Prezydent Duda: Polska cały czas boleje z powodu ofiar stanu wojennego
- Bardzo wiele rodzin do dziś nie podźwignęło się z tamtej tragedii. Dzieci, które straciły rodziców, wciąż przeżywają traumę - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas odbywających się po północy 13 grudnia uroczystości upamiętnienia Grzegorza Przemyka, ofiary stanu wojennego.
Uroczystości w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się przy tablicy upamiętniającej Grzegorza Przemyka na budynku dawnej komendy MO przy ul. Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście. Tam, w maju 1983 r., milicjanci pobili warszawskiego maturzystę.
- Obrażenie, które odniósł w tym miejscu Grzegorz Przemyk, doprowadziły do jego śmierci. To miejsce, które ważne jest dla warszawiaków i wszystkich Polaków. Dla nas, którzy pamiętają stan wojenny, najważniejsze jest to, że zebrała się tu młodzież z Uniwersytetu Warszawskiego i innych uczelni - powiedział w wypowiedzi dla mediów prezydent RP.
Zobacz także: "No, cóż...". Polityk PiS zdegustowany słowami Tuska. Użył dosadnego porównania
Andrzej Duda przypomniał również pozostałe ofiary stanu wojennego, między innymi górników zamordowanych w kopalni "Wujek".
- Polska cały czas boleje z powodu tamtych czasów i ofiar stanu wojennego. Bardzo wiele rodzin do dziś nie podźwignęło się z tamtej tragedii. Dzieci, które straciły rodziców, wciąż przeżywają traumę - powiedział prezydent.
Prezydent o haśle "precz z komuną"
Nawiązał również do skandowanego przez członków NSZ hasła "precz z komuną". - Tak, precz z komuną, również z Sądu Najwyższego, bo i tego problemu nie udało się rozwiązać po 1989 r. Mam nadzieję, że wolna, suwerenna Polska upora się z tym problemem - stwierdził prezydent Andrzej Duda.
W czasie uroczystości członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów z Uniwersytetu Warszawskiego odczytali apel pamięci, zawierający nazwiska wszystkich znanych ofiar stanu wojennego. Przed tablicą złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. Głos zabrała także działaczka podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów Kinga Hałacińska.
- Wówczas uznawaliśmy juntę Wojciecha Jaruzelskiego za zło wcielone. Uważamy, że to, co wówczas się wydarzyło, było zbrodnią dokonaną na Polakach - stwierdziła. Przypomniała, że zbrodnie dokonane przez reżim stanu wojennego w zdecydowanej większości nie zostały rozliczone po 1989 r. - Matki straciły synów, a zbrodnie nie zostały osądzone. Moje pokolenie nie może więc mówić, że Polska jest krajem sprawiedliwym" – stwierdziła działaczka opozycji - dodała.
Najmłodsze ofiary stanu wojennego
Po uroczystościach przy Jezuickiej delegacja Niezależnego Zrzeszenia Studentów udała się przed znajdującą się na Bonifraterskiej tablicę upamiętniającą jedną z najmłodszych ofiar stanu wojennego – Emila Barchańskiego.
10 lutego 1982 r. z kolegami z tajnej organizacji Konfederacja Młodzieży Polskiej "Piłsudczycy", oblał on farbą i podpalił pomnik sowieckiego zbrodniarza Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie. 3 marca został zatrzymany przez SB w konspiracyjnej drukarni, a 3 czerwca 1982 r. zaginął. Po kilku dniach jego ciało wyłowiono z Wisły. Sprawców nigdy nie znaleziono.
12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, maturzysta stołecznego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, z kolegą Cezarym Filozofem świętował na pl. Zamkowym zdanie egzaminów. Był bez dokumentów, wobec czego milicjanci zabrali go na komisariat przy Jezuickiej. Tam dostał ponad 40 ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch.
Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją przeciw władzom. Sprawa jego zamordowania została zatuszowana przez reżim komunistyczny. Była to jedna z najgłośniejszych i najbardziej bulwersujących zbrodni stanu wojennego. O jego historii opowiada głośny film "Żeby nie było śladów".