Prezydent Filipin zachęca żołnierzy do gwałtu. Czy tak walczy się z terroryzmem?
Podczas odprawy prezydent Filipin Rodrigo Duterte obiecał żołnierzom, że weźmie odpowiedzialność nawet za gwałty, których dopuszczą się podczas walki z Państwem Islamskim. To miał być żart, który nie rozbawił kobiet podkreślających, że gwałt stał się narzędziem, którym państwo terroryzuje obywateli.
- Po prostu wykonajcie swoje zadanie, a ja się wami zaopiekuję – powiedział Rordigo Duterge podczas odprawy z żołnierzami wyruszającymi do walki przeciwko islamistom z ugrupowania Abu Sayyaf powiązanego z ISIS, którzy we wtorek zajęli miasto Marawi na wyspie Mindanao. – Pójdę za was do więzienia. Jeżeli zgwałcicie trzy kobiety, to wezmę to na siebie.
Rodrigo Duterte ogłosił stan wyjątkowy na terenie drugiej co do wielkości wyspy kraju i zapowiedział krwawą rozprawę z terrorystami z ISISI, wśród których są też cudzoziemcy. – Jeśli ja uważam, że zasługujesz na śmierć, to umrzesz – powiedział prezydent Filipin.
Wojsko obecnie otacza 200-tysięczne Marawi. Uciekający mieszkańcy mówią o spalonym kościele i ratuszu, a także o mordach dokonywanych przez islamistów. Dobrze wyszkoleni i uzbrojeni terroryści początkowo zaskoczyli żołnierzy. W rejon walk wojsko przerzuciło śmigłowce bojowe i wozy opancerzone. Według oficjalnych informacji do tej pory w starciach zginęło przynajmniej 44 ludzi, w tym 31 terrorystów, 11 żołnierzy i 2 policjantów, ale ofiar na pewno jest więcej, zwłaszcza, że dane te nie uwzględniają ofiar wśród cywilów.
Gwałt nie może być przedmiotem żartów
"Gwałt jest potworną zbrodnią i nigdy nie może być przedmiotem żartów. Gwałt dokonywany przez siły bezpieczeństwa jest czymś jeszcze gorszym. Staje się narzędziem przemocy w rękach Państwa, sposobem poniżania i podporządkowania kobiet" – czytamy w oświadczeniu wydanym przez organizację Tanggol Bayi (Obrona Kobiet) w odpowiedzi na słowa prezydenta.
Nie pierwszy raz kontrowersyjny, filipiński polityk zażartował z gwałtów. Kiedyś stwierdził, że porwanie, gwałt i poderżnięcie gardła Jacqueline Hamill z Australii rozwścieczyło go, gdyż "została zgwałcona, to po pierwsze, ale była tak piękna, że on, jako burmistrz, powinien być pierwszy". Duterte przyznał się też, że będąc burmistrzem mordował ludzi podejrzanych o handel narkotykami.
Kontrowersyjne, a często szokujące wypowiedzi pomogły, a nie przeszkodziły mu w karierze politycznej. W czerwcu 2016 r. Rodrigo Duterte został wybrany na prezydenta Filipin. Jedną z obietnic było wypowiedzenie wojny handlarzom narkotyków, co w praktyce oznacza zezwolenie służbom bezpieczeństwa na mordowanie podejrzanych z pominięciem jakichkolwiek procedur prawnych.
Prezydent USA Barack Obama ptępił takie działania Duterte, który w odpowiedzi publicznie nazwał go "s…synem". Brutalne metody nie przeszkadzają jednak Donaldowi Trumpowi, który w rozmowie telefonicznej 29 kwietnia 2017 nazwał prezydenta "dobrym człowiekiem" i pogratulował "wspaniałej roboty".