginęło niewielu żołnierzy, lecz przede wszystkim kobiety, dzieci, osoby cywilne - przyznał. Wymienił także niemieckie straty na frontach oraz wysiedlenia z polskich terenów zachodnich. Te wysiedlenia były z pewnością tragicznym wydarzeniem, ciężkie bombardowania niemieckich miast były jeszcze bardziej tragiczne. Ale to nie to samo co ciężkie bombardowania naszych miast -podkreślił.
Centrum po pierwsze ukazywałoby bardzo selektywnie cierpienia Niemców, a po drugie prowadziłoby do relatywizacji winy- powtórzył prezydent. Kaczyński powiedział, że Polska stara się zrozumieć dyskusje na temat wspólnej polityki zagranicznej UE. Jesteśmy jednak mniejsi niż np. Francja czy Niemcy. Jak ma więc wyglądać wspólna polityka zagraniczna? Czy moja podróż do Kijowa, gdzie byłem w ubiegłym tygodniu, ma przebiegać w przyszłości przez Brukselę? Czy ma być przedtem tam omawiana? - zapytał, dodając, że realizując swe projekty Zachód nie bierze pod uwagę opinii Polski.
Kaczyński zapewnił, że planowana Czwarta Rzeczpospolita nie będzie - "wbrew temu, co mówi się na Zachodzie" - państwem ideologicznym. Będzie państwem, które zapewnia porządek - wyjaśnił.
Prezydent odrzucił jako "rozpowszechnione nieporozumienie" sugestię zawartą w pytaniu dziennikarza, że PiS wybrał dla realizacji swojej polityki "prawicowo-nacjonalistyczną" partię (LPR) i "nieobliczalnego, karanego wcześniej przywódcę chłopskiego" Andrzeja Leppera. Żadna z tych partii nie jest partnerem koalicyjnym rządu- zapewnił Kaczyński. Zachodni obserwatorzy tutaj w Warszawie nie chcą tego dostrzec- dodał.
Wyjaśnił, że podobnie jak jego brat uważał koalicję z PO za możliwą. PO postawiła jednak żądania nie do spełnienia, to oni są winni obecnej sytuacji w polityce wewnętrznej. Wszystko inne to kłamstwa krążące po Europie - powiedział dziennikarzom "Spiegla" Lech Kaczyński.
Jacek Lepiarz