Polska"Prezydent nie chciał, ale musiał" - opozycja o ustawie zdrowotnej

"Prezydent nie chciał, ale musiał" - opozycja o ustawie zdrowotnej

Prezydent podpisał ustawę o świadczeniach
opieki zdrowotnej, gdyż nie miał innego wyjścia - twierdzi poseł Bolesław Piecha (PiS). Zdaniem posła,
"ustawa jest słaba". Podobnego zdania jest prezes Naczelnej Rady
Lekarskiej (NRL) Konstanty Radziwiłł.

20.09.2004 | aktual.: 20.09.2004 21:21

W poniedziałek wieczorem prezydent podpisał ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Wejdzie ona w życie 1 października. Umożliwi to zawarcie placówkom medycznym i Narodowemu Funduszowi Zdrowia umów na 2005 rok. Ustawa zastąpi uchyloną w większości przez Trybunał Konstytucyjny w styczniu ustawę o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Według mnie, ta ustawa jest protezą. Pozwoli na przetrwanie systemowi przez następny rok. Mam jednak nadzieję, że nie doprowadzi do pogłębienia panującego już chaosu w naszej służbie zdrowia - podkreślił Piecha.

Radziwiłł podkreślił, że w zachowaniu prezydenta trudno znaleźć entuzjazm w stosunku do zapisów nowej ustawy. Ta ustawa od początku nie ma autora, a prezydent też nie chciał brać za nią odpowiedzialności. Nie chcę, ale muszę, tak można skomentować to, że prezydent podpisał ustawę ostatniego dnia (w poniedziałek mijał termin podpisania ustawy przez prezydenta) - powiedział Radziwiłł.

Jego zdaniem, ta ustawa nie rozwiązuje żadnego z istotnych problemów służby zdrowia. Przede wszystkim nie ma większego finansowania służby zdrowia, a zakres tego, co jest gwarantowane ubezpieczonym, jest fikcją.

Prezes NRL przypomniał, że pozostają stare struktury, tzn. "niby nowy, ale stary" Narodowy Fundusz Zdrowia i sposób kontraktowania, oparty na konkursie ofert, który jest powszechnie krytykowany.

Kancelaria Prezydenta poinformowała, że uchwalona ustawa, mimo dostrzegalnych jej słabości, spełnia jedną ważną funkcję - daje podstawę do zawarcia umów i finansowania świadczeń zdrowotnych w 2005 roku w sytuacji, gdy ustawa z dnia 23 stycznia 2003 roku o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ traci moc 31 grudnia 2004.

W trakcie prac nad tekstem ustawy w parlamencie kilka kwestii wzbudzało kontrowersje, m. in. propozycja płacenia przez duchownych składek na ubezpieczenie zdrowotne z własnej kieszeni oraz żeby środki antykoncepcyjne mogły być refundowane. Posłowie opowiedzieli się za tym, aby prezydent, premier, marszałek Sejmu i Senatu oraz akredytowanymi w Polsce dyplomaci mieli przywileje w opiece zdrowotnej.

Odnosząc się do tych zapisów ustawy, prezes Radziwiłł powiedział, że wszystko to było sprytnie pomyślaną zasłoną dymną dla tego, że nie rozwiązuje się problemów, które są istotne. Te sprawy nie mają żadnego istotnego znaczenia dla systemu ochrony zdrowia - podkreślił prezes NRL.

Uważa on, że jeśli rzeczywiście istnieje wola naprawienia sytuacji w ochronie zdrowia, jaką deklaruje bardzo wielu polityków, to musi być zasadniczo zreformowany sposób finansowania służby zdrowia.

Przeciwko podpisywaniu ustawy zdrowotnej apelowała do prezydenta Krajowa Sekcja Służby Zdrowia NSZZ "Solidarność" oraz Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Związkowcy i środowiska medyczne argumentowały swoje stanowisko tym, że powiela ona wszystkie rozwiązania ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, które zostały uznane za niezgodne z konstytucją. Zdaniem OZZL, lepszym krokiem prezydenta byłoby skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)