Prezydent: chuliganów karać ostrzej
Prezydent Bronisław Komorowski opowiedział się w czwartek za bardziej surowym karaniem za chuligaństwo, którego przykłady można było zaobserwować podczas wtorkowych zajść w Warszawie towarzyszących meczowi Polska-Rosja.
- To jest taki moment, w którym rzeczywiście chyba państwo polskie powinno zastosować ostrzejsze kary po to, aby uwolnić Polaków od ryzyka, że sportowe wydarzenia będą psute - ocenił prezydent w czwartek w "Kropce nad i" w TVN24.
Komorowski podkreślił jednak, że wtorkowym zdarzeniom nie należy nadawać "charakteru problemu międzypaństwowego, międzynarodowego". Jak ocenił, był to "absolutny margines i nie należy tego marginesu ze względów politycznych rozciągać, tak żeby wyglądało, że dominował".
- Winni są chuligani, chuligani zdarzają się wszędzie, należy z chuligaństwem walczyć na stadionach, na ulicach, ale nie oskarżać się nawzajem, nie robić z tego rozgrywki polsko-polskiej, bo z tego nic dobrego nie wyniknie - oświadczył prezydent.
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że w interesie relacji polsko-rosyjskich, ale przede wszystkim w interesie "utrzymania klimatu radosnego święta sportowego" leży to, aby nie nadawać nadmiernie "wielkiej roli" incydentom towarzyszącym meczowi Polska-Rosja.
Prezydent był pytany o rozmowę telefoniczną prezydenta Rosji Władimira Putina z premierem Donaldem Tuskiem, której głównym tematem były incydenty przed meczem Polska-Rosja w Warszawie. Inicjatorem rozmowy był Putin; rosyjski prezydent powiedział m.in., że to organizatorzy międzynarodowych turniejów ponoszą pełną odpowiedzialność za zapewnienie na swoim terytorium bezpieczeństwa kibicom z innych krajów.
Odnosząc się do tej rozmowy, prezydent Komorowski powiedział: - Każdy działa trochę też na użytek jakby wewnętrznego rynku politycznego, więc prezydent Rosji pokazuje, że niepokoi się o każdego obywatela rosyjskiego, który wyjechał poza granice kraju, my mówimy także o zagrożeniach, które tworzyli we Wrocławiu na przykład chuligani rosyjscy.
Prezydent podkreślił, że rolą władz państwowych, a szczególnie gospodarza turnieju jest to, "aby gasić tego rodzaju nastroje", a nie je podsycać. - Byłoby śmieszne, gdybyśmy z tego powodu rozpatrywali kwestię relacji polsko-rosyjskich - powiedział.
Przed wtorkowym meczem Polska-Rosja doszło w Warszawie do zajść, które rozpoczęły się podczas marszu rosyjskich kibiców na Stadion Narodowy. Grupa ok. 100 pseudokibiców obu drużyn próbowała doprowadzić do konfrontacji. Nie dopuściła do tego policja. Zakończyło się na bójkach, rzucaniu kamieniami, butelkami, odpalaniu petard i rac. Kilkanaście osób odniosło obrażenia.