Prezydent i premier są już w Brukseli
Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald
Tusk przybyli do Brukseli na dwudniowy szczyt UE,
poświęcony wspólnemu planowi wyjścia z kryzysu, pobudzaniu
zatrudnienia oraz reformie nadzoru rynków finansowych.
19.03.2009 | aktual.: 19.03.2009 11:06
Szef państwa i szef rządu - pomimo wcześniejszych zapowiedzi - przylecieli do Brukseli razem. Wcześniej informowano, że najpierw do Brukseli poleci Donald Tusk, a dopiero potem samolot rządowy wróci po prezydenta. W środę wieczorem nastąpiła jednak zmiana planów.
W ramach wizyty, jeszcze przed szczytem, Lech Kaczyński ma się spotkać z premierem przewodniczących obecnie Unii Czech Mirkiem Topolankiem.
W tym czasie premier Tusk weźmie udział w spotkaniu liderów Europejskiej Partii Ludowej - EPL (której członkiem jest PO). Premier spotka się też z szefami rządów: Ukrainy, Węgier Danii oraz przewodniczącym EPL. W piątek - po zakończeniu dwudniowych obrad - prezydent i premier mają razem wrócić do Warszawy.
Uczestnicy szczytu UE mają rozmawiać przede wszystkim o wspólnych sposobach pobudzania gospodarki w kryzysie; o opiewającym na pięć mld euro planie inwestycji w projekty energetyczne, szerokopasmowy internet i rolnictwo.
Wciąż brak zgody na to kilku krajów, w tym przede wszystkim Niemiec, które jako główny płatnik do unijnej kasy nie chcą wydawać na innych. Plan inwestycyjny oprotestowują też Portugalia i Rumunia. Wspierane przez Komisję Europejską czeskie przewodnictwo UE jest zdeterminowane, by doprowadzić do porozumienia w tej sprawie na szczycie.
Polska chce się opowiedzieć na szczycie za tym, by plan opiewał na nie mniej niż pięć miliardów, z przeznaczeniem pieniędzy na projekty wykazane na liście. Według źródeł w polskim rządzie, to my mamy szansę stać się największym beneficjentem netto tego planu - mowa o kwocie około 330 - 350 milionów euro.
Wśród projektów, na które Polska ma szansę otrzymać pieniądze są m.in. instalacja CCS (wychwytywania i składowania dwutlenku węgla) dla elektrowni Bełchatów (180 mln euro) oraz gazoport w Świnoujściu (80 mln euro). Polska miałaby też otrzymać pieniądze w ramach tzw. rewersów na gazociągach (rewersy pozwalają na pompowanie gazu w odwrotnym niż normalnie kierunku), a także w ramach projektu gazociągu Skanled.
Dwudniowy szczyt w Brukseli ma też być impulsem do realizacji unijnego planu na rzecz bezpieczeństwa energetycznego i solidarności energetycznej. Uczestnicy szczytu mają zgodzić się z polskim stanowiskiem, że należy dywersyfikować nie tylko drogi, ale i źródła dostaw surowców energetycznych do UE, co ma służyć uniezależnieniu się od Rosji. Projekty wniosków końcowych przewidują, że KE ma do końca roku przedstawić "konkretny mechanizm", który ułatwi UE dostęp do gazu z regionu Morza Kaspijskiego.
Przywódcy mają ustalić harmonogram prac nad wzmacnianiem bezpieczeństwa energetycznego UE i przyjąć deklarację przed kopenhaską konferencją w sprawie zmian klimatycznych. Po przyjęciu własnego planu walki z ociepleniem klimatu, UE chce zobowiązać się do pomocy biedniejszym krajom trzecim w redukcji CO2. Polska domaga się, by KE oszacowała ich potrzeby i zaproponowała podział kosztów wsparcia na poszczególne kraje unijne. Źródła w polskim rządzie podkreślają, że mowa o rocznych kosztach ponoszonych przez całą UE na poziomie 20-40 mld euro, ale nie wiadomo, w jaki sposób kraje członkowskie miałyby się składać na ten fundusz - przede wszystkim na ten temat będzie się toczyć dyskusja. Polska chce, by poziom wkładu zależał od PKB, a nie od od tego, kto ile emituje do atmosfery dwutlenku węgla.
Dla Polski na szczycie ważne będzie też ostateczne zaaprobowanie Partnerstwa Wschodniego, czyli zainicjowanego przez Warszawę i Sztokholm projektu wzmacniania regionalnej współpracy ze wschodnimi sąsiadami UE. Komisja Europejska zaproponowała przeznaczyć na Partnerstwo Wschodnie dodatkowe 600 mln euro. Polska chce, aby ta suma została zapisana w konkluzjach szczytu.
Chodzi o to, by inauguracja Partnerstwa Wschodniego nastąpiła 7 maja na szczycie UE w Pradze z udziałem zainteresowanych sześciu krajów: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Białorusi, Armenii i Azerbejdżanu.
Polska chce też rozmawiać o kształcie nowelizacji dyrektywy ws. bezpieczeństwa dostaw gazu, którą KE ma przedstawić jeszcze w tym roku. Zależy nam na zredefiniowaniu pojęcia kryzysu energetycznego, w wyniku którego kraje członkowskie musiałyby udzielić pomocy członkowi UE, który ucierpiał na wstrzymaniu dostaw.
Przywódcy krajów UE mają też poprzeć założenia reformy rynków finansowych, opartych na raporcie tzw. grupy de Larosiere'a, których celem jest uczynienie rynków i instytucji finansowych bardziej bezpiecznymi dla inwestorów.
KE liczy, że propozycje ekspertów (w tym Leszka Balcerowicza)
będą częścią stanowiska UE na spotkanie najbogatszych i najszybciej rozwijających się gospodarek świata G20 w Londynie 2 kwietnia. Wśród propozycji na londyński szczyt znajdzie się zwiększenie funduszy MFW do 500 mld dolarów. UE ma wesprzeć tę instytucję dodatkowymi kredytami w wysokości 75-100 mld USD.
Marta Łazowska i Elwira Wielańczyk